Invincible: sezon 1, odcinki 1-3 - recenzja
Amazon nie odpuszcza i dostarcza fanom superbohaterów kolejną produkcję opartą na komiksie. Tym razem sięga do opasłej biblioteki Image po pozycję autorstwa Roberta Kirkmana zatytułowaną Invincible. Jak prezentuje się ten serial animowany? Oceniamy.
Amazon nie odpuszcza i dostarcza fanom superbohaterów kolejną produkcję opartą na komiksie. Tym razem sięga do opasłej biblioteki Image po pozycję autorstwa Roberta Kirkmana zatytułowaną Invincible. Jak prezentuje się ten serial animowany? Oceniamy.
Robert Kirkman w 2002 roku razem z Rayanem Ottleyem i Corym Walkerem stworzył komiks zatytułowany Invincible, opowiadający o Markusie Graysonie. Zwykłym nastolatku, synu Omni-Mana, jednego z najpotężniejszych superbohaterów na Ziemi. Jego ojciec jest przedstawicielem rasy Viltrumites, który przybył kiedyś na naszą planetę, by pomóc ludzkości się rozwinąć. Podczas swojej misji zakochał się, założył rodzinę i od tego momentu wiedzie podwójne życie: ojca i superbohatera. Dotychczas Marcus nie przejawiał żadnych skłonności do posiadania supermocy, ale sytuacja ulega zmianie w jego 17. urodziny. Chłopak postanawia pójść w ślady ojca, zaczyna z nim wspólne treningi, przyjmuje ksywkę Invincible i przystępuje do grupy młodych herosów. Okazuje się, że jego usługi będą potrzebne dużo wcześniej, niż zakładał. Ktoś bowiem w niezwykle brutalny i bestialski sposób zabił wszystkich przedstawicieli Guardians of the Globe, grupy zrzeszającej najlepszych bohaterów. A że planeta jest non stop atakowana przez różnych międzygalaktycznych najeźdźców i superłotrów, ktoś musi jej bronić. I tu wchodzi właśnie Invincible wraz ze swoimi nowymi przyjaciółmi.
Nowa produkcja Amazon Prime Video - pomimo tego, że jest animacją - została skierowana do dorosłych widzów. Krew leje się tutaj strumieniami, a twórcy nie oszczędzają widoku flaków, wyrywanych gałek ocznych czy rozbryzgującego się na podłodze mózgu. Widać, że platforma postanowiła przejąć trochę widowni DC Animations, czekającej na następną produkcję z Batmanem czy Supermanem. Jest to moim zdaniem ta sama półka zarówno pod względem animacji, jak i historii, którą przedstawia. DC już dawno zrozumiało, że widownia dorosła i trzeba jej dostarczać dużo dojrzalszy, ale wciąż animowany kontent.
Fani komiksu od razu zauważą, że twórcy serialu starają się być jak najbardziej wierni oryginalnej historii, choć na potrzeby produkcji wprowadzają kilka kosmetycznych zmian. Nie ingerują zbytnio w fabułę, ale kilka klocków przedstawiają tak, by widz w każdym odcinku dostał pełną historię połączoną jednym głównym wątkiem. Tak przynajmniej jest w pierwszych trzech odcinkach, które otrzymaliśmy do recenzji. Ciekawa jest też długość odcinków, bo każdy z nich ma po 45 minut, co jest rzadko spotykane w serialach animowanych. Zazwyczaj mają one 25 minut.
Invincible pod względem wizualnym prezentuje się znakomicie. Kadry są jak wyciągnięte z komiksu. Postaci świetnie narysowane - kreska Ryana Ottley została odrobinę poprawiona na potrzeby animacji, ale twórcy nie ingerowali w wygląd postaci. Wszystko jest tak, jak Ottley i Kirkman sobie wymyślili. Zwłaszcza sceny walki zostały uchwycone bardzo dynamicznie. Gdy główny bohater obrywa albo zadaje komuś cios, to słyszymy to uderzenie. Widać, że chciano, by ten ból bohaterów na polu walki był przez widzów odczuwany. Ruch postaci - a trzeba przyznać, że akcja dzieje się tutaj bardzo szybko - jest płynny. Do gustu przypadło mi zwłaszcza to, że jest to tradycyjna animacja, a nie robiona na modelach 3D. Dzięki temu czujemy ducha komiksu.
Jednak największym atutem tego serialu jest znakomita i bardzo szeroka obsada dubbingowa. Od J.K.Simmonsa jako Omni-Mana zaczynając, przez Setha Rogena, Zacharego Quinto, Waltona Gogginsa, Sandrę Oh i na Marku Hamillu kończąc. Każda z tych osób poprzez swój unikalny talent wokalny dodaje życia postaciom z komiksu. Daje im osobowości, które od razu do nas przemawiają. Zwłaszcza Simmons ma ten talent, że widz z miejsca wie, że Omni-Man nie jest zawsze tym miłym gościem, jakim wydaje się na pierwszy rzut oka. Ma w sobie coś z Supermana - niby miły facet, ale wiemy, że w ułamku sekundy mógłby rozgnieść nas na miazgę. Ten jego spokój w głosie niesie ze sobą pewną groźbę.
Wiem, że wiele osób mających pierwszy raz styczność z tym tytułem, będzie go porównywać właśnie do świata DC, widząc pewne podobieństwa między występującymi tam bohaterami. Niektórych może to nawet odrzucić. Nie oszukujmy się jednak, twórcy od lat "recyklingują" pewnych bohaterów. Zarówno w Marvelu, jak i w DC znajdziemy postaci, które mają podobne moce czy wygląd. W Image Comics nie jest inaczej. Jednak tu liczy się historia, a w Invincible jest ona świetnie napisana i bardzo dobrze poprowadzona. Rezygnacja z tej produkcji tylko dlatego, że niektórzy bohaterowie mogą wydać się znajomi, będzie błędem.
Robert Kirkman i Cory Walker, którzy podjęli się adaptacji komiksu na scenariusz, zrobili to po mistrzowsku. Udało im się tak zbalansować odcinki, by oprócz typowej dla superbohaterów jatki z pojawiającymi się przeciwnikami pokazać także ludzką sferę głównego bohatera. W końcu siłą tego komiksu było przedstawienie, jak godzi on życie nastolatka z byciem herosem, którego wszyscy porównują do ojca. Szkoda, że z tej opowieści wyleciało kilka postaci, do których najprawdopodobniej Amazon nie pozyskał praw, a były w oryginalnej wersji, jak choćby Savage Dragon.
Realizacja Niezwyciężony jako serialu animowanego to strzał w dziesiątkę. Platforma ma już jeden aktorski serial o superbohaterach, genialnych The Boys, więc poszerzenie swojego portfolio o produkcję w innym formacie wydaje się być racjonalne. Moim zdaniem zarówno fani seriali animowanych, jak i wielbiciele komiksów powinni być zadowoleni.
Serial będzie miał swoją premierę na platformie Amazon Prime Video 26 marca.
Poznaj recenzenta
Dawid MuszyńskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat