Imperium: sezon 3, odcinek 11 i 12 – recenzja
Coraz bardziej brakuje mi Imperium z 1 sezonu, gdzie muzyka i fabuła szły w parze, a stylistyka opery mydlanej była tylko koniecznym tłem. Sezon 3 to kompletna odwrotność. Muzyka przestała mieć znaczenie na rzecz absurdalnej fabuły.
Coraz bardziej brakuje mi Imperium z 1 sezonu, gdzie muzyka i fabuła szły w parze, a stylistyka opery mydlanej była tylko koniecznym tłem. Sezon 3 to kompletna odwrotność. Muzyka przestała mieć znaczenie na rzecz absurdalnej fabuły.
Fabularnie jest coraz gorzej w Empire. Każdy kolejny wątek jest tak mocno osadzony w stylistyce opery mydlanej lub telenoweli, że aż boli. Trudno powiedzieć cokolwiek dobrego o jakimkolwiek wątku. Najgorzej wypada życie miłosne Jamala, czyli jego trójkąt z dwoma mężczyznami, który przerodził się w niepotrzebny, wymuszony dramat niemający tak naprawdę ani sensu, ani znaczenia fabularnego. To nie jest to samo, jak jego problemy po zamachu, bo to było ważne dla rozwoju postaci. A tu mamy po prostu romans – mdły, nudny i wprowadzony na siłę. Zresztą to samo można powiedzieć o wątku Andre i jego interesów czy kolejnych banalnych konfliktów z Luciousem. Nic, kompletnie nic nie ma w tej historii, co wychodziłoby ponad tę otoczkę.
Zresztą sam wątek Cookie to kolejna wariacja trójkąta miłosnego z Angelo i Luciousem na czele. Dramatyczna telenowelowata muzyka w tle, Angelo patrzący groźnie na Luciousa ze wzajemnością. Trudno to zaakceptować, przyjąć jako coś emocjonującego, gdy z każdą minutą wszystko staje się coraz bardziej kiczowate. Najgorsze, że Cookie zatraciła kompletnie swój pazur, którym zachwycała w pierwszym sezonie. Teraz jest jakaś nudna, bez ikry i pomysłu. Taraji P. Henson nadal jest atutem serialu, ale jej bohaterka cofnęła się w rozwoju, nie jest nawet tą ciekawą postacią, jaką poznaliśmy na początku.
Można by pomyśleć, że po takim czasie Hakeem powinien w końcu zmądrzeć, dojrzeć i zmienić się. Fakt, że zrobił dziecko żonie swojego ojca, co samo w sobie jedynie potwierdza moje słowa o operze mydlanej, nie ma za bardzo wpływu na niego. W 11 odcinku pokazuje oblicze troskliwego ojca, który chce przedstawić córeczkę swojej dziewczynie, Tianie, a już w 12 odcinku jest znowu nierozgarniętym dzieciakiem na imprezie, który udaje gangsta rapera, by jeszcze później po całonocnej balandze odbierać córkę, jakby w ogóle nie pił. Absurdy poganiają absurdy i to zaczyna boleć, bo trudno czerpać przyjemność z tego serialu.
Niby najciekawszym wątkiem powinny być działania Aniki w kwestii Tariqa. Kryminalny motyw w serialu zawsze dawał radę, ale na razie trudno cokolwiek powiedzieć. Niby plan dobry, a Anika może w końcu zrobić coś sensownego, bo ostatnio za bardzo nie widać pomysłu na tę postać, ale z drugiej strony znowu dostajemy telenowele w zamiarze zabójstwa Aniki przez matkę Luciousa.
Problem mam jednak najbardziej z muzyką. Zawsze była ona kluczem do sukcesu Empire. Jak dziś wspomnę pierwszy sezon, każdy utwór był ważny, nieprzypadkowy i miał kluczowe znaczenie fabularne. I nie mówiąc już o tym, że ich realizacja często była tak genialna, że ciary do teraz można odczuwać podczas słuchania. Były w tym emocje, serce. Teraz to wszystko sprawia wrażenie przypadkowego, robionego po łebkach bez geniuszu, serca czy pomysłu. Takim niezłym przypomnieniem tego, jak dobrze to grało, jest próba Jamala z koleżanką graną przez Rumer Willis. Jest w tym muzyczny klimat, jakiego możemy oczekiwać. Potencjał występu na urodzinach Hakeema został szybko zmarnowany niepotrzebny dramatem, który osłabił jego przekaz. A poza tym? Muzyka nie istnieje w tym serialu. W tym sezonie ona została zepchnięta w tło, nie miała już żadnego fabularnego znaczenia.
Rozumiem i szanuję konwencję, jaką sobie wybrali twórcy Empire, ale trzeci sezon to jak na razie najgorsza seria. Z każdym odcinkiem utwierdzam się w przekonaniu, że coś złego stało się za kulisami tej produkcji. Straciła ona wszystkie swoje zalety, serce i geniusz, który nadawał klimatu, uroku i emocji.
Źródło: zdjęcie główne: Chuck Hodes/FOX
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat