Hitman: świetna skradanka, przeciętna gra – recenzja
Data premiery w Polsce: 11 marca 2016Odcinkowy Hitman dobiegł końca. Czas, więc na przemyślenia odnośnie do tego tytułu. Jak sprawdziła się odcinkowość gry? Słabo, ale reszta daje radę.
Odcinkowy Hitman dobiegł końca. Czas, więc na przemyślenia odnośnie do tego tytułu. Jak sprawdziła się odcinkowość gry? Słabo, ale reszta daje radę.
Znając markę Hitman wiemy mniej więcej, czego możemy po grze się spodziewać. Mnóstwa skradania, ciekawych sposobów eliminacji przeciwnika i wielu wariantów opuszczenia głównej areny, w której znajduje się cel. To wszystko oczywiście znajdziemy w zakończonym sezonie gry, ale podzielnie go na odcinki sprawiło, że wątek fabularny zatracił się do takiego stopnia, iż samo IO Interactive nie było w stanie zakończyć fabuły w jednej grze. Pracują nad 2. sezonem, który najprawdopodobniej również nie przyniesie rozstrzygnięcia i do finału będziemy musieli czekać przynajmniej do 3. sezonu gry.
Katastrofalna wręcz decyzja o podzieleniu gry na odcinki sprawiła, że fabuły nawet nie liźniemy. Nie czujemy jej, a po ostatnim epizodzie mamy raptem wrażenie, że fabularnie jesteśmy w tym samym punkcie, co po zakończeniu 2. lub 3. odcinka gry. Za to, jeśli na Hitmana spojrzymy wyłącznie poprzez pryzmat kolejnego kontraktu, który toczy się niezależnie od wątku fabularnego, to bez wątpienia mamy do czynienia z najlepszą grą serii.
Każde zadanie to wyprawa w zupełnie inne klimaty. Trafiamy zwykle do tętniącej życiem lokacji, w której ludzie pochłonięci są swoimi sprawami, a Agent 47 musi zinfiltrować to środowisko, a następnie wyeliminować wskazane cele, który nie są zwykłymi pionkami na szachownicy. To żyjące w świecie gry osoby z konkretną przeszłością, problemami i nawykami. Te z pozoru drobnostki wystawiają je na widelec Hitmanowi. Ktoś, kto nie stroni od alkoholu, z pewnością podejdzie do baru i zamówi jakiegoś drinka. Drinka, którego może mu przygotować Agent 47 i oczywiście dodać coś "extra" i tym samym zakończyć zadanie. Takie oskryptowane metody likwidowania celów specjalnie zostały przygotowane przez twórców. Jest ich sporo, co z kolei przekłada się na kilkukrotne przejście danego odcinka, żeby samemu odkrywać nowe, jeszcze bardziej wyszukane metody eliminacji, jakie przygotowali twórcy. Rzecz jasna to jest tylko jedna z opcji, bo można całą grę przejść staroszkolnym sposobem w stylu Rambo, ale w przypadku takich produkcji, jak Hitman , mija się to kompletnie z celem.
Poszczególne odcinki bardzo mocno się od siebie różnią. Zatłoczony Bangkok, paryski pokaz mody, czy klinika GAMA na wyspie Hokkaido z ostatniego epizodu to zupełnie inne scenografie, inni ludzie, inne podejście do zabawy. Każdy z nich ma swój unikatowy urok, który postanowiono wykorzystać na potrzeby gry. Nierzadko rzucając Agenta 47 na głęboką wodę, z której niełatwo będzie mu się wykaraskać. Co to jednak dla naszego łysego zabójcy, ze wszystkim da sobie radę!
Bolączek Hitmana jest więcej niż tylko poszatkowana niejasna fabuła. Przykładowo strasznie kuło mnie w uszy to, że w każdej z lokacji wszystkie postacie nawijały płynną angielszczyzną. Byłoby to do przełknięcia, gdyby akcent był odpowiedni i różny dla Japończyka czy Francuza, ale nie – każdy mówi tak, jakby całe życie mieszkał w Stanach i dopiero przed chwilą dostał się do obcego kraju. Szwankuje również oprawa graficzna, która raz zachwyca, innym razem mocno odrzuca. Na przestrzeni odcinków poprawiono to znacznie, bo ten premierowy, zaliczyć można było do większych i raczej negatywnych zaskoczeń graficznych tej generacji konsol. O poprawie niestety nie można powiedzieć przy sztucznej inteligencji przeciwników. Zdarza jej się, dosyć często nadmienię, że zwyczajnie nie ogarnia tego, co się wokół dzieje. Kiedy działa poprawnie, np. w chwili zagrożenie VIP-a "odcina go" od masy i ewakuuje do safe roomu. W ten sposób wymusza to na graczu pomyślunek, ale czasami są takie momenty, że głowa boli. No bo jak tu nie oskarżać kelnera, który podaje klientowi zatruty posiłek, a ten pada sztywny u jego stóp? Wszyscy tylko robią "ochy i achy" nad zwłokami denata, a Agent 47 w przebraniu garson jak nigdy nic opuszcza miejsce zbrodni, nie wzbudzając niczyich podejrzeń.
Na przestrzeni sezonu gra zatraciła swoje "always-online", które było wymogiem podczas jej premiery. Zatraciła, ale pewne obostrzenia narzuciła graczowi. Zabawa offline jest możliwa, ale tu uwaga – plik zapisu offline nie jest kompatybilny z tym online. Innymi słowy, progres zdobyty grając bez netu, nie będzie uwzględniony podczas zabawy z internetem podłączonym. Głupkowate rozwiązanie.
Ciągłe podłączenie do sieci ma jednak pewna zaletę. Są nimi wyjątkowe zadania znane jako Nieuchwytny Cel. To specjalne kontrakty, które dostępne są w wyznaczonych lokacjach przez określony czas. W dodatku cele nie pojawiają się na "radarze", przez co trudniej je zlokalizować, a nieudane podejście powoduje zakończenie zdania niepowodzeniem i ewakuację postaci, którą mieliśmy zlikwidować. Tutaj szczególnie duży nacisk położono na obserwację otoczenia czy podsłuchiwania rozmów. Czyli wszystko to, co sprawia, że wyrażenie gra skradankowa nabiera jeszcze większego znaczenia. Poza tym bycie online to także tablica wyników oraz zadania kreowane przez społeczność graczy jednak nie są one tak frapujące, jak to, co wykonało IO Interactive.
Ocenianie tego, co zostało sprzedane graczowi, jest szalenie trudne. Z jednej strony trzeba przyjrzeć się całości, która nawet nie jest połową czegoś większego, z drugiej ocenić rozwiązania, jakie zastosowano w grze. Niemniej pierwsze 6 odcinków (tyle liczy sobie 1. sezon gry) to huśtawka jak jazda na rollercoasterze. Jednym razem amplituda jakości szybuje w górę, by następnym razem spaść na łeb, na szyję, a w jedności tworzą bardzo rozbudowaną produkcję, która gameplayowo wyciska z serii Hitman wszystko to, co ma ona najlepszego do zaoferowania. Fabularnie też nie jest łatwo oceniać, bo tej fabuły tak naprawdę nie znamy. Niewielkie fragmenty, jakie gra zdradza, pozwalają jednak mieć nadzieję, że będzie to coś godnego zapamiętania. Tutaj ciekawostka - za fabularne przerywniki animowane odpowiada polskie Platige Image, więc o ich jakość nie ma się czego obawiać.
Nie ma co do tego wątpliwości, że wielu z Was odbije się od nowego Hitmana. Głównie za sprawą epizodyczności i wątku fabularnego. Sama gra to powrót marki do korzeni, aczkolwiek sprzedany w formie serialu nie do końca się udaje. Nie odpowiem Wam na pytanie, czy sięgnąć po 2. sezon gry. Zdecydujcie o tym sami.
PLUSY:
+ stary, dobry i klasyczny Hitman,
+ mnóstwo sposób na likwidację wskazanych celów,
+ ogromne zróżnicowane i tętniące życiem lokacje.
+ wielokrotność podejścia, która się nie nudzi,
+ tryb Nieuchwytny cel.
MINUSY:
– nierówna oprawa graficzna,
– praktycznie nieistniejący wątek fabularny,
– problemy sztucznej inteligencji,
– przydługawe czasy ładowania.
Źródło: fot. Square-Enix
Poznaj recenzenta
Michał CzubakKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1977, kończy 47 lat
ur. 1993, kończy 31 lat
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1975, kończy 49 lat
ur. 1969, kończy 55 lat