„Hell on Wheels”: sezon 5, odcinek 4 i 5 – recenzja
Zaczynam żałować, że to już ostatni sezon "Hell on Wheels", bo w odróżnieniu od przeciętnej i pełnej błędnych decyzji poprzedniej serii tym razem jest przemyślanie i ciekawie.
Zaczynam żałować, że to już ostatni sezon "Hell on Wheels", bo w odróżnieniu od przeciętnej i pełnej błędnych decyzji poprzedniej serii tym razem jest przemyślanie i ciekawie.
W centrum "Hell on Wheels" stoi konflikt Cullena z Chengiem, który w obu odcinkach zaostrza się i dobrze napędza fabułę. Twórcy dobrze lawirują, nie doprowadzając do bezpośredniego starcia i na razie oferując podchody, które zdecydowanie w 5. odcinku się kończą. Widzimy, że Cheng ukrywa się za fasadą kultury i uprzejmości, dobrze grając w tę grę, w której celem jest osiągnięcie przewagi nad przeciwnikiem.
Odcinek "Elixir of Life" w gruncie rzeczy nawet zaskakuje, gdy widzimy miłego Chenga, który chce pokoju z Cullenem. Jest to pokazane wiarygodnie i można przekonać się do prawdziwości jego celów. Tym bardziej zaskakująco jest, gdy nasyła on Cullena na Szweda. Pozostaje tutaj pytanie - czy Cheng ostrzegł Szweda, że Cullen przyjdzie? Czy traktuje Szweda jako kogoś, kto może stanowić dla niego zagrożenie? Dobrze i ciekawie poprowadzone, z ogromnym potencjałem do wykorzystania w kolejnych odcinkach. Finał z zabójstwem w sumie zaskakuje, bo choć wiedzieliśmy, że Tao zalazł za skórę Chengowi w "Struck", nic w 5. odcinku nie zwiastowało takiego obrotu spraw.
W końcu na ekran powraca Durant i przypomina widzom o swoich nietuzinkowych zaletach. Jego próby wygrania wyścigu z konkurencją nadal znajdują się w centrum, ale ważnym wątkiem są też jego prywatne manipulacje mające zapewnić jak największy zysk. Podobać się może rozmowa z burmistrz Cheyenne, która ładnie pokazuje, jak te postacie są sobie bliskie. Durant wiele daje temu serialowi i choć świeżość ze zmianą otoczenia Cullena jest na plus, to Duranta nigdy za dużo.
Jedynym wątkiem w "Hell on Wheels", który wydaje się wciśnięty na siłę i tak naprawdę kompletnie niepotrzebny, jest historia Evy zajmującej się prostytutkami. Praktycznie zupełnie nic ona nie wnosi do fabuły, nie jest też specjalnie interesująca. Wydaje się, że zrobiono to tylko z uwagi na wciąż aktualny kontrakt z aktorką. O ile w poprzednich seriach rola Evy miała jakiś fabularny sens, to teraz służy za zwykły zapychacz.
"Hell on Wheels" wciąga historią, zwrotami akcji i rozwojem konfliktów Cullena. Nie da się ukryć, że 5. sezon trzyma poziom.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat