Homeland – 01×07
Na początku działo się dużo. Wraz z biegiem sezonu, serial stopniowo traci na dynamice, dzięki czemu możemy dokładnie poznać każdą z postaci, którą rzucono w ten niecodzienny wir wydarzeń.
Na początku działo się dużo. Wraz z biegiem sezonu, serial stopniowo traci na dynamice, dzięki czemu możemy dokładnie poznać każdą z postaci, którą rzucono w ten niecodzienny wir wydarzeń.
Oglądając serial Homeland trudno oprzeć się wrażeniu, że cała opowieść została zaplanowana z niesamowitą precyzją. Już w tym momencie, twórcy serialu mają zaplanowany ciąg wydarzeń na… może kilka następnych sezonów? Jesteśmy tego pewni, zwłaszcza biorąc pod uwagę już potwierdzone zamówienie na kolejną serię. Czy patrząc na serial z tej perspektywy, możemy w ogóle liczyć na „coś dużego”, co mogłoby nastąpić jeszcze w pierwszym sezonie?
Akcja serialu zdaje się rozwijać w ślimaczym tempie. Mimo tego, nie czujemy się z tego powodu rozczarowani. Analiza psychologiczna każdej z postaci jest intrygująca. Dzięki niej poznajemy każdego z bohaterów i mamy możliwość przyjrzenia mu się z perspektywy potencjalnego podejrzanego o udział w terrorystycznym zamachu. Dokładnie o to chodzi scenarzystom. Każdy z kolejnych odcinków rzuca cień podejrzeń na jedną z osób zamieszanych w śledztwo. Początkowo podejrzewamy tylko sierżanta Brody’ego, ale już chwilę później niestabilność emocjonalna Carrie zaczyna nas zastanawiać. Ona również znajdowała się na „terenie wroga” - kto wie, co tam przeżyła? W poprzednim odcinku czarne chmury skumulowały się nad Saulem. Trudno ocenić, czego doświadczył w przeszłości, biorąc pod uwagę pochodzenie jego żony. Miał również problemy z przejściem testu na wariografie. W podobny sposób można spojrzeć również na Davida Estesa. Trzyma się „z boku”, ale nie ukrywa swoich uprzedzeń do Carrie, a jednocześnie jest jedną z trzech osób, które znalazły się w pomieszczeniu przesłuchań.
[image-browser playlist="606816" suggest=""]
W podobny sposób można prześwietlać wszystkich bohaterów. Każdy z nich może okazać się uczestnikiem zamachu, ale żadne argumenty przemawiające za tym nie są na tyle stabilne, byśmy mogli jednoznacznie wytypować zamachowca. Co chyba najciekawsze, w końcówce ostatniego odcinka obalono wszelkie hipotezy, pracujące na niekorzyść Brody’ego. Carrie dowiaduje się, co oznacza tajemniczy tik palcami, co Nicolas robi w garażu oraz że zgodnie z jej podejrzeniami, faktycznie spotkał Abu Nazira. Uzasadnienia wcześniejszych kłamstw i niedomówień okazują się na tyle wiarygodne, że wszelkie podejrzenia agentki CIA zostają momentalnie rozmyte. A wszystko dlatego, że pozwoliła sobie na niesubordynację, której nikt chyba się nie spodziewał.
Nie do końca przemawia do mnie wątek romansu pomiędzy tą dwójką bohaterów. Chociaż nie da się ukryć, jest wyjątkowo niespodziewany, a jego rozwój zdaje się jeszcze bardziej pogrążać śledztwo w odmętach kłamstw. Wielu widzów będzie niezadowolonych z takiego, a nie innego obrotu spraw. Zamiast galopu w pogoni za zamachowcami, stajemy się świadkami dramatów rodzinnych – małżeńska zdrada, zakazany romans, rozwód i trudny okres w życiu dojrzewającej córki.
Dlaczego fabuła podąża właśnie takim torem? Odpowiedź jest prosta: bo serial dostał drugi sezon. Nie można więc zmarnować potencjału Homeland zbyt szybko.
[image-browser playlist="606817" suggest=""]
Siódmy odcinek składa się przede wszystkim z długich dialogów, trwających przez kilka scen. Na szczególną uwagę zasługuje kwestia pojmania Aileen i jej przesłuchania. Tak właśnie, rozmowa w czasie podróży z Saulem nie była niczym innym, jak próbą łagodnego zmuszenia kobiety do późniejszej współpracy. Przesłuchanie ciągnie się przez prawie cały odcinek. W finale, Aileen ulega i decyduje się na współpracę. Dzięki niej… dowiadujemy się że drugi marines, rzekomo zamordowany przez Brody’ego, wciąż żyje i przeszedł na stronę wroga. Przyznam się szczerze, takiego „odwrócenia kota ogonem” zupełnie się nie spodziewałem. Jednocześnie dzięki takiemu biegowi wydarzeń, twórcom uda się zupełnie odciągnąć uwagę od Nicholasa Brody’ego. Ciekawe na jak długo?
Po obejrzeniu odcinka byłem pewny, że zdania co do jego poziomu będą wyjątkowo podzielone. Z jednej strony działo się mało, ale z drugiej strony dowiedzieliśmy się wielu rzeczy na temat (dotychczas) głównego podejrzanego. Kwestie wspomnianych już „tragedii rodzinnych” może nie porywają widza, ale są przecież elementem, a może nawet kluczem, potrzebnym do uzyskania pełnego obrazu psychologicznego każdej z postaci. Ostatnie sekundy odcinka zaskakują, a jednocześnie zapowiadają obrót śledztwa prowadzonego przez CIA o 180 stopni.
Ocena: 8/10
Poznaj recenzenta
Marcin MoszykDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat