

"iZombie" po raz kolejny pokazuje, ile w tym koncepcie drzemie potencjału. Każdy zjedzony mózg zawsze zmienia bohaterkę w kogoś trochę innego, dzięki czemu Liv przeważnie nie powiela schematów, tylko rozwija się i ma inne, ciekawe cechy. Tym razem padło na solidną paranoję, z którą związane są oczywiście wątki humorystyczne. Każdy fan serialu "Chuck" najpewniej mimowolnie się uśmiechnął przy kwestii "znam kung-fu". To wszystko tutaj sprawdza się fantastycznie, dostarcza emocji, śmiechu i wrażeń.
Co ważne, "iZombie" w końcu rozwija jednego z bohaterów drugoplanowych. Cała historia przewodnia odcinka jest związana z detektywem Babineaux. Po raz pierwszy możemy poznać bohatera, jego osobiste demony, burzliwą przeszłość i sympatię. To było tej postaci bardzo potrzebne, a dzięki niepewności w związku z tym, co Liv tak naprawdę widzi, pojawia się przyjemna nutka napięcia. Ostatecznie aż prawie do końca nie wiemy, czy Babineaux w istocie jest brudnym gliną, czy wizje Liv mają drugie dno. Dobrze i nie do końca przewidywalnie poprowadzona opowieść.
[video-browser playlist="681720" suggest=""]
Fajnie wygląda w tym odcinku też wątek osobisty związany z ukochanym Liv. Wcześniej wzbudzał mieszane odczucia - teraz w sumie działa przyzwoicie, począwszy od komicznej i niezręcznej sceny z nową dziewczyną Majora, a skończywszy na całym geekowym rozwiązaniu problemu w związku z Ravim. Kto by pomyślał, że serialowy przystojniak i sympatyczny kolega Liv znajdą wspólny język w temacie "Diablo 3"? Ich wspólne mieszkanie to intrygujący motyw i szansa na pozytywny rozwój tej części serialu, która na razie stoi trochę na uboczu.
Cały czas też nieźle rozwijany jest główny wątek sezonu, związany z działalnością Blaine'a. Wydaje się, że znamy wszelkie aspekty jego planu na podbicie miasta i zapewnienie sobie monopolu, jednak w tym wszystkim czegoś brakuje. Tutaj potrzebny jest bardziej wyraźny cel dla Blaine'a, dzięki któremu Liv dostanie pole do popisu. Niby takim motywem może być porywanie bezdomnych i nikomu niepotrzebnych dzieciaków, by robić z nich potrawkę, ale czy to wystarczy? Jest na pewno ciekawie, bo wyrywa to "iZombie" z ram typowego procedurala, ale to jeszcze musi się rozwinąć, by móc bez cienia wątpliwości powiedzieć, że idzie w dobrym kierunku.
Czytaj również: Sarah Paulson dołącza do obsady „American Horror Story: Hotel”
"iZombie" to naprawdę przyjemny serial, w którym nie brak humoru, dobrych pomysłów i ciekawego rozwoju. W końcu udaje się stworzyć w temacie zombie coś nowego, co ma ogromny potencjał, stopniowo wykorzystywany przez twórcę tej produkcji.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można mnie znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/

