Gotham: sezon 5, odcinek 10 – recenzja
Data premiery w Polsce: 8 października 2014Gotham weszło w finałową fazę ostatniego sezonu, gdzie do gry wkroczył długo wyczekiwany przez fanów serialu - Bane. I trzeba przyznać, że porządnie rozkręcił najnowszy odcinek, w którym również poznaliśmy prawdziwe imię głównego antagonisty tej serii.
Gotham weszło w finałową fazę ostatniego sezonu, gdzie do gry wkroczył długo wyczekiwany przez fanów serialu - Bane. I trzeba przyznać, że porządnie rozkręcił najnowszy odcinek, w którym również poznaliśmy prawdziwe imię głównego antagonisty tej serii.
Po kilku mniej lub bardziej udanych fillerowych odcinkach, Gotham w końcu przeszło do najważniejszych i najbardziej wyczekiwanych momentów pożegnalnego sezonu. Przede wszystkim poznaliśmy prawdziwego złoczyńcę tej serii, który odpowiada za uwięzienie obywateli miasta na wyspie. Oczywiście wiedzieliśmy, że za tym stoi Walker, ale nie znaliśmy jej motywów działania. Prawda wyszła na jaw podczas tortur Gordona na oczach Bruce’a, które trzymały w napięciu. Emocjonowały próby wymuszenia na Waynie wiedzy, kim tak naprawdę jest Theresa. Jednak dla fanów komiksów raczej nie jest niespodzianką, że jej prawdziwe imię to Nyssa al Ghul. Głównie dlatego, że nie było za dużego wyboru w kwestii tożsamości tej kobiety, której zależałoby na zemście za śmierć ojca - Ra'sa al Ghula.
Natomiast niespodzianką może być to, że fabuła nabrała logicznego sensu, co nie zawsze się udawało w tym serialu. Co prawda jest prosta jak budowa cepa, bo chodzi tylko o odwet na Brusie, ale na dwa odcinki do zakończenia serialu nie ma potrzeby jej komplikowania. Szczególnie, że bardziej czekaliśmy na wkroczenie do akcji ikonicznego wroga Batmana niż wyjawienie tego, kto stoi za dramatyczną sytuacją w Gotham. Na szczęście obie postaci pokazały pazury, dzięki czemu epizod nabrał werwy, a nawet powagi.
Serial postanowił stworzyć własną wersję Bane’a, który zapewne inspirowany był Tomem Hardym z filmu The Dark Knight Rises. Skoro własna interpretacja Pingwina czy Człowieka-Zagadki w Gotham spotkała się z akceptacją widzów, to warto było również spróbować i z tym antagonistą. I na swój sposób Shane West dobrze sprawdza się w roli takiego Bane’a. Co prawda jego maska wygląda plastikowo, ale przynajmniej syntezowany głos powoduje ciarki na plecach. Co ważne, sposób mówienia nie powoduje irytacji czy niezamierzonego rozbawienia, co najbardziej przeszkadzało mi w filmowej wersji tego złoczyńcy. Poza tym, dzięki odpowiedniemu kadrowaniu, West wydaje się górować nad pozostałymi bohaterami. Wygląda masywnie, a dobra praca kamery uwydatnia nieludzką siłę. Również jego zaczerwienione oczy dodają mu upiorności, dzięki czemu Bane całym sobą budzi tę pożądaną przez wszystkich grozę. A o to właśnie chodzi w tej całej zabawie.
Oczywiście nie każdemu może przypaść do gustu serialowy Bane, ale trzeba przyznać, że w tym odcinku brał udział w kilku widowiskowych scenach. Choćby ten niewzruszony chód przez płomienie, które wzniecili sprytnie Oswald i Ed, wyglądał efekciarsko, ale z drugiej strony fajnie, dzięki dobrym efektom komputerowym. Dobrze to też podkreśliło jego nieustraszoność. I nie możemy zapomnieć o jego starciu z Seliną i Alfredem, które było wyjątkowo brutalne. Łomot, jaki sprawił kamerdynerowi bolał od samego patrzenia. A złamanie kręgosłupa Pennywortha to oczywiste nawiązanie do słynnej sceny Bane’a i Batmana, co jest miłym puszczeniem oka w stronę fanów. Najważniejsze, że wyglądało to bardzo realistycznie i makabrycznie, że można uwierzyć nie tylko w poważny uszczerbek na zdrowiu Alfreda, ale nawet w jego śmierć, co mu na pewno nie grozi. Ale to dobry motywator dla Bruce’a, który przejmie się losem przyjaciela i ostatecznie przypieczętuje powstanie Mrocznego Rycerza.
Poza pojawieniem się morderczego Bane’a warto odnotować też komediowe momenty w odcinku, które nie w każdym przypadku śmieszyły. Przede wszystkim dziecinność wątku duetu Pingwina i Eda trochę męczyła, ale też odciążała mroczniejszy klimat historii związanej z vendettą Nyssy. Pretensje do Oswalda, który celował z broni do dziecka czy niezręczne spotkanie Lee z Nygmą nieco bawiły. Natomiast poród Barbary (w szpilkach!) był najsłabszym ogniwem epizodu. Niedorzeczność wydarzeń raziła, choć głupawa scena, gdy cierpiąca Barbara strzelała z wózka inwalidzkiego do zbirów, nawet dostarczyła rozrywki. Jednak błyskawiczne narodziny dziecka najlepiej skwitować milczeniem.
Najnowszy odcinek Gotham był wypełniony wartką akcją i odrobiną humoru, dzięki czemu przyjemnie się go oglądało. Nyssa al Ghul (dobra gra Jaime Murray) to godna przeciwniczka naszych bohaterów, która przygotowała rozbudowany i sprytny plan zemsty na Brusie. Aktywowanie rozkazu zrównania Gotham z ziemią ekscytuje, bo miasto znowu stanęło w płomieniach. Aby dodać smaczku wydarzeniom pojawił się Hugo Strange, który odpowiada za stworzenie Bane’a w upiorny sposób. Niestety na powrót tych wszystkich świetnych postaci będziemy musieli poczekać dłużej niż zwykle, ponieważ emisja kolejnego odcinka wyznaczona jest na drugą połowę kwietnia. Jednak nie zmienia to faktu, że na dalszy rozwój wypadków będziemy czekać z rosnącą niecierpliwością!
Poznaj recenzenta
Magda MuszyńskaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1942, kończy 82 lat
ur. 1966, kończy 58 lat
ur. 1974, kończy 50 lat
ur. 1944, kończy 80 lat