Głębia #02: Zanim spali nas świt – recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 24 stycznia 2018Stel wpada w pułapkę podwodnych wampirów. Tymczasem wieść o jej wyprawie dociera do miasta Voldin, gdzie nadzieja karana jest śmiercią.
Stel wpada w pułapkę podwodnych wampirów. Tymczasem wieść o jej wyprawie dociera do miasta Voldin, gdzie nadzieja karana jest śmiercią.
Po śmierci Marika jego matka musi na nowo odnaleźć cel w życiu. Poszukiwania sondy z koordynatami nowej Ziemi prowadzą ją do martwego miasta Mistal, ostatniego przystanku na drodze do powierzchni. Jej załoga, dawni gladiatorzy z grupy Marika, zamierza uzupełnić zapasy. Pozbawiona nadziei Stel gubi się w korytarzach miasta i wpada w pułapkę stworów polujących na krew zrozpaczonych istot. Daleko od Stel, jej zaginiona córka Della pracuje dla Ministerstwa Prawdy, siły porządkowej miasta Voldin. Zindoktrynowana kobieta wykonuje egzekucje na obywatelach, którzy ośmielają się oczekiwać lepszego jutra i dawać nadzieję innym. W wyniku osobistych przeżyć, Della nabiera wątpliwości do swojego powołania.
Opowieść Rick Remender wciąż obraca się wokół tych samych tematów. Głębia jest swego rodzaju autoterapią scenarzysty wobec jego strachu przed przyszłością. Niecodzienna przyczyna tworzenia odbija się na niecodzienności dzieła. Czytanie literatury postapokaliptycznej przepełnionej optymizmem jest odświeżające w obliczu dziesiątek utworów, w których po zagładzie ludzie poddali się i ich jedynym pragnieniem jest przeżyć kolejny dzień.
Świat Remendera jest teraz jeszcze bardziej ponury niż w pierwszym tomie, nawet Stel upada na duchu. Duża część drugiego tomu poświęcona jest, zamiast rzeczywistej podróży, duchowej drodze bohaterki, która musi na nowo uwierzyć w swą misję. Opowieść Delli jest dla niej swego rodzaju kontrastem. Podczas gdy matka szuka dowodu na słuszność swojej misji, córka musi odrzucić to, co napędzało jej przez lata od porwania, które rozpoczęło serię.
Charakterystyka postaci pierwszoplanowych stoi u Remendera na najwyższym poziomie. Nie jest trudno utożsamić się z bohaterkami. Mimo fantastycznego tła, ich rozterki są bliskie sercom wielu ludzi. Przejmująca jest zwłaszcza scena zamykająca pierwszy rozdział, w której Della musi zmierzyć się z osobistą tragedią. Kadry autorstwa Greg Tocchini również oddają przeszywający ją ból.
Niestety, nie można tego samego powiedzieć o pobocznych bohaterach. Oboje towarzyszy Stel może i ma wyróżniające ich cechy, ale brakuje im, ironiczne, głębi. Szczególnie dotyka to Mertali, która nie pokazuje charakteru przez cały tom. Lepiej wypada Zem, którego napędza poczucie winy za zbrodnie z przeszłości. Jego wątek ma potencjał, choć na razie rozwija się dość sztampowo. Mieszkańcy Voldin, których spotyka na swojej drodze Della są spolaryzowani. Połowa to fanatycy wierzący w propagandę rządzących, reszta zaś to artystyczni buntownicy. Całe Voldin jest karykaturą, którą trudno brać na poważnie. Złoczyńcy jednak od początku serii nie byli jej mocną stroną. Rick Remender wolał skupić się na klanie Caine’ów i to mu się udało.
Szata graficzna nie zmieniła się od pierwszego tomu. Greg Tocchini rysuje piękne, duże kadry, często zajmujące całą stronę. Rysunki są wymagające i czasem trzeba poświęcić dużo czasu na ich zrozumienie. Od ósmego rozdziału (czyli drugiego umieszczonego w Low Vol. 2 TP: Before The Dawn Burns Us) rysunki zaczął kolorować Dave McCaig, zastępując głównego rysownika, który dotychczas sam nakładał barwy na swoje prace. Zmiana jest subtelna, ale kolory stały się bardziej nasycone i wyraziste. Lepiej wyglądały jasne, blade kolory stosowane w poprzednich rozdziałach Głębi.
Zanim spali nas świt to godny następca pierwszej odsłony serii. Fabuła może nie posuwa się tak szybko jak w Ułudzie Nadziei (przyczyną tego jest mniejsza objętość tomu i prowadzona dwutorowo narracja), ale postacie bohaterek i ich przeżycia rekompensują obniżone tempo.
Źródło: fot. Non Stop Comics
Poznaj recenzenta
Mateusz HorbaczewskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat