It's Bruno: sezon 1 - recenzja
It's Bruno to nowy serial na Netflixie. Czy jest to coś więcej niż tylko opowieść o psie i jego właścicielu? Oceniam.
It's Bruno to nowy serial na Netflixie. Czy jest to coś więcej niż tylko opowieść o psie i jego właścicielu? Oceniam.
Uwierzylibyście, że oglądanie serialu o kolesiu, który po prostu ma obsesję na punkcie swojego czworonoga, może być świetną zabawą? It's Bruno na pozór nie ma w sobie niczego wyjątkowego - zobaczymy tutaj psa, jego właściciela i kilku dziwaków, którzy od czasu do czasu wchodzą z nimi w interakcje. A jednak serial ten sprawia, że przynajmniej w wyobraźni z radości merdamy ogonem.
Malcolm, rodowity mieszkaniec Brooklynu, całymi dniami opiekuje się swoim ukochanym psem Brunem. Przeszkadzają mu w tym codziennie napotykane osoby, które w różny sposób wystawiają jego cierpliwość na próbę. A to ktoś uporczywie i złośliwie przekręca imię jego czworonoga i zwraca się do niego Charlie, a to znowu nowo zamieszkały na osiedlu hipster nie sprząta po swoim psie. Malcolm dzień w dzień musi zatem walczyć o godny byt dla siebie i swojego pupila.
Reżyser, a zarazem odtwórca głównej roli, Solvan Naim, wyszedł z bardzo prostego pomysłu – chciał nakręcić serial o tych codziennych sytuacjach, które mogą przytrafić się psom i ich właścicielom (w tej kolejności), jednocześnie naznaczając je nutką szaleństwa. A trochę dziwactwa w tym wszystkim rzeczywiście jest - znajdźcie bowiem drugiego takiego gościa, który swojego pupila karmi jedynie wysokiej jakości szynką z indyka określonej marki, a zakupy robi w najdroższym sklepie w okolicy, bo do innych nie wpuszczają z psami. Malcolm naprawdę kocha swojego psa. Niech wam nie przyjdzie do głowy dotykać Bruna bez pytania, bo dla jego właściciela to dokładnie tak, jakby ktoś obcy nagle podszedł do waszego dziecka i zaczął je głaskać po głowie.
Ale o pozytywnym szaleństwie tego serialu wcale nie decyduje fakt, że Malcolm uwielbia przygotowywać dla Bruna wymyślne, iście ludzkie posiłki albo rywalizować ze swoim największym wrogiem Harveyem o to, czyj pies jest mądrzejszy. Te wszystkie dziwactwa, które zobaczymy na ekranie, niekoniecznie musiałyby bawić, gdyby nie wizualna lekkość, z jaką Solvan Naim realizuje swoje pomysły. It's Bruno to bowiem na wskroś nowoczesny obraz, w najlepszym tego słowa znaczeniu. Reżyser bawi się zabiegami charakterystycznymi dla różnych gatunków, wybierając do swojego serialu te, które idealnie wpiszą się w jego psie szaleństwa. I tak mamy tutaj szczyptę estetyki westernu, musicalu, kina familijnego, thrillera, a nawet dokumentu. A każde to gatunkowe odwołanie zmodyfikowane jest w taki sposób, aby pasowało do skromnego tematu serialu, oscylującego wokół życia człowieka, którego istnienie definiowane jest jedynie poprzez posiadanie czworonoga. Można nawet powiedzieć, że czuć tutaj swego rodzaju postmodernistyczną nutkę – wszystko już było, więc czemu by nie przemieszać ze sobą wszystkich możliwych narracji w imię psich kupek.
A trzeba przyznać, że tych ostatnich tutaj nie brakuje. Nie zrozumcie mnie bowiem źle – It's Bruno nie jest żadnym arcydziełem, nawet w obrębie swojego gatunku. Nie znajdziemy tutaj kawałów, które mogłyby przejść do historii, czy uniwersalnego, mądrego przesłania. Możemy za to doszukać się kilku inteligentnych komentarzy dotyczących życia w amerykańskim społeczeństwie, a przede wszystkim postaci i sytuacji, które naprawdę nas rozbawią. Mamy tutaj na przykład pijaczynę Karla, jeżdżącego po całym osiedlu wózkiem sklepowym, załadowanym po brzegi kradzionym towarem, który ten samozwańczy biznesmen sprzedaje w promocyjnych cenach. Nie zabraknie także chłopca, który na pstryknięcie palców gotowy jest porzucić swoje dotychczasowe zajęcie i zacząć tańczyć salsę na środku chodnika, a także porywaczy psów rodem z kina akcji.
Jeśli jesteście zatem w stanie przeżyć te kilka zbliżeń na psie kupy (a uwierzcie – są to tak bliskie kadry, że można z powodzeniem zanalizować to i owo), z czystym sumieniem mogę wam polecić serial It’s Bruno. Nie nudziłam się podczas seansu nawet przez minutę.
Źródło: Źródło: Zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Klaudia JeleśniańskaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat