„Happyland” – sezon 1, odcinek 1 – recenzja
"Happyland jest domem" - takie zdanie pada w końcowych minutach 1. odcinka Happyland. W pilocie brak jednak charakterystycznego płomienia domowego ogniska MTV, będącej producentem serialu. Brak w nim znajomych elementów, które przyniosły sukces innym młodzieżowym tworom tej stacji.
"Happyland jest domem" - takie zdanie pada w końcowych minutach 1. odcinka Happyland. W pilocie brak jednak charakterystycznego płomienia domowego ogniska MTV, będącej producentem serialu. Brak w nim znajomych elementów, które przyniosły sukces innym młodzieżowym tworom tej stacji.
Happyland to lekki serial dramatyczny opowiadający o pracownikach parku rozrywki w małym miasteczku. Lucy jest dziewczyną próbującą wyrwać się z mieściny, w której mieści się park, by pomagać poszkodowanym w krajach Trzeciego Świata. Ian (znany z serialu Awkward Shane Harper) to nowy pracownik, który pierwszego dnia w pracy zawalił swoją robotę, a mimo to dostał awans. Pewnie dlatego, że jest synem nowego szefa całego przedsięwzięcia. Jest też matka głównej bohaterki, która pracowała w parku od 20 lat, choć wygląda raczej jak siostra dziewczyny, co zresztą jest jednym z jej sposobów na wyrywanie facetów.
Powyższe opisy to w zasadzie jedyna charakterystyka postaci, jaką dostaniemy w pilocie serialu. Produkcja MTV nie traci bowiem czasu na przedstawianie swoich bohaterów, tylko od razu rzuca ich w wir wydarzeń. Sęk w tym, że te w Happyland pozostawiają wiele do życzenia i w zasadzie niewiele się w tym odcinku dzieje. Jedyną wartą uwagi rzeczą, mającą być zresztą siłą napędową, całego serialu, jest fakt, iż główny bohater, Ian, jest uczuciowo zainteresowany Lucy, nie wiedząc jednak, że ta… jest jego siostrą. Ten element, będący ostatnim zdaniem pilotowego odcinka, jest haczykiem serialu i wabikiem, który ma przyciągać widownię. Trzeba przyznać, że jest on niespodziewany i zaskakujący, jednak by mógł w pełni oddziaływać, produkcja powinna sprawić, że zależeć nam będzie na bohaterach, byśmy mogli przejąć się tym faktem. Happyland chwilowo tego nie robi, przez co odcinek ogląda się raczej ze wzruszeniem ramion niż oczekiwaniem na kolejne "zwroty akcji".
[video-browser playlist="633218" suggest=""]
Premierowy epizod najnowszej produkcji MTV wypadł więc wyjątkowo przeciętnie, zwłaszcza na tle innych, świetnych seriali tej stacji, które od samego początku posiadały niezwykle ciekawy punkt wyjściowy: czy to Faking It, które ukazywało odmienną wizję liceum, rządzonego przez outsiderów, czy Awkward, która w prześmiewczy sposób radziła sobie z uczuciowymi wzlotami i upadkami nastolatki prowadzącej bloga. Być może najnowsze dziecko muzycznej stacji telewizyjnej zyska na hurtowym oglądaniu, na razie jednak, po 1. odcinku, raczej zniechęca do dalszej przygody z produkcją.
Czytaj również: Adina Porter dołącza do obsady 2. sezonu "The 100"
Ocena odcinka zgodna jest więc ze słabym pierwszym wrażeniem, jakie wywarł na mnie serial, z dodatkową uwagą, iż może się ona podnieść, jeśli poziom ulegnie poprawie. To zaś wydaje się być możliwe, patrząc na trailer zapowiadający dalszą część sezonu. Chwilowo Happyland wypada jednak bladziutko w porównaniu ze swoim starszym rodzeństwem z ramówki stacji, czyli niezwykle zabawnymi i posiadającymi intrygujących bohaterów serialami Faking It oraz Awkward. Jak będzie dalej, gdy malec podrośnie? Pożyjemy - zobaczymy.
Poznaj recenzenta
Michał KaczońDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat