Into the Badlands: Kraina bezprawia: sezon 2, odcinek 10 (finał sezonu) – recenzja
To już koniec 2 sezonu Into the Badlands. Zobaczcie, co twórcy wymyślili tym razem.
To już koniec 2 sezonu Into the Badlands. Zobaczcie, co twórcy wymyślili tym razem.
Stwierdzenie, że mam co do tego odcinka mieszane uczucia, byłoby zbyt delikatne, ale od początku. Tym razem twórcy odwrócili formułkę, jaką kierował się właściwie cały ten sezon i zamiast przegadanego odcinka ze skromnymi wstawkami scen walki, dostajemy jedną wielką scenę naparzania się i odcinania kończyn z odrobiną scen dramatycznych.
Zacznijmy więc od tego pierwszego elementu. Jest mocno, krwawo, bezpardonowo. Twórcy przeszli wszystko, co widzieliśmy do tej pory, w kwestii lejącej się posoki i latających odciętych części ciała. Tym większa jednak szkoda, że wszystko to przy akompaniamencie wszechobecnych sznurków i takiej sobie choreografii. Mam momentami wrażenie, że twórcy chcieli zamaskować tą przemocą brak pomysłu na sceny walki, bądź lenistwo przy ich układaniu.
Wspomniane starcie odbywa się między Bajiem i Sunnym a Quinnem i jego kohortą. Widok tak sprawnie wywijającego Nicka Frosta jest dość zabawny, a jeśli przypatrzeć się jego ruchom i mimice, sami twórcy nie traktowali tego elementu zbyt poważnie. Inaczej jest z Sunnym, który, z wrodzoną sobie gracją, przedziera się z mieczem przez wrogów niczym traper z maczetą, zaś oponenci sami w sobie stanowią nie większy opór niż liany i gałęzie. Kulminacyjne starcie Sunny'ego i Quinna też pozostawia spory niedosyt, a na dodatek jest kilka momentów, w których twórcy nieco przesadzili. Nasz bohater odniósł co najmniej jedną ranę śmiertelną, a jego przeciwnik ze dwie (zginął od trzeciej). Ja rozumiem, ze Quinn jest chory i jego układ nerwowy może działać inaczej, ale przy takim uszkodzeniu to supresja bólu raczej nie ma już znaczenia, skoro mięśnie i kręgi są w strzępach.
Zakończenie odcinka i przy tym całego sezonu mocno mną wstrząsnęło. Uważam, że uśmiercenie Veil nie miało żadnych podstaw. Im dłużej nad tym myślę, tym większa ogarnia mnie złość na twórców za ten krok. Czemu to miało służyć, udręczeniu głównego bohatera jeszcze bardziej? Na miejscy Sunny'ego zabrałbym małego Henry'ego gdzieś daleko z Into the Badlands i powędrował jak najdalej się da. Choć znając naszego bohatera, ten i tak będzie szukał zemsty.
Bardzo żałuję też, że twórcy zostawili wątek Wdowy bez żadnego zakończenia. Tilda od niej uciekła, Bajue uciekł, Waldo się od niej odsunął... Co prawda zawarła kruchy sojusz z M.K., ale to nie znaczy, że wytrzyma on próbę czasu, zwłaszcza że każde z nich posiada swoją osobistą agendę, stojącą w sprzeczności z planami tej drugiej osoby.
Pozostaje jeszcze kwestia Bajiego i jego odkrycia. Tajemnicza, nadająca alfabetem Morse'a stacja z jednej strony pasuje do świata postapokaliptycznego, a z drugiej jakoś gryzie mi się z koncepcją serialu. Inna sprawa, że tak samo gryzie się z nią buddyzm i magia, a jednak twórcy je wprowadzili.
Nie był to najgorszy odcinek tego sezonu, ale zakończenie niestety rozczarowuje na całej linii. Nic więcej nam nie zostaje, jak tylko czekać na 3 sezon...
Źródło: fot. AMC
Poznaj recenzenta
Aleksander "Taktyczny Wafel" MazanekDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat