„Impersonalni”: sezon 4, odcinek 13 – recenzja
"Impersonalni" wracają do ramówki stacji CBS po 3 tygodniach przerwy, a bohaterowie kontynuują w najnowszym odcinku poszukiwania Sameen Shaw. Widzowie już wiedzą, co stało się z postacią graną przez Sarę Shahi, ale kiedy prawdę pozna Team Machine?
"Impersonalni" wracają do ramówki stacji CBS po 3 tygodniach przerwy, a bohaterowie kontynuują w najnowszym odcinku poszukiwania Sameen Shaw. Widzowie już wiedzą, co stało się z postacią graną przez Sarę Shahi, ale kiedy prawdę pozna Team Machine?
„Impersonalni” ("Person of Interest") ostatnio poszaleli, jeśli chodzi o wątek dotyczący wojny Maszyny z Samarytaninem, więc w końcu nadszedł ten moment, aby nieco przystopować. Dlatego też odcinek „M.I.A” powraca do motywu numeru tygodnia i prowadzi historię proceduralną równolegle do tej o wiele bardziej interesującej, czyli próby namierzenia Shaw przez Reese’a i Root.
Ta druga linia fabularna epizodu jest o wiele ciekawsza, ale teraz pokrótce zajmę się przygodami Fusco w Nowym Jorku. Partneruje mu w nich Dani Silva, którą widzieliśmy już w 8. odsłonie, gdzie pełniła rolę wtyczki Wydziału Wewnętrznego. Swoją drogą, być może twórcy sygnalizują nam, że Adria Arjona jest jedną z kandydatek do zastąpienia w obsadzie Sary Shahi. Byłby to na pewno dość ciekawy zabieg. Zajmijmy się jednak tym, co tu i teraz. Sprawa, którą prowadzą Fusco i Silva, pełni rolę przyzwoitego, acz niezbyt emocjonującego zapychacza. Wydaje mi się, że twórcy nieco za szybko odkryli karty, kiedy okazało się, że mięczak, który był potencjalną ofiarą, jest tak naprawdę bezwzględnym zabójcą na zlecenie. Po tym odkryciu napięcie niestety padło, ale na szczęście nie zawiedli John i panna Groves.[video-browser playlist="659156" suggest=""]
Narzekaliśmy na początku sezonu, że nie ma zagrożenia ze strony Samarytanina i jest on jedynie tłem w "Impersonalnych". W ostatnich odcinkach twórcy ten błąd naprawili, a prawda jest taka, że teraz, nawet jeśli działania tego systemu gołym okiem nie widać, to i tak jego obecność da się wyraźnie odczuć. Obserwując sielankowe zachowanie mieszkańców idyllicznego Maple, Root stwierdza, by nie dać się na to nabrać, bo „potwory bardzo lubią małe miasteczka”. Samarytanin uczy się ludzkich zachowań dzięki potężnym eksperymentom. Widzieliśmy w 10. epizodzie, jaki wpływ potrafi mieć na Nowy Jork, więc fakt, że traktuje takie małe miejscowości jak swoją własną farmę mrówek, bawiąc się życiem ich obywateli, to bardzo fajny i interesujący pomysł.
W każdym razie, świetnie się to oglądało. Mikrotransmitery czy najnowszej generacji implanty to kolejne elementy mocarstwowego knucia Samarytanina. To wszystko sprawia wrażenie planu, któremu wręcz nie da się zapobiec. Nasi bohaterowie są w stosunku do jego ogromu bardzo malutcy. Przynajmniej takie można odnieść wrażenie. Po cichu i krok po kroku Greer oraz jego bóg przejmują kontrolę nad światem i tylko coś prawdziwie spektakularnego ich powstrzyma.
No i w dodatku w ich rękach znajduje się Sameen. Tak, bohaterka żyje i niespodziewanie pojawia się w ostatniej scenie odcinka, która samodzielnie podniosła jego ocenę o jeden punkt. Znamy obecny status bohaterki i możemy się tylko zastanawiać, jakie zamiary wobec niej mają antagoniści. Prawdy na temat Shaw nie zna natomiast Root, która mimo obiekcji Maszyny nie spocznie, dopóki nie znajdzie swojej – nie bójmy się tego zwrotu – miłości życia. Team Machine jest więc w rozsypce, a lada moment kolejna wojna rozpocznie się w Nowym Jorku. Dawno nie widzieliśmy bowiem Eliasa i Dominica.
Czytaj również: CBS króluje we wtorek – wyniki oglądalności
„Impersonalni” nie przestają dostarczać rozrywki na wysokim poziomie i wszystko wskazuje na to, że pozostanie tak już do końca tej serii.
Poznaj recenzenta
Oskar RogalskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat