Homeland – 02×03
Po dwóch świetnych odcinkach rozpoczynających drugi sezon Homeland, przyszedł czas na epizod spokojniejszy, napisany bardziej w stylu pierwszej serii. Liczy się jednak efekt końcowy i uśmiech na twarzy głównej bohaterki, na który trzeba było bardzo długo czekać.
Po dwóch świetnych odcinkach rozpoczynających drugi sezon Homeland, przyszedł czas na epizod spokojniejszy, napisany bardziej w stylu pierwszej serii. Liczy się jednak efekt końcowy i uśmiech na twarzy głównej bohaterki, na który trzeba było bardzo długo czekać.
Trzeci epizod Homeland wypada traktować, jako odcinek przejściowy pomiędzy wydarzeniami w Bejrucie, a odkryciem Saula, który kończył wątek operacji w Libanie. Scenarzyści w zgrabny sposób wykorzystali czas, który Berenson musiał spędzić w powietrzu, wracając do Stanów Zjednoczonych. Postanowili pokazać obecny stan psychiczny bohaterów, który nieszczególnie różni się od tego, co mogliśmy oglądać w pierwszej serii. Zarówno Carrie, jak i Nick muszą zmagać się z wieloma problemami, co ostatecznie dało mi do zrozumienia, że po półrocznym przeskoku w czasie, nic w ich życiu się nie zmieniło.
Wyczuwałem to już przed tygodniem. Kuracja, której poddała się Carrie kompletnie nie poskutkowała. Bohaterka wciąż musi zmagać się z gigantycznym natłokiem emocji, przez co później szuka ukojenia w środkach odurzających. Spodziewałem się, że Mathison w drugiej serii, szczególnie biorąc pod uwagę przeskok w czasie, będzie lepiej radziła sobie z otoczeniem. Nic z tego, Claire Danes cały czas gra bohaterkę z takimi samymi problemami. Robi to po mistrzowsku, potwierdzając, że Emmy, czy Złoty Glob to nagrody zasłużone za jej aktorski kunszt. Niestety w odcinek wkradła się pewna przewidywalność. Gdy Carrie wróciła do swojego mieszkania, odliczałem minuty do czasu pojawienia się w jej drzwiach Saula. Liczyłem, że stanie się to prędzej, niż później. Niestety, nastąpiło to dopiero pod sam koniec epizodu, a wymowne słowa wypowiedziane przez Mathison - „Miałam rację!” (przy kiwającym głową Berensonie) - robiły za dosyć przewidywalny cliffhanger całego odcinka.
[image-browser playlist="597998" suggest=""]
©2012 Showtime.
W pierwszym sezonie traktowałem Saula, jako najmniej wyrazistą postać w całym Homeland. Wygląda jednak na to, że jego rola w drugiej serii będzie znacznie większa. W zeszłym roku o prawdziwej twarzy Brody’ego wiedziała tylko Carrie. Teraz Mathison ma po swojej stronie wielkiego sojusznika, który doskonale będzie wiedział, co w takiej sytuacji zrobić. Nieprzypadkowo pokazano scenę na lotnisku, gdzie jego niewielki bagaż został przeszukany, w celu znalezienia karty z nagraniem Brody’ego. Saul doskonale jednak o tym wiedział, zdając sobie sprawę, że tak cenny dowód musi za wszelką cenę dowieźć do USA. W końcu pojawił się u Carrie, dając jej zniszczonej psychice prawdziwego pozytywnego kopa i pokazując jednocześnie, że ufa jej bardziej, niż przełożonym z CIA.
Po kompletnie przeciwnym, fabularnym biegunie porusza się Brody, który nie ma żadnego związku z wątkiem Carrie i Saula (a właściwie, nie zdaje sobie z tego sprawy). Nick stał się marionetką w rękach Royi, która nieszczególnie przejmuje się życiem zawodowym kongresmena i zleca mu do wykonania kolejną misję. Tym samym powraca wątek krawca, czyli mężczyzny, który wykonał dla Brody’ego bombę. Tę sąmą, która miała wybuchnąć w bunkrze razem z wiceprezydentem. Zgodnie z przewidywaniami, misja nie potoczyła się po myśli Nicka, który skończył w lesie, zakopując zwłoki mężczyzny.
[image-browser playlist="597999" suggest=""]
©2012 Showtime.
Kolejny raz ważny wątek w odcinku odgrywała Jessica, która samodzielnie musiała wygłosić przemówienie, zastępując swojego męża na spotkaniu weteranów. Znów wypada mi docenić jej aktorstwo, bo podobnie jak w premierze drugiego sezonu Homeland, tak w trzecim odcinku dała z siebie bardzo dużo. Jej przemowa brzmiała faktycznie tak, jak miała brzmieć. Była nieprzygotowana, nieskładna, wypowiedziana pod wpływem ogromnych emocji i uczuć, jakich Jessica doświadczyła od czasu, gdy Brody wrócił po ośmiu latach niewoli.
Homeland spowolnił, ale trudno utrzymywać tak wielkie tempo i napięcie, jak podczas pierwszych dwóch odcinków. Tym razem zabrakło emocji dla widzów, za to scenarzyści pokazali, jakie emocje targają bohaterami serialu dramatycznego stacji Showtime. Jedno jest pewne – ich życie nie jest sielanką, a wygląda na to, że najgorsze dopiero przed nimi (a najlepsze przed nami!).
Ocena: 7/10
Poznaj recenzenta
Marcin RączkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat