Gołąbeczki - recenzja filmu
Data premiery w Polsce: 22 maja 2020Gołąbeczki to kinowa komedia, która przez pandemię koronawirusa miała premierę na Netfliksie. Czy mając w obsadzie takie gwiazdy jak Issa Rae i Kumail Nanjiani, można ponieść porażkę? Sprawdzam.
Gołąbeczki to kinowa komedia, która przez pandemię koronawirusa miała premierę na Netfliksie. Czy mając w obsadzie takie gwiazdy jak Issa Rae i Kumail Nanjiani, można ponieść porażkę? Sprawdzam.
Gołąbeczki opierają się na dość ogranym schemacie komedii, czyli zwyczajni bohaterowie znajdują się w bardzo nietypowych i nadzwyczajnych okoliczności. Twórcy postanowili jednak iść krok dalej i zasadniczo zrobić z tego komedię romantyczną, więc główni bohaterowie to para po latach związku, która kompletnie się z sobą nie dogaduje i chwilę przed lawiną wydarzeń decyduje się skończyć tę relację. Trudno nie dostrzec potencjału, bo jednak takowy jest w tak prostej koncepcji. Tym bardziej boli, jak twórcy to marnują.
Przede wszystkim fabularnie jest to rzecz okropnie banalna. Bohaterowie nie mają nic ciekawego do roboty. Idą od punktu A do punktu B, bezsensownym szczęściem znajdując nowy trop. Jeśli tak budowana jest intryga kryminalna, przestaje ona angażować i mieć jakiekolwiek znaczenie. Ba, szybko okazuje się ona jedynie pretekstową wymówką dla romantycznej sfery opowieści o związkach. Takim sposobem część kryminalna, czyli te niecodzienne wydarzenia z życia bohaterów, w żadnym momencie nie dodaje pazura tej historii, a rozwiązania jej są festiwalem oczywistości, które możemy przewidzieć na samym początku.
Problem jest taki, że wszystko jest narzędziem służącym wątkowi romantycznemu, który jest oparty na komunałach i pustce emocjonalnej. Trochę jakby z kiepskiej kreskówki wiemy, że bohaterowie zatracili zdolność komunikacji w związku, więc wydarzenia pozwolą im wzajemnie się odnaleźć i rozpalić swoją miłość na nowo. Ot, taki banał. O tym są Gołąbeczki i w samym koncepcie nie ma nic złego, ale scenariuszowo to szablony, które były wykorzystywane w wielu filmach w o wiele lepszej jakości. Nie mogę jednak uwierzyć w ich uczucie, które nie jest autentyczne, a jego przemiana w trakcie seansu kompletnie nie zmienia tego wrażenia.
Kumail Nanjiani i Issa Rae to talenty komedii, które zasługują na o wiele lepszy scenariusz. Ich duet robi, co może, aby wyciągać z tego, co tylko się da i nie da się ukryć, że ich wspólne kłótnie i wzajemne docinki ogląda się dobrze. Szybko jednak okazuje się, że to nie wystarcza, ponieważ najlepsze sceny były już w zwiastunie (tak pod kątem fabularnym, jak i humorystycznym). Te kilka solidnych pomysłów to za mało na całą historię, która nie potrafi rozbawić pomimo starań tego duetu. Jasne, raz czy dwa zaśmiejemy się, bo ci aktorzy naprawdę wychodzą z siebie, by wywołać choć odrobinę śmiechu. Tylko jakościowo to jest przeciętne i nie ma tego zbyt wiele.
Gołąbeczki miały być w kinach i powiem szczerze: wyszedłbym z seansu poirytowany, że na to poszedłem. Takim sposobem jednak jego jakość wpisuje się wręcz idealnie w bibliotekę przepełnioną przeciętnymi produkcjami oryginalnymi Netflixa. Dzięki aktorom nie jest to tak złe, ale cały koncept oraz talenty zaangażowane w produkcję zasługiwały na o wiele więcej.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat