Goodbye Fry
Siódma seria Futuramy obfitowała we wzloty i upadki – nierówne odcinki i nudne fabularne wybryki przeplatały się z bystrymi i świeżymi pomysłami. Do tego niespodziewanie blisko dziesięciomiesięczna przerwa w emisji spotęgowała zmieszanie wśród fanów.
Siódma seria Futuramy obfitowała we wzloty i upadki – nierówne odcinki i nudne fabularne wybryki przeplatały się z bystrymi i świeżymi pomysłami. Do tego niespodziewanie blisko dziesięciomiesięczna przerwa w emisji spotęgowała zmieszanie wśród fanów.
Ostatni odcinek skupia się przede wszystkim na relacji Leely i Fry’a a ściślej mówiąc - na konsumpcji ich związku, czyli zawarciu więzów małżeńskich. Historia zatacza nieco koło, ponieważ rozpoczyna się na księżycu, czyli miejscu, w którym wspólnie doręczyli pierwszą paczkę pracując w Planet Express. Jednak jak to zawsze bywa w Futuramie, nic nie jest takie proste, jakby się wydawało. Tym razem w grę wchodzi manipulacja czasem, która jest możliwa za sprawą wynalazku profesora Farnswortha. Stworzył on bowiem przycisk, który pozwala cofnąć cały Wszechświat o dziesięć sekund. Znając poczucie humoru oraz logikę, którą kieruje się serial Matta Groeninga, można sobie tylko wyobrazić, jakie spustoszenie w życiu bohaterów to wprowadzi.
[image-browser playlist="588618" suggest=""]
Walka (a może by rzec – zabawa?) Fry’a z czasoprzestrzennym przyciskiem prowadzi bohaterów przed oblicze zarówno niespodziewanych, jak i kuriozalnych wydarzeń. Dość wspomnieć, że przez blisko jedną trzecią całego odcinka główny bohater spada z wieżowca… tylko dlatego, że Leela spóźniała się kilka minut na ich umówione spotkanie. Dzięki pewnemu zbiegowi wydarzeń, a raczej zepsuciu czasoprzestrzennego przycisku, Leela oraz Fry niespodziewanie zyskują dla siebie dużo czasu – wręcz cały czas, jaki jest we wszechświecie. Sekwencja ta nadrabia wszystkie zaległości i niedopowiedzenia, jakie budowały się pomiędzy dwójką bohaterów na przestrzeni ostatnich sezonów oraz uderza w zdecydowanie melancholijny ton tego związku.
Reasumując, odcinek "Meanwhile" reprezentuje to, co w Futuramie najlepsze – walkę z siłami wszechświata (czyt. naginanie praw fizyki), Bendera w najwyższej, typowo sarkastycznej formie, Fry’a wplątanego w niecodzienne sytuacje oraz tonę prześmiewczego humoru. Nic, tylko otrzeć łzę na pożegnanie.
Poznaj recenzenta
Jan StąporDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat