„iZombie”: sezon 1, odcinek 4 – recenzja
"iZombie" bawi, zachwyca i dostarcza niezwykle przyjemnej rozrywki. Wciąż jest ciekawie i wszystko dobrze się rozwija.
"iZombie" bawi, zachwyca i dostarcza niezwykle przyjemnej rozrywki. Wciąż jest ciekawie i wszystko dobrze się rozwija.
"iZombie" po raz kolejny pokazuje, ile w tym koncepcie drzemie potencjału. Każdy zjedzony mózg zawsze zmienia bohaterkę w kogoś trochę innego, dzięki czemu Liv przeważnie nie powiela schematów, tylko rozwija się i ma inne, ciekawe cechy. Tym razem padło na solidną paranoję, z którą związane są oczywiście wątki humorystyczne. Każdy fan serialu "Chuck" najpewniej mimowolnie się uśmiechnął przy kwestii "znam kung-fu". To wszystko tutaj sprawdza się fantastycznie, dostarcza emocji, śmiechu i wrażeń.
Co ważne, "iZombie" w końcu rozwija jednego z bohaterów drugoplanowych. Cała historia przewodnia odcinka jest związana z detektywem Babineaux. Po raz pierwszy możemy poznać bohatera, jego osobiste demony, burzliwą przeszłość i sympatię. To było tej postaci bardzo potrzebne, a dzięki niepewności w związku z tym, co Liv tak naprawdę widzi, pojawia się przyjemna nutka napięcia. Ostatecznie aż prawie do końca nie wiemy, czy Babineaux w istocie jest brudnym gliną, czy wizje Liv mają drugie dno. Dobrze i nie do końca przewidywalnie poprowadzona opowieść.
[video-browser playlist="681720" suggest=""]
Fajnie wygląda w tym odcinku też wątek osobisty związany z ukochanym Liv. Wcześniej wzbudzał mieszane odczucia - teraz w sumie działa przyzwoicie, począwszy od komicznej i niezręcznej sceny z nową dziewczyną Majora, a skończywszy na całym geekowym rozwiązaniu problemu w związku z Ravim. Kto by pomyślał, że serialowy przystojniak i sympatyczny kolega Liv znajdą wspólny język w temacie "Diablo 3"? Ich wspólne mieszkanie to intrygujący motyw i szansa na pozytywny rozwój tej części serialu, która na razie stoi trochę na uboczu.
Cały czas też nieźle rozwijany jest główny wątek sezonu, związany z działalnością Blaine'a. Wydaje się, że znamy wszelkie aspekty jego planu na podbicie miasta i zapewnienie sobie monopolu, jednak w tym wszystkim czegoś brakuje. Tutaj potrzebny jest bardziej wyraźny cel dla Blaine'a, dzięki któremu Liv dostanie pole do popisu. Niby takim motywem może być porywanie bezdomnych i nikomu niepotrzebnych dzieciaków, by robić z nich potrawkę, ale czy to wystarczy? Jest na pewno ciekawie, bo wyrywa to "iZombie" z ram typowego procedurala, ale to jeszcze musi się rozwinąć, by móc bez cienia wątpliwości powiedzieć, że idzie w dobrym kierunku.
Czytaj również: Sarah Paulson dołącza do obsady „American Horror Story: Hotel”
"iZombie" to naprawdę przyjemny serial, w którym nie brak humoru, dobrych pomysłów i ciekawego rozwoju. W końcu udaje się stworzyć w temacie zombie coś nowego, co ma ogromny potencjał, stopniowo wykorzystywany przez twórcę tej produkcji.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat