Guardians of the Galaxy: The Telltale Series – recenzja 1. epizodu gry
Data premiery w Polsce: 18 kwietnia 2017Strażnicy Galaktyki w wykonaniu Telltale to karykaturalna wersja filmu i komiksu, która – jeśli dopisze szczęście – może zaistnieć w świadomości gracza.
Strażnicy Galaktyki w wykonaniu Telltale to karykaturalna wersja filmu i komiksu, która – jeśli dopisze szczęście – może zaistnieć w świadomości gracza.
Telltale Games ma wzloty i upadki. Ostatnio niestety częściej te drugie. Po dość przeciętnym Batman: The Telltale Series (nasza recenzja) była nadzieja, że Guardians of the Galaxy: The Telltale Series będzie grą lepszą, solidniej wykonaną i wciągającą. Po ograniu premierowego odcinka złudzenia niestety pryskają jak bańka mydlana po zetknięciu z pierwszą lepszą przeszkodą. Strażnicy Galaktyki w wykonaniu kalifornijskiego studia zawodzą.
Twórcy postanowili w swej produkcji postawić na oryginalną historię z postaciami znanymi z kina i kart komiksu. Także niech nikogo nie zdziwi fakt, że Star-Lord i Rocket bardzo przypominają swoich filmowych odpowiedników, podczas gdy pozostałej części ekipy bliżej do swoich komiksowych pierwowzorów. Historia skupia się na tajemniczym artefakcie, który ma moc oddziaływania na umysł posiadacza przedmiotu. Wątek fabularny ma swoje momenty, które mogą zainteresować, ale w ostateczności w premierowym odcinku nie jest dostatecznie ciekawy, aby skusić mnie na wyczekiwanie kolejnych.
Czytaj także: Andrzej Sapkowski raz jeszcze o Wiedźminie. Glukhovsky nazywa go skur****nem
Nasza ulubiona drużyna superbohaterów Marvela przypadkowo wchodzi w jego posiadanie. Star-Lord otrzymuje prośbę o wsparcie Korpusu Nova, który walczy z Thanosem. Po krótkiej wymianie zdań Strażnicy Galaktyki dołączają do bitwy i mierzą się z Tytanem. Finał tego pojedynku jest zaskoczeniem. Zresztą to nie jedyne zaskoczenie w 1. odcinku gry.
Gra od początku rzuca nas w wir akcji zupełnie pomijając przedstawianie bohaterów. Od razu widać, do kogo jest ona skierowana. Osoby znające postacie choćby ze zwiastunów 2. części filmu, od razu poczują się w niej jak w domu. Niestety później tempo spada, aż nawet powiedzieć można, że się wlecze, podczas gdy gracz ze znużeniem przeklikuje kolejne opcje dialogowe, żeby w końcu mieć je już za sobą.
Strażnicy Galaktyki to doskonała porcja humoru, nierzadko czarnego, którego niestety w Guardians of the Galaxy: The Telltale Series brakuje. Nie to, że nie ma go wcale – wręcz przeciwnie. Tylko nie jest on ani śmieszny, ani też nie występuje tak często, jak byśmy tego chcieli.
Czytaj także: Aktor zdradził tytuł nowej odsłony Assassin’s Creed
Cała mechanika gry potrafi solidnie dać się we znaki grającemu. Chrupnięcia, loadingi i sztywne sekwencje przerywnikowe na pewno nie zwiększają przyjemności z gry. Widać, że silnik się mocno zestarzał. Formuła, którą oferuje od lat w swych grach Telltale Games, również nie uległa zmianie. Całość wygląda jak każda inna wcześniejsza produkcja studia. Poruszenie się, opcje dialogowe, pseudomorlane wybory mające wpływ na dalsze losy gry i sekwencje QTE. Podczas jednej takiej gra daje nam „sterować” wszystkim członkami Strażników. Sterować to za dużo powiedziane, ale fajnie jest wykonywać QTE takim Grootem, a nie tylko Star-Lordem, który jest główną postacią wiodącą.
Poziom graficzny gry to krok w tył. Gra zdecydowanie lepiej wygląda na obrazkach statycznych niżeli w ruchu. Plastikowe modele bohaterów nie prezentują najwyższego kunsztu twórczego, na jaki stać Telltale Games. Mam wrażenie, że firma ciągle szuka swego specyficznego stylu graficznego, i nadal jej się to nie udaje. Chciano oddać komiksowość produkcji, ale nie do końca potrafiono sprostać temu zadaniu. Niektóre z postaci są kompletnie oderwane od rzeczywistości i przeczą tym zamysłom.
Generalizując premierowy odcinek gry liczącej sobie 5 epizodów zawiódł. Poza świetną oprawą muzyczną, która przygrywa nam niemal wszędzie i znacząco wyróżnia się na tle produkcji, wszystko inne nie jest niczym specyficznym. Od lat ogrywam każdą grę kalifornijskiego studia i niewątpliwie odczuwam brak pomysłów na dalszy rozwój swoich tytułów. Wałkowanie ciągle tego samego schematu w połączeniu z nieciekawie zapowiadającą się historią nie może być czymś ponadprzeciętnym. Jest wręcz czymś nudnym.
PLUSY:
+ doskonała muzyka,
+ momentami akcje i zagrywki godne Strażników Galaktyki.
MINUSY:
– plastikowa oprawa graficzna,
– mało wciągająca,
– nieciekawie zapowiadająca się historia,
– chrupnięcia graficzne.
Warto w tym miejscu mieć na uwadze fakt, że są to odczucia po premierowym odcinku, które na przestrzeni całej gry mogą ulec zmianie.
Źródło: fot. Telltale Games
Poznaj recenzenta
Michał CzubakDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat