„Hannibal”: sezon 3, odcinek 7 – recenzja
"Hannibal" męczył się w pierwszej połowie 3. serii, ale wreszcie ten etap sezonu zakończył – w przyzwoitym stylu, acz bez żadnych rewelacji.
"Hannibal" męczył się w pierwszej połowie 3. serii, ale wreszcie ten etap sezonu zakończył – w przyzwoitym stylu, acz bez żadnych rewelacji.
Z perspektywy czasu można chyba jednoznacznie stwierdzić, że „Hannibal” nie skorzystał zbytnio na pomyśle, aby z Masona Vergera zrobić głównego antagonistę pierwszych 7 odcinków obecnej serii. Zawsze będziemy kochać tego bohatera za jego charakterystyczny, złowieszczy głos, ale czy dał nam jeszcze jakieś powody do zachwytów? Oczywiście to pytanie skierowane do Bryana Fullera i pozostałych scenarzystów, którzy ewidentnie musieli skracać wątki i śpieszyć się, aby włoski rozdział serialu zakończyć w tej garstce epizodów. Wiemy, że w tym serialu dzieją się dziwne i czasem bardzo chore rzeczy, ale zwykle są wprowadzane stopniowo, abyśmy mieli czas się nimi delektować. Tym razem na chybcika postanowiono wprowadzić w życie krwawe przeszczepy twarzy i świnię-surogatkę, po czym cały ten bałagan dobiegł końca, zanim zdążyliśmy powiedzieć: „Co tu się, k***a, dzieje?”.
Przeciętnie to było wszystko zaplanowane i wpłynęło negatywnie na efekt końcowy. Nie miał on takiej mocy, jakiej moglibyśmy się spodziewać. Ale „Digestivo” przynajmniej stroniło od nadmiernego filozofowania i płynnie zmierzało do interesującej konkluzji. Lecter nie został złapany – on się poddał, tylko po to, aby wciąż mieć pewną dozę kontroli i kontynuować swoją zabawę z Willem. Bo przecież Hannibal nigdy nie przestaje grać.
[video-browser playlist="727062" suggest=""]
Nastąpił w końcu pewien fabularny przełom w relacji dwóch głównych bohaterów. Graham nie chce mieć już nic wspólnego ze swoim dawnym przyjacielem. Rozbił całkowicie tę metaforyczną filiżankę i jej się już do kupy nie pozbiera. Okazuje się jednak, że ta wyniszczająca bohatera więź została tylko naderwana – Lecter jeszcze z nim nie skończył. Oddał się w ręce władz wyłącznie po to, aby Will doskonale wiedział, gdzie morderczy kanibal się znajduje. Jakby kiedyś chciał jeszcze pogadać.
Taka okazja oczywiście niebawem się nadarzy. Czas rozpocząć kolejną historię (pewnie po porządnym przeskoku w czasie, bo przyda się serialowi powiew świeżości) i skupić się na kolejnej kultowej postaci z prozy Thomasa Harrisa. Myślę, że Francis Dolarhyde będzie antagonistą o wiele bardziej interesującym i kompleksowym niż Verger, a Richard Armitage wyciśnie z tej roli maksimum.
Co nas jeszcze czeka? Niedokończony jest wątek Badelii, a Zachary Quinto nie pojawił się przecież przypadkiem w premierze jako klient, którego bohaterka była zmuszona zabić. Porcję retrospekcji mamy więc pewną. No i skoro pierwsza połowa serii była skupiona na tym, aby schwytać Hannibala, to ostatnie 6 odcinków powinno po części zająć się jego ucieczką z celi. Bo jak powiedziała Chiyo, niektórych bestii nie należy trzymać w klatkach.
Zobacz również: „Hannibal” – oglądalność w sobotę i nowy zwiastun
„Hannibal” ma jeszcze sporo czasu, aby uratować swój 3. sezon i zakończyć godnie tę opowieść. Jasne, twórcy twierdzą, że ciężko pracują, aby historię kontynuować – może nawet jako film – ale musimy brać pod uwagę, że do tego nie dojdzie. Wtedy będziemy musieli zadać sobie pytanie: czy ciepło będziemy wspominać cały serial, czy tylko pierwsze 26 odcinków? Oby wzięli się w garść!
Poznaj recenzenta
Oskar RogalskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat