„Gra o tron”: sezon 5, odcinek 1 – recenzja
Po 10 miesiącach przerwy "Gra o tron" w końcu powróciła do ramówki stacji HBO. Po wydarzeniach z finału 4. serii wnioskować można jedno – w Westeros już nic nie będzie wyglądać tak jak dawniej.
Po 10 miesiącach przerwy "Gra o tron" w końcu powróciła do ramówki stacji HBO. Po wydarzeniach z finału 4. serii wnioskować można jedno – w Westeros już nic nie będzie wyglądać tak jak dawniej.
„Game of Thrones” to serial, który się zmienia. O ile nie było tego czuć w poprzednich sezonach, to teraz, po kluczowych wydarzeniach z 4. serii (w dużej mierze opartych na najlepszych fragmentach „Nawałnicy mieczy”), realia się zmieniają. Przykładów tego stanu rzeczy jest wiele i nie chodzi tylko o Tyriona – mordercę, któremu udało się uciec z Westeros. Po śmierci Tywina Królewska Przystań to inne miejsce, w którym decydującą rolę odgrywać będzie Cersei. I to od jej wątku rozpoczyna się 5. sezon, przy okazji zaskakując widzów pierwszymi w historii serialu retrospekcjami.
Według zapowiedzi twórców i samej Leny Headey obecnie emitowany sezon „Game of Thrones” ma w dużej mierze należeć do Cersei Lannister, choćby dlatego, że to ona tak naprawdę rządzi królestwem. Początkowa scena, w której oglądamy przepowiednię wiedźmy Maggi Żaby dla Cersei, nie jest autorskim pomysłem twórców serialu. Pochodzi z „Uczty dla wron” George’a R.R. Martina, w której wiedźma przepowiedziała Cersei znacznie więcej… Już nie pierwszy raz w „Game of Thrones” przepowiedziano śmierć bohaterów. Miało to miejsce choćby w przypadku Robba Starka i Joffreya (gdy Stannis wrzucał do ognia pijawki w obecności Mellisandre). Czy sprawdzi się również wobec pozostałych dzieci Cersei?
W tej chwili trudno stwierdzić, jak Królewska Przystań i całe Westeros wyglądać będzie bez Tyriona. Razem z Varysem bohaterowie dotarli do Pentos i szybko obrali sobie za cel odnalezienie Daenerys w Meereen. Z jednej strony nie mogę doczekać się ich pierwszego spotkania, bowiem w końcu historia Khaleesi nabierze rumieńców, gdy pojawi się obok niej tak znana twarz. Z drugiej jednak brak Tyriona w stolicy odczuwalny był już w 1. odcinku nowego sezonu. Cieszy fakt, że Tyrion nie będzie podróżował sam, bo obecność Varysa niejako wymusza na scenarzystach tworzenie świetnych dialogów, a ich próbkę mieliśmy już w premierze.
[video-browser playlist="681383" suggest=""]
Całkiem przyzwoicie wypadł też wątek samej Daenerys, która ma coraz więcej problemów z utrzymaniem porządku w Meereen, a na celowniku morderców znanych jako Synowie Harpii znaleźli się jej Nieskalani. Przyjemnie było ponownie zobaczyć smoki, które stały się jeszcze większe i groźniejsze.
Najważniejszym elementem premiery 5. sezonu były jednak wydarzenia rozgrywające się na murze. Jon Snow, mocno rozdarty pomiędzy dwóch królów – Stannisa Baratheona i Mance’a Rydera, mógł tylko przysłuchiwać się upartości jednego i drugiego. Stannis postawił sprawę jasno, dodatkowo motywując Jona, że z pomocą armii Mance’a będzie w stanie odbić Westeros. To jednak nic nie dało. „My nie klękamy” – Mance powiedział o tym Stannisowi już podczas pierwszego spotkania i zdania nie zmienił. Swoją heroiczną postawę przypłacił śmiercią na stosie, mocno zaskakującą fanów serialu, którzy znają książki (losy Raydera w „Tańcu ze smokami” potoczyły się nieco inaczej).
Nie da się ukryć, że premiera 5. sezonu „Game of Thrones” to tak naprawdę tylko wstęp do wydarzeń, których będziemy świadkami w kolejnych epizodach. Scenarzyści znaleźli miejsce na krótkie wstawki odsłaniające kulisy Królewskiej Przystani po śmierci Tywina, pokazali, co słychać u Sansy i Littlefingera, a także u Brienne i Podricka (których dzieliła niewielka odległość). Zabrakło z kolei rozwoju innych ważnych wątków, takich jak np. Arya dopływająca do Braavos czy wizyta w Dorne, krainie, która ma w 5. sezonie odegrać ważną rolę. Zapewne nadrobione zostanie to w kolejnych tygodniach.
Czytaj również: „Gra o tron”: Aktor o zaskakującej śmierci z premiery 5. sezonu
Premiera 5. sezonu serialu „Game of Thrones” nie była tak spektakularna jak przynajmniej połowa odcinków poprzedniej serii, ale po 10-miesięcznym wyczekiwaniu nowy epizod można ocenić pozytywnie, czekając jednocześnie na więcej.
Poznaj recenzenta
Marcin RączkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1982, kończy 42 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1990, kończy 34 lat
ur. 1979, kończy 45 lat