Grimm: sezon 6, odcinek 10 – recenzja
Dawno śledztwo prowadzone przez Nicka nie wzbudziło takich emocji i smutku, jak to w najnowszym odcinku. Dramat, który miał miejsce w końcówce mógł wzruszyć niejedną osobę. Lepszy poziom epizodu w porównaniu do kilku poprzednich dobrze wróży finałowej części sezonu.
Dawno śledztwo prowadzone przez Nicka nie wzbudziło takich emocji i smutku, jak to w najnowszym odcinku. Dramat, który miał miejsce w końcówce mógł wzruszyć niejedną osobę. Lepszy poziom epizodu w porównaniu do kilku poprzednich dobrze wróży finałowej części sezonu.
Ostatnio Grimm nie zachwycał, ale po najnowszym odcinku możemy stwierdzić, że serial powrócił na dobre tory. Mimo że początek nie napawał optymizmem, w miarę rozwoju wydarzeń sprawa morderstwa nabierała kolorów, aż do gorzkiego zakończenia. Nie można tu mówić o dynamicznym tempie epizodu, ale kiedy podejmuje się bolesne, życiowe tematy lepiej zawsze postawić na mądre poprowadzenie fabuły, powagę sytuacji i odpowiedni klimat. I to rzeczywiście się udało, bo końcówka niespodziewanie przyniosła wiele emocji.
Oczywiście na początku śledztwa jak zwykle ciekawiło, jaki rodzaj Wesena zabija przypadkowe osoby. Nawet dla zmylenia widza szybko pokazano Gevatter Tod, który wyglądał obrzydliwie, ale za to tym razem ludzie odpowiedzialni za efekty specjalne się postarali, bo jego „twarz” nie raziła w oczy sztucznością. Jednak prawda o morderstwach okazała się nie tak prosta, jak z początku mogliśmy podejrzewać. Aż ściskał za serce widok staruszka z demencją, który w sposób niekontrolowany zamieniał się w agresywnego Wesena. W odniesieniu do Grimm niezwykle rzadko mówimy o prawdziwie wzruszających i mocnych momentach, ale tutaj „interwencja” Gevatter Tod niosła ze sobą potężny ładunek emocjonalny. Naprawdę można było się wzruszyć.
W międzyczasie, gdy Nick z przyjaciółmi zajmował się sprawą morderstwa, oglądaliśmy poczynania Eve, która zawzięła się, że odkryje tajemnicę czaszki z lustra. Tak naprawdę nawet bez pomocy starych ksiąg Hexenbiest mogła wpaść na pomysł, aby wykorzystać krew do otworzenia portalu, ale takie atrybuty, podobnie jak broń Grimmów, zawsze budują trochę mroczniejszy i magiczny klimat. Korzystanie z zaklęć z tych książek najczęściej powodowało kłopoty, ale tym razem to raczej pochopne działanie Eve może być źródłem problemów. Dobrze, że twórcy nie zapominają o jej bezkompromisowym charakterze, ale przez to też nie zyskuje sympatii widzów, a wręcz irytuje. Plusem jest to, że udało jej się przejść przez lustro, a to oznacza, że serial rozkręci się na dobre.
Należy docenić twórców za dojrzałość, jaką wykazali w Blood Magic. Umiejętnie wpletli w kulturę Wesenów delikatny temat chorób osób starszych. Śledztwo może nie należało do najbardziej wciągających, ale przygnębiająca końcówka wszystko zrekompensowała. Poza tym na pozytywną ocenę odcinka zapracował też wątek Eve. Co prawda udało jej się tylko przejść na „drugą stronę”, ale to solidny krok na przód do rozwiązania zagadki potwora. Czego nie można powiedzieć o Renardzie, który tylko pogroził Adalind, ale jego obecność, jako aktora z głównej obsady została odhaczona. W każdym razie nowy odcinek przygotował grunt, żeby w końcu podkręcić tempo akcji w Grimm. Możemy zacierać ręce na finałowe epizody!
Źródło: zdjęcie główne: NBC
Poznaj recenzenta
Magda MuszyńskaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat