Gwiezdne Wojny: Andor: sezon 1, odcinek 6 - recenzja
Data premiery w Polsce: 21 września 2022Gwiezdne Wojny: Andor daje nam jeden z najlepszych odcinków w historii seriali aktorskich osadzonych w tym uniwersum.
Gwiezdne Wojny: Andor daje nam jeden z najlepszych odcinków w historii seriali aktorskich osadzonych w tym uniwersum.
Inne są nasze oczekiwania, gdy oglądamy pierwszy lepszy thriller szpiegowski, a inne, gdy sięgamy po serial z uniwersum Gwiezdnych Wojen. Komentarze do poprzednich odcinków Andora z pewnością pokazują, że umiejscowienie akcji w konkretnym świecie wpływa na oczekiwania widzów. Warto dodać, że akcja w tym serialu nie jest celem samym w sobie. Wszystkie widowiskowe sceny stanowią kapitalną konkluzję precyzyjnie budowanej przez trzy odcinki opowieści. Tym samym mamy bezsprzecznie jeden z najlepszych odcinków w historii Gwiezdnych Wojen od momentu, kiedy Disney+ prezentuje aktorskie seriale w tym świecie.
Nie chcę znowu się powtarzać, że Andor zyskałby w oczach widzów tęskniących za szybszym tempem, gdyby zdecydowano się na emisję trzech odcinków na tydzień. Widzimy doskonale, że najpierw Tony Gilroy opowiedział swoją historię w trzech pierwszych epizodach z akcją na Ferrix, a następnie jego brat, Dan, dostał trzy odsłony do opowiedzenia swojego rozdziału koncentrującego się na pierwszej zorganizowanej misji Andora przeciwko Imperium. Niezależnie jednak od tego, co wymyślił sobie Disney, jeśli chodzi o sposób wypuszczania treści, możemy docenić podejście scenarzystów. Postać Andora cały czas się rozwija, natomiast wiele pozostałych wątków już na tym etapie ma świetne zwieńczenie, co jest rzadkością w przypadku innych serialowych produkcji od studia Myszki Miki.
Odcinek wieńczący misję małej grupki rebeliantów nie jest zbudowany tylko wokół akcji. Jak ją w ogóle możemy zdefiniować? Dla mnie akcją będzie choćby rozmowa Andora z Nemikiem, podczas której dyskutują o tym, czy Imperium da się zmienić. Dalej mamy też scenę, w której Komendant Jayhold chwali się tym, jak udało im się zniszczyć mniej rozwiniętą cywilizację Aldhani. Zaoferowano im mnóstwo dóbr, które miały sprawić, że zapomnieli o tym, czego faktycznie pragną. Scenariusz potrafi balansować między tym, co dosłowne, a tym, co zdecydowanie bardziej subtelne. Aldhani nie są tak głupią nacją, jak wydaje się myślącemu tylko o kolacji Komendantowi, a dla widzów jest to sygnał, żeby uważali na to, co mówią ludzie w mundurach. Później widzimy, że życie żony i syna Komendanta jest zagrożone, a ten potulnie wykonuje rozkazy. Nie wiemy do końca, czy robi to dla swoich bliskich, czy może myśli tylko o sobie. Buduje to niesamowite napięcie. Jak widzicie, Andor nie tworzy widowiskowej akcji wyłącznie dlatego, że ma Gwiezdne Wojny w tytule.
Napięcie budowane jest też przy pomocy muzyki, która świetnie zgrywa się z wymyślonymi na ten odcinek konceptami. Jednym z nich jest pomysł na wrzucenie bohaterów w przebraniach na stronę wroga. Strategia stara jak świat, ale udaje się to pomysłowo ograć, bez klisz i sytuacji, w których ktoś daje się łatwo złapać. Ponieważ dobrze znamy plan naszej drużyny, możemy z większym zainteresowaniem śledzić ich poczynania. Kibicujemy im, chociaż dobrze wiemy, że musi przyjść moment, kiedy sprawy wymkną się spod kontroli. Może nie jest to specjalnie zaskakujące, ale wszystko poprowadzono sensownie. Nawet jeśli wkradł się techniczny chaos przy kręceniu sekwencji strzelaniny, to scenariuszowo wszystko było od początku do końca klarowne. W tej fabule nic nie dzieje się wyłącznie po to, żeby pchnąć akcję do przodu. Do tego misja przeplatana jest krótkimi spojrzeniami na lud Aldhani, który celebruje swoje widowiskowe święto nazwane Okiem. Aspekt kulturowy od początku był istotny dla tego rozdziału. Całość została kapitalnie nakręcona, a zjawisko kosmiczne sprawiło, że z zapartym tchem oglądałem pościg szturmowców za statkiem Andora i jego ekipy.
Jedyne, co mi się nie podobało, to trzęsąca się kamera we wspomnianej wyżej sekwencji, gdy w ruch poszły blastery. Przez to mam problem ze śmiercią Porucznika Gorna – musiałem dwa razy cofać i upewniać się, że to właśnie on dostał kulkę. Nie jest on jednak jedyną osobą, która pożegna się z widzami już na tym etapie. Misja nie była poprowadzona wzorowo. Bohaterowie są omylni, popełniają błędy jako rebelianci, więc to naturalne, że nie wszystko poszło po ich myśli. A to tylko wzmacnia pozytywny odbiór serialu. Skeen okazał się zdrajcą, wykorzystał fakt, że Andor potrafi pilotować. A nasz bohater zrobił to, co spodziewaliśmy się po nim już od pierwszego odcinka. Gdy pojawia się problem trudny do rozwiązania, to najłatwiej jest pozbyć się go strzałem z blastera. Najbardziej poruszająca była scena z przykryciem ciała Nemika. Pamiętacie na pewno słowa Andora kierowane do chłopaka, że ten będzie miał okazję wyspać się po misji. Szkoda, że już nigdy nie będzie mu dane się obudzić.
Poznaj recenzenta
Michał KujawińskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat