„Hell on Wheels”: sezon 5, odcinek 2 i 3 – recenzja
"Hell on Wheels" trzyma naprawdę niezły poziom w finałowym sezonie. Jest ciekawe, wątki wciągają, a nowi bohaterowie zaczynają mieć fajną rolę w wydarzeniach.
"Hell on Wheels" trzyma naprawdę niezły poziom w finałowym sezonie. Jest ciekawe, wątki wciągają, a nowi bohaterowie zaczynają mieć fajną rolę w wydarzeniach.
Przede wszystkim w "Hell on Wheels" dobre jest to, że udaje się ciekawie przedstawiać prace nad koleją. To wszystko niby jest zwyczajne, ale wciąga i momentami elektryzuje, zapewniając sporą frajdę. Weźmy wydarzenia z 2. odcinka z wciąganiem lokomotywy po śniegu. Udaje się zrobić to ze smakiem i ciekawie, a przez ciągłe komplikacje, na nudę nie możemy narzekać. Są w tym emocje i nawet nie brak napięcia.
Rozwinięto też kwestię relacji Cullena z Ah Fongiem. W zasadzie ten wątek jest istotny w obu odcinkach, choć mimo wszystko nie zaskakuje. Każdy widz z wprawnym okiem i minimalną wiedzą na temat kultury chińskiej z tamtego okresu, doskonale mógł przewidzieć, kim naprawdę jest Ah Fong. Nie jest to jednak zarzut, bo zostaje to przedstawione naprawdę dobrze i twórcy wychodzą zdecydowanie obronną ręką w egzekucji tego schematu. To też pokazuje po raz kolejny Cullena w lepszym świetle, który jest dobrym i coraz bardziej otwartym człowiekiem, dlatego postępuje słusznie. Wątek ma solidny wpływ na rozwój bohatera.
Istotna jest też historia Chenga z 3. odcinka, którego rola idzie w zupełnie innym kierunku, niż oczekiwałem. Premierowy epizod sugerował raczej głównego przeciwnika dla Cullena, a tu staje się on jednak kimś innym, kimś ciekawszym. Pokłosie samosądu na Chengu doskonale pokazuje tworzoną nić porozumienia pomiędzy nim, a Cullenem. To może rozwinąć się w coś naprawdę interesującego. Na razie, choć trochę jest w tym przewidywalności, udaje się to poprowadzić dobrze i przykuć uwagę.
[video-browser playlist="728748" suggest=""]
Mieszane odczucia w "Hell on Wheels" wywołuje Szwed, który już kolejny sezon jest fanatykiem religijnym. Czasem wydaje się on szaleńcem, czasem czuć, że wszystkie klapki ma na swoim miejscu - a on po prostu cały czas egzekwuje swój wnikliwie przemyślany plan. Oba odcinki mogą to udowadniać, gdy widzimy realizację kolejnych etapów polepszania pozycji Szweda w społeczności Mormonów. Problem w tym, że jego ostateczny cel nie jest do końca znany. Czy jest to zemsta na Cullenie? Czy może pozbycie się Cullena jest tylko etapem jego planu zdobycia władzy? Nie powiem, jestem zaintrygowany, aczkolwiek sama postać w tym wszystkim trochę mnie irytuje. Dlatego też nie czerpię pełnej satysfakcji z jego wątku.
"Hell on Wheels" sprawia sporą frajdę w tym sezonie, zdecydowanie zwiększając poziom po zabawach w siedzibie Mormonów z poprzedniej serii. Jest ciekawie, ale wciąż brak mi nakreślenia ostatecznego celu tego serialu. Do czego ta historia zmierza?
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat