Hanna: sezon 3 (finał serialu) - recenzja
Hanna, szpiegowski thriller platformy Amazon Prime Video, doczekał się swojego finałowego sezonu. Oceniam nową odsłonę.
Hanna, szpiegowski thriller platformy Amazon Prime Video, doczekał się swojego finałowego sezonu. Oceniam nową odsłonę.
W 3. sezonie serialu Hanna tytułowa bohaterka, wyszkolona młoda zabójczyni o twarzy anioła i umiejętnościach Johna Wicka, kontynuuje misję zniszczenia Utrax – programu, z którego wywodzi się dziewczyna oraz wiele innych jej koleżanek po fachu. Tym razem musi udaremnić akcję, na którą składa się szereg misji polegających na eliminacji celów, które mogą w przyszłości zagrozić organizacji.
Muszę przyznać, że naprawdę podobała mi się intryga w nowym sezonie. Twórcy zrobili z historii rasowy thriller szpiegowski, który dobrze wykorzystuje wszystkie gatunkowe elementy – od stopniowania napięcia, przez zwroty akcji, po sam rozwój postaci. Świetnie jest przedstawiony choćby sposób ukrywania się Marissy i Hanny przed Utrax, gdy kupują bilety na podróż w różne miejsca, aby zmylić pościg, lub gdy pozorują śmierć pewnych celów organizacji. Wszystkie aspekty, przedstawiające szpiegowski sznyt intrygi, sprawdzają się znakomicie. Do tego muszę pochwalić fakt, że twórcy bardzo szybko prowadzą swoją historię, by nie zanudzić odbiorcy. Od razu w pierwszym odcinku wpychają nas w wir akcji. To zadziałało na plus dla opowieści, gdy już w 1. odcinku postanowili zamknąć temat szkoły dla przyszłych zabójczyń i skupić się na głównej misji Hanny.
Esme Creed-Miles po raz kolejny świetnie sprawdza się jako tytułowa bohaterka. W młodej aktorce jest wiele delikatności, co sprawia, że w niektórych scenach Hanna wydaje się taka krucha i zagubiona. Jednak gdy trzeba wejść w mocniejsze tony z postacią, to Esme to robi. Wierzymy, że bohaterka potrafi być bezwzględną zabójczynią. Jedynym mankamentem wydaje się niepotrzebny wątek miłosny, ponieważ kompletnie nie czułem chemii między Hanną a Abbasem. Jednak już relacja z Marissą rozwinęła się całkiem nieźle, jeszcze bardziej wchodząc w rejony wzajemnej troski i zaufania. Zresztą Marissa przeszła doskonałą metamorfozę w nowym sezonie – twórcy postanowili nadać jej misji zniszczenia Utrax dodatkowy, osobisty charakter w postaci ojca. Finał, w którym musimy się pożegnać z postacią, był naprawdę emocjonalny i mógł chwycić za serce.
Szkoda, że odsłona nie doczekała się dobrego czarnego charakteru. Ray Liotta w roli Gordona Evansa robi, co może, żeby wypaść wiarygodnie jako demoniczny manipulator, który wszystkim steruje, jednak scenariusz nie pozwala mu się wybić. Antagonista w ogóle nie zapada w pamięć – do tego stopnia, że dzień po obejrzeniu finału już nie pamiętałem, jak nazywała się wspomniana postać. Twórcy zapewne chcieli, aby był on uosobieniem całego programu, z którym walczą główne bohaterki, człowiekiem sterującym otoczeniem. Jednak ostatecznie stał się zwykłym, przeciętnym czarnym charakterem, z którym Hanna za bardzo nie miała problemów, może poza jednym momentem w finale. Gordona można spokojnie nazwać bezbarwnym człowiekiem z planem.
O wiele większy potencjał miała Sandy. Mogła być świetnym, niejednoznacznym czarnym charakterem z wieloma rozterkami. Jednak twórcy potraktowali jej wątek po macoszemu. Próbowali wejść z postacią na inne tory, aby mogła się rozwinąć. Niestety, ostatecznie była po prostu kolejną, bezmyślną zabójczynią Utrax, z którą musiała się zmierzyć Hanna. Sam pomysł dziewczyn z programu mógł być rozwinięty w ciekawszy sposób, ponieważ podobnie sprawa ma się w wątku Jules, która pojawia się na początku i na końcu produkcji, ale jej obecność nie ma sensu. To wszystko wyglądało tak, jakby twórcy chcieli wprowadzić kolejny wątek, ale mieli już odcinków.
Natomiast pod względem scen akcji nowa odsłona stała na bardzo wysokim poziomie. Nie były one może jakoś bardzo widowiskowe, ale za to potrafiły zaimponować swoją autentycznością. Przede wszystkim w scenach walki wręcz nie czuć było, że są to wyćwiczone choreografie, co jest ogromnym plusem. Miały w sobie sporo brudu ulicznych bójek, coś na kształt serii o Bournie. Podobnie sprawa ma się w kwestii strzelanin, jak choćby w scenie ataku Marissy i Hanny w siedzibie ich przeciwników. Była bardzo organiczna, można było odczuć każdą ranę, którą odniosły bohaterki. Przede wszystkim jednak twórcy zabierają nas w sam środek potyczki i można poczuć, jakby było się obok bohaterek. Postawiono bardziej na realizm niż na widowiskowość.
Finałowy sezon serialu Hanna oferuje naprawdę dobrą intrygę, świetne sceny akcji oraz interesujące wątki głównych bohaterek. Nie obywa się bez słabych stron, szczególnie po stronie antagonistów, jednak ostatecznie to dobre zwieńczenie historii zapoczątkowanej w 1. serii.
Poznaj recenzenta
Norbert ZaskórskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1961, kończy 63 lat