Homeland – 02×11
Dziesięć dynamicznych odcinków, przepełnionych tajemnicą, napięciem, wyrazistymi dialogami i genialną grą aktorską. Dlaczego wszystko to musi zostać sprowadzone do kiepskiego romansidła, które irytowało już w zeszłym roku?
Dziesięć dynamicznych odcinków, przepełnionych tajemnicą, napięciem, wyrazistymi dialogami i genialną grą aktorską. Dlaczego wszystko to musi zostać sprowadzone do kiepskiego romansidła, które irytowało już w zeszłym roku?
Jako chyba jedyna osoba w redakcji Hatak.pl, broniłem Homeland od pierwszego odcinka, doskonale znając dorobek i umiejętności twórców produkcji Showtime – Howarda Gordona i Alexa Gansy. Przez niemal cały drugi sezon zachwycałem się znacznie wyższym poziomem prezentowanej historii, niż w zeszłym roku. Wraz z zakończeniem 11 odcinka drugiego sezonu, w moim odczuciu, miarka się przebrała. Za tydzień finał, a z klimatu, który w ostatnich miesiącach elektryzował widza nie zostało już nic. Wszystko wskazuje na to, że twórcy szykują przepełniony emocjami i uczuciami ostatni odcinek drugiej serii, który nie ma nic wspólnego z globalnym zagrożeniem i napięciem, które dotychczas towarzyszyło kolejnym epizodom Homeland. A wszystko to kosztem taniego i słabego romansidła.
Nie kupowałem tego w pierwszym sezonie, miałem nadzieję (jak chyba wielu fanów serialu), że w drugiej serii twórcy dadzą sobie spokój z kreowaniem na nowo romansu pomiędzy Brodym i Carrie. Choć ze strony Carrie początkowo wydawało się to wymuszone, w końcu jakoś trzeba było nakłonić Brody'ego do współpracy, a to mogło się udać tylko wtedy, kiedy mógł poczuć, że komuś na nim zależy, tak teraz o wymuszeniu nie ma mowy. Romans i wzajemne przyciąganie głównych bohaterów to – zdaniem twórców – rzecz napędzająca serial. Szkoda tylko, że traci na tym wiele innych wątków, na czele z tym najważniejszym – terrorystycznym.
[image-browser playlist="596887" suggest=""]
©2012 Showtime
Abu Nazir do niedawna określany był w Homeland, jako najgroźniejszy terrorysta zagrażający Stanom Zjednoczonym, zaraz po Osamie Bin Ladenie. W pierwszej serii głównie przez świetne retrospekcje udało się scenarzystom wykreować interesującą postać, która gdy tylko się pojawiała – wzbudzała zaciekawienie i zwiększała napięcie. Podobnie było na początku drugiej serii, gdy Nazir pojawił się w Bejrucie, a następnie w USA. Szybko jednak okazało się, że obecność niewielkiej komórki terrorystycznej Abu Nazira w USA i planowany atak na powracających ze służby amerykańskich żołnierzy to wszystko, na co stać najgroźniejszego terrorystę. Jego misja przekształcona została w prywatną vendettę, która miała na celu pomszczenie śmierci rodziny i upozorowanie śmierci wiceprezydenta. Niestety takie działanie Nazira jest kompletnie niezgodne z kanonem terrorystów, których celem jest wzbudzanie strachu, przerażenia wśród ludzi, przy jednoczesnym uzyskiwaniu rozgłosu.
Tymczasem śmierć Waldena w wyniku problemów z rozrusznikiem serca nie miała zbyt wiele wspólnego z działalnością terrorystyczną. Chyba że w gabinecie wiceprezydenta zamontowana jest kamera i podsłuch, przez co odpowiednie służby odkryją ostatnią rozmowę pomiędzy Waldenem i Brodym. Tego jednak nie wiemy. Liczyłem po cichu, że Nazir przygotował coś jeszcze, ale szybko okazało się, że jego środki były dość ograniczone, a po wyeliminowaniu jego komórki terrorystycznej, działał zupełnie sam. W ten sposób zabrakło nawet iluzji globalnego zagrożenia i kolejnego ataku terrorystycznego.
[image-browser playlist="596888" suggest=""]
©2012 Showtime
Wyłączenie z pracy w CIA Saula odbieram, jako przygotowywanie gruntu pod trzeci sezon, w którym niezależny Berrenson będzie starał się pomóc Carrie… i Brody’emu. O ile ten nie zostanie uśmiercony przez scenarzystów Homeland. W finale poprzedniej serii sporo pisało się, że twórcom zabrakło odwagi, by zakończyć sezon solidnym cliffhangerem, który zaskoczyłby widza. Nikt nie zginął, nic nie wybuchło. Jeśli w finale drugiego sezonu będzie podobnie, Homeland dla mnie straci na autentyczności. Bowiem napięcie i tajemnica zniknęła z chwilą, w której w końcowej scenie 11 odcinka Brody z uśmiechem na ustach wchodzi do mieszkania Carrie. Nie podoba mi się kierunek, w jakim to wszystko podąża i obawiam się, że wielu fanów Homeland może się za tydzień zawieść. Słabe romansidło to ostatnia rzecz, jakiej oczekuję po tym serialu. Nawet, jeśli zaangażowani są w niego: chora psychicznie, była agentka CIA i niedoszły terrorysta.
Ocena: 7/10
Poznaj recenzenta
Marcin RączkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat