Inhumans kontra X-Men - recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 4 grudnia 2019Inhumans kontra X-Men to komiks o starciu dwóch potężnych ras z uniwersum Marvela. O tym, jak prezentuje się cała historia, przeczytacie w naszej recenzji.
Inhumans kontra X-Men to komiks o starciu dwóch potężnych ras z uniwersum Marvela. O tym, jak prezentuje się cała historia, przeczytacie w naszej recenzji.
W ostatnich latach w komiksowym świecie X-Menów wydarzyło się naprawdę sporo. Polscy czytelnicy począwszy od wydawanej także na naszym rynku serii Extraordinary X-Men aż po Śmierć X mogli śledzić sposób, w jaki zmienia się rzeczywistość mutantów. Kluczowym wątkiem okazał się narastający konflikt pomiędzy nimi a członkami Inhumans, któremu podwaliny położono przede wszystkim w drugiej z wymienionych wyżej pozycji. Przypomnijmy, że rozprzestrzeniająca się po świecie mgła terrigenowa, powstała w wyniku działania świętej dla Nieludzi substancji, stała się śmiertelnie niebezpieczna dla wszystkich postaci obdarzonych genem X. Po wybiciu populacji mutantów na wyspie Muir, Cyclops, Emma Frost i ich kompani stwierdzili, że muszą za wszelką cenę ratować przedstawicieli swojej rasy. Próby pokojowego rozwiązania problemu okazały się bezcelowe, a żadna z frakcji nie zamierzała ustąpić. Komiks Inhumans kontra X-Men jest więc finałową odsłoną tytułowego starcia - spieszę donieść, że odsłoną całkiem udaną pod względem fabularnym.
W tym miejscu trzeba podkreślić, że Terrigen jest substancją, która staje się zbawieniem dla walczących o przetrwanie Inhumans, a jednocześnie przyczynia się do zdziesiątkowania populacji mutantów. Po śmierci ważnego członka X-Menów obu rasom udało się co prawda doprowadzić do zawieszenia broni, lecz czytelnik doskonale będzie zdawał sobie sprawę z tego, że ten kruchy stan jest tylko przejściowy. Nawet jeśli Beast pracuje na Attilanie nad naukowym sposobem na ograniczenie śmiercionośnych następstw mgły, a Storm i dowodzeni przez nią homo superior, czekając na wyniki badań, ratują rozrzuconych po kuli ziemskiej towarzyszy, to Emma Frost w międzyczasie zebrała wokół siebie tych mutantów, którzy chcą otwartego konfliktu z Black Boltem i resztą Inhumans. Koniec końców Beast odkrył, że lada moment cała Ziemia będzie dla jego pobratymców niebezpieczna jako miejsce do życia; Storm nie ma wyjścia i przyłącza się do działań wojennych przygotowywanych przez Frost i Magneto.
Wielką zaletą tej opowieści jest skala wydarzenia, którą starannie nakreślili scenarzyści Jeff Lemire i Charles Soule. W odróżnieniu od innych niedawnych eventów spod szyldu Domu Pomysłów, tym razem stawką w rozgrywce jest przetrwanie całych ras - już sam ten fakt uwiarygadnia i rozwój akcji, i motywacje poszczególnych bohaterów. Walka oparta na takich fundamentach nie ma ani przegranych, ani wygranych; wszystkie strony sporu będą musiały zapłacić stosowną cenę. Lemire i Soule doskonale zdają sobie z tego sprawę i raz po raz ogrywają powyższy motyw na przeróżne sposoby, najczęściej z korzyścią dla czytelnika. Jeszcze lepiej autorzy radzą sobie tam, gdzie chcą rozebrać konflikt na czynniki pierwsze, choćby w momentach, w których pomysłowi mutanci będą musieli zaplanować bój z najpotężniejszymi i, wydawałoby się, niepokonanymi przedstawicielami Inhumans. Druga strona nie pozostaje dłużna i także rozpoczyna szeroko zakrojoną akcję rozpracowywania wrogów. Dynamiczny rozwój wydarzeń w żaden sposób nie przeszkadza też twórcom w potęgowaniu realizmu kolejnych elementów historii - w tym starciu dwóch frakcji obdarzonych nadludzkimi mocami jest zaskakująco wiele z człowieczeństwa, co widać najlepiej na przykładzie wysuwanych przez postacie propozycji na zakończenie batalii.
W sferze rysunkowej naprawdę dobrze poczynają sobie Leinil Francis Yu i Javier Garron, których wspierał także Kenneth Rocafort. Wszystkim im udało się w całym tym ferworze walki zadbać o przejrzystość kolejnych ilustracji; Garron pozwolił sobie jeszcze na zamieszczanie w swoich pracach elementów nadnaturalnych - jestem pewien, że to właśnie jego kadry przypadną do gustu większości odbiorców. Warto też odnotować, że rysownicy z wielką dbałością podeszli do eksponowania detali, zwłaszcza w formie wyglądu przedmiotów czy urządzeń.
Nie zrozumcie mnie źle - Inhumans kontra X-Men nie jest komiksem pozbawionym wad. Niektórym czytelnikom będzie przeszkadzać rozciągnięcie poszczególnych wątków, fabularna przewidywalność czy to, że seria ta mogła stać się dla uniwersum Marvela rewolucją, lecz w ostateczności do tego nie doszło. Nie zmienia to faktu, że ta próbująca odejść od klasycznego, superbohaterskiego schematu opowieść jest złożona i na gruncie podejścia do opisywania wojny wielowymiarowa, co z całą pewnością możemy wziąć za sporą zaletę. Aspiracje i nasze oczekiwania były na pewno większe, jednak to nadal pozycja, która fanom komiksowych mutantów i Inhumans powinna się podobać.
Poznaj recenzenta
Piotr PiskozubKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat