Gra pozorów
Finał Nikity w pełni udowodnił, że scenarzyści bardzo poważnie podeszli do zadania godnego zakończenia wszystkich wątków. Gdy wydawało się, że ostatni epizod będzie przebiegać według utartego schematu zmierzającego do nieuchronnego happy-endu, twórcy ponownie zaserwowali nam twist, którego chyba nikt się nie spodziewał. Uwaga na spoilery!
Finał Nikity w pełni udowodnił, że scenarzyści bardzo poważnie podeszli do zadania godnego zakończenia wszystkich wątków. Gdy wydawało się, że ostatni epizod będzie przebiegać według utartego schematu zmierzającego do nieuchronnego happy-endu, twórcy ponownie zaserwowali nam twist, którego chyba nikt się nie spodziewał. Uwaga na spoilery!
Koniec piątego odcinka zwiastował wybuchowy koniec serialu CW: ostateczną rozgrywkę pomiędzy dobrem i złem, której zapalnikiem miała być bohaterska śmierć Ryana Fletchera. Cała prawda o The Shop, Amandzie i sobowtórach miała wyjść na jaw, a trup przy tym miał ścielić się gęsto. W końcu antagoniści na taki los w pełni zasłużyli, więc nietrudno się dziwić Nikicie oraz Alex, że litość i wybaczenie zostało zastąpione przez brutalną przemoc w trakcie ich ostatniej wspólnej misji.
Retrospekcje z pierwszych dni Nikity w Sekcji idealnie dopełniły psychologiczny rys tej postaci i ukazały nam raz jeszcze zniszczoną przez życie młodą ćpunkę, dla której przemoc jest jedynym wyjściem z każdej sytuacji. Ta prawdziwa, mroczna Nikita powróciła w finale, aby zemścić się na swoim największym nemezis. To w końcu Amanda stworzyła Nikitę 2.0 – zabójczynię, która urzeka pięknem i manipulacją, aby w odpowiednim momencie wypełnić swoją dyrektywę. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że ciekawszy i bardziej wielowymiarowy był pojedynek umysłów, jaki scenarzyści zaserwowali nam pomiędzy dwoma powyższymi bohaterkami aniżeli Nikitą i bezwzględnym Percym w pierwszych dwóch seriach. Amanda zawsze znajdowała się dwa kroki z przodu, lecz było tylko kwestią czasu, zanim jej uczennica doścignęła ją w sztuce podstępu.
[video-browser playlist="635015" suggest=""]
W finale wyszedł cały kunszt twórców, którzy dopracowali ostatnie sześć odcinków do ostatniego szczegółu. Mija się z celem zwracanie uwagi na pewne fabularne skróty czy zbyt szybkie montażowe cięcia. Całkowicie jest to rekompensowane genialnymi i kluczowymi scenami, które totalnie zaskakują niczego niespodziewającego się widza. Tak było chociażby w przypadku śmierci Ryana w poprzednim epizodzie. Natomiast dialog pomiędzy Nikitą i Amandą w więzieniu w "Canceled" zakończył się twistem nietuzinkowym i podnoszącym poziom finału co najmniej o jedną klasę.
Nie oszukujmy się, każdy spodziewał się happy-endu na koniec serialu. Taki też otrzymaliśmy, ale sposób, w jaki do niego doprowadzono, zasługuje na największy szacunek. Nic w tym sezonie nie było przewidywalne, ckliwe i sentymentalne. Nie mogliśmy narzekać na nudę i małą liczbę zwrotów akcji. Był to do tego stopnia świetny sezon, że nawet najsłabszy element trzeciej serii (technologia The Shop) udało się przekwalifikować w wątek niezwykle interesujący. Trzeba być więc pod wrażeniem tego, jak zakończyła się Nikita. Nie wyobrażam sobie lepszego pożegnania z głównymi bohaterami. Nie przesadzę, jeśli napiszę, że produkcja CW na pewno zasłużyła na to, aby zaliczyć ją do grona najlepszych seriali akcji w historii telewizji.
Poznaj recenzenta
Oskar RogalskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat