Iman - recenzja filmu [TOFIFEST 2023]
Wśród ludzkiej krzywdy rodzi się chęć zemsty. A gdy zemsta przyćmi oczy, ciemność pochłania każdego. Iman – historie odkupienia, poczucia winy i samotności. Czy jesteśmy w stanie pokonać tkwiący w nas mrok?
Wśród ludzkiej krzywdy rodzi się chęć zemsty. A gdy zemsta przyćmi oczy, ciemność pochłania każdego. Iman – historie odkupienia, poczucia winy i samotności. Czy jesteśmy w stanie pokonać tkwiący w nas mrok?
Korinna Avraamidou oraz Kyriakos Tofaridis stworzyli dramat Iman, który skupia się, na pozór, na odrębnych opowieściach. Pełen ciężkiego klimatu obraz prowadzi nas przez trzy zawiłe historie, w których bohaterowie spotykają się z krzywdą, winą i samotnością. Muzułmański inżynier budowalny, dwie radykalne kobiety, które jadą na specjalną misję i jedna zagubiona nastolatka – co z tego mogło wyjść?
Okazuje się, że finalnie powstała wciągająca produkcja, którą charakteryzuje ciekawy sposób opowiadania. Twórcy pochylili się nad ludzką tragedią, skrzętnie chowając w filmie prawdziwe założenie fabularne. Siłą realizacji był sam pomysł na fabułę, w której to zachowano najważniejsze fakty aż do spektakularnego rozwiązania. Iman długo nie rozwodzi się nad szczęściem przedstawianych postaci. Szybko wyrzuca na wierzch największe troski, za którymi czai się ogromna puszka Pandory. Przytłaczające poczucie, że z każdą sekundą historia bohaterów będzie się coraz bardziej komplikować, a oni sami dosięgną dna, puka do nas zaraz po wstępie. Dlatego filmowi nie można odmówić jego klimatu. Powaga problemów postaci, pewna tajemniczość i niepewność są tak zaakcentowane, że widza szybko ogarnia niepokój.
Sposób prowadzenia odbiorcy przez trzy silnie skomplikowane historie jest wielkim atutem produkcji. Zwłaszcza w przypadku Abdallaha, muzułmańskiego inżyniera budowlanego, czuć solidne napięcie, a kolejne zarzuty kierowane w jego stronę, które prowadzą postać do psychicznego wyniszczenia, niewiarygodnie oddziałują na odbiorcę. Właśnie ten aspekt porusza. Potęguje współczucie, a niekiedy nawet zaciska pętlę na szyi widza, który rozumie powagę sytuacji i wczuwa się w życie na skraju załamania. W przypadku tytułowej Iman kluczem jest wielka tajemnica postaci. Nie dowiadujemy się na początku, kim tak naprawdę jest młoda i odważna dziewczyna. Śledzimy jej poczynania od danej chwili, często też nie rozumiejąc jej decyzji. Dopiero zbliżając się do punktu kulminacyjnego, wszystkie niejasności zostają rozwiązane.
Najmłodsza i przejawiająca nastoletni bunt Michelle odbiega nieco swoją historią od pozostałej reszty. Jej problemy spowodowane są relacją z apodyktycznym mężczyzną, który nie ma skrupułów, żeby wykorzystywać dziewczynę w każdym aspekcie. W tej roli świetnie spisał się Prokopis Agathokleous. Doskonale portretując toksyka, wzbudzał u odbiorcy nienawiść i wstręt do swojego bohatera. Za jego sprawą historia zbuntowanej Michelle została zdominowana. Burzliwy związek z zagubioną nastolatką szokował częstym wykorzystywaniem, przemocą psychiczną i fizyczną. Nie są to treści dla każdego, dlatego warto mieć na uwadze, że niektóre wątki mogą źle wpływać na psychikę odbiorcy.
Film nie stroni od brutalności. Rzeczywiście się ona pojawia i w różnym stopniu może gorszyć. Zdarzają się momenty silnie uderzające psychiczną destrukcją, przemocą fizyczną czy seksualną. Szokowanie obrazem, szokowanie słowami i świadomość, że widzimy różnych ludzi na skraju upadku, przyczyniają się do ciężkiej atmosfery. Panuje gęsty i ociężały klimat, który wraz z drugą połową tylko się potęguje. Niemniej jednak występują momenty, kiedy to czuć, że rytm akcji i cała otoczka zostają zaburzone. Zwłaszcza w historii nastolatki niektóre decyzje fabularne i sposób ich nakręcenia lekko odstają od trzymanego poziomu. Charakterystyczne jest to w wypadku pozornego szczęścia pary, kiedy to przed chwilą widzieliśmy sceny znęcania się. Zbyt szybkie przejście w wątkach niekorzystnie wpływało na tempo akcji.
Fenomenem był sposób zatajenia najważniejszych faktów z życiorysów bohaterów, a przy tym wielkie oddanie przy obrazie zatracenia się w religii. Gdyby reżyserzy zdecydowali się na skrócenie czasu ekranowego i wyzbycie się paru niepotrzebnych scen, film byłby jeszcze lepszy w odbiorze. Czuć było, że w pewnym momencie produkcja ucieka od swojego pierwotnego kierunku, by następnie powrócić ze zdwojoną siłą. Jednak nie zawsze możliwe było odnowienie początkowego charakteru.
Iman szokuje i zatrważa. Uczucie zaciskającej się pętli na szyi jest wręcz wszechobecne. Ciężko wyzbyć się emocji i nie wczuwać się w historie bohaterów. Zwłaszcza że wiemy, iż takie sprawy rozgrywają się na naszych oczach. Korupcja, robienie kozła ofiarnego z jednego fachowca, toksyczna, młodzieńcza relacja, wykorzystywanie, przemoc i religijne zatracenie – to wszystko ma miejsce bez względu na współrzędne geograficzne. Jeśli jesteście gotowi wejść w przygnębiające opary staczającego się życia, zachęcam do seansu.
Poznaj recenzenta
Kamila MarkowskaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat