Hellblazer. Tom 1 – recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 13 marca 2019Hellblazer, czyli dobrze znany także miłośnikom filmów John Constantine, to postać kultowa. Recenzujemy pierwszy tom serii ze scenariuszem Briana Azzarello.
Hellblazer, czyli dobrze znany także miłośnikom filmów John Constantine, to postać kultowa. Recenzujemy pierwszy tom serii ze scenariuszem Briana Azzarello.
Hellblazer, początkowo stworzony jako poboczna postać przez Alana Moore’a, z czasem stał się bohaterem pierwszoplanowym, a komiksy o nim tworzyło wielu wielkich twórców ze świata powieści graficznych. Pierwszy tom integrali z jego przygodami zawiera historie napisane blisko dwie dekady temu przez Briana Azzarello.
Na tom składają się trzy długie opowieści uzupełnione o dwie „jednostrzałówki” (sympatyczne, budujące klimat i tło, ale z punktu widzenia narracji tomu pomijalne). Wpierw otrzymujemy Ciężki wyrok, w którym Constantine trafia do amerykańskiego więzienia. Jak ono wygląda od środka widzieliśmy w popkulturze już wielokrotnie i w związku z tym nie będziemy zaskoczeni. Jednakże zupełnie inne odczucie będzie towarzyszyło temu, jak bohater sobie będzie radził wśród więziennych układów.
W drugiej opowieści zatytułowanej Dobre chęci bohater trafia na amerykańską prowincję, napotyka starych znajomych i wpada w sam środek układu, którego nie rozumie. To klimatyczna opowieść częściowo dekonstruująca amerykański mit, a jednocześnie przynosząca niejedno fabularne zakończenie. Ostatnia większa opowieść to Piekło zamarznie…, czyli opowieść nieco w stylu Parszywej ósemki Quentina Tarantino. Grupa nieznajomych zostaje uwięziona przez śnieżną zamieć w przydrożnym zajeździe. Niemal każdy skrywa jakąś tajemnicę, pojawia się trup, jest też stosowna legenda budząca grozę. Całość jest rozegrana zgrabnie, z odpowiednią dozą napięcia.
Poszczególne historie zilustrowali inni graficy. Najmniej odpowiadały mi pierwsze ilustracje, autorstwa Richarda Corbena. Z jednej strony udające realizm, z drugiej strony przerysowane, wręcz karykaturalne. Zupełnie inaczej wyglądają plansze tworzone przez Marcelo Frusina, ze znacznie bardziej wyrazistą kreską, grą cieniami i uproszczonymi kadrami. Jedną historię rysował Steve Dillon i nie ma tu zaskoczeń – jeśli znacie Kaznodzieję, to dokładnie wiecie, czego można się spodziewać. Z kronikarskiego obowiązku warto jeszcze wspomnieć o zeszycie Pierwszy raz, w którym przedstawiony jest epizod z dzieciństwa Constantine’a. Rysował go Dave V. Taylor, ale niczym specjalnym się nie wyróżnił.
Kilkanaście lat temu przeczytałem serię Azzarello w oryginale. Teraz, w polskim przekładzie, czegoś mi brakowało. Choć Paulina Braiter to bardzo dobra tłumaczka, to jednak niektóre rzeczy są bardzo trudne do oddania. Constantine w Stanach wyróżnia się swą brytyjskością, także w sposobie wysławiania się. W polskim wydaniu praktycznie nie jest to zauważalne, choć jest to „widoczne” dla innych bohaterów tej opowieści.
Hellblazer od Azzarello to seria nietuzinkowa, stojąca gdzieś na pograniczu kryminału noir, obyczajówki i opowieści grozy. Przy czym ta ostatnia, jako element nadnaturalny, pojawia się sporadycznie i wcale nie stanowi motoru dla fabuły. To prędzej ozdobnik, od czasu do czasu czynnik sprawczy, ale tak naprawdę najbardziej przerażający w tym komiksie potrafią być po prostu ludzie.
Źródło: fot. Egmont
Poznaj recenzenta
Tymoteusz WronkaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat