iZombie: sezon 2, odcinek 17 – recenzja
Podczas gdy Clive i Liv zajmują się codziennymi sprawami policji, Major musi w końcu zmierzyć się z konsekwencjami swoich czynów.
Podczas gdy Clive i Liv zajmują się codziennymi sprawami policji, Major musi w końcu zmierzyć się z konsekwencjami swoich czynów.
Reflection of the Way Liv Used to Be to wzorowy przykład umiejętnego budowania napięcia przed finałem sezonu. Fabuła odcinka wycisza fanów, pozwalając im się zrelaksować i cieszyć rozwiązywaniem kolejnego śledztwa. Za kulisami jednak twórcy bawią się emocjami widzów, małymi kroczkami sprowadzając nas wprost nad przepaść cliffhangera kończącego odcinek. Sytuacja ta uruchamia jednak całą lawinę, której uderzenia możemy się spodziewać w nadchodzącym, dwugodzinnym finale iZombie.
Choć w tytule odcinka wymieniana jest Liv, to nie dajmy się zwieść - tym razem wszystko rozgrywa się wokół Majora. I to nie tylko za sprawą jego powrotu do postaci nieumarłej istoty łaknącej ludzkiego mózgu. Pomimo emocji wiszących między Ravim i Majorem podczas ich kłótni brytyjski koroner w ostatecznym rozrachunku odwołał się do zdrowego rozsądku. Pozwoliło to na spokojne wysłuchanie wszystkich faktów i oddalenie ujawnienia tożsamości Chaotycznego Zabójcy. Dopiero finał 17. odcinka uwiadamia nam, jak zmyślnie było to rozegrane. Jedna kropka prowadziła do kolejnej, a zdemaskowanie sekretnego życia Majora przez jego najlepszego przyjaciela napięło wątek do oporu i tylko kwestią czasu było jego rozerwanie. Scenarzyści podjęli dobrą decyzję i nie rozciągali momentu aresztowania Majora do granic możliwości. Otwiera to niesamowitą liczbę opcji dla finału drugiego sezonu. Jak zareaguje Liv? Jak Majorowi uda się uniknąć więzienia? Co się stanie z zamrożonymi zombie? Twórcy zdecydowanie wiedzą, jak podtrzymać uwagę fanów iZombie.
Blaine nadal zmaga się z konsekwencją zaniku pamięci. Prowadzi to do zarówno zabawnych momentów (najczęściej związanych z Donem E oraz Wodzem), jak i nieco smutnych sytuacji. Twórcy zrobili krok do tyłu, dając nam szerszą perspektywę na działania naszego ulubionego zombie (obecnie znowu eks). Do Blaine’a pomocną dłoń wyciąga Ravi, wyłuszczając mu z grubsza wszelkie grzeszki, jakich dopuścił się właściciel domu pogrzebowego. Teraz mężczyzna, obeznany ze swoją historią, będzie mógł przejść na następny etap w procesie rekonwalescencji po zombizmie. Osobiście uważam, że Blaine skłoni się w stronę skruchy i pokuty, ale mam cichą nadzieję, że scenarzyści przywołają w finale prawdziwą naturę DuBeersa. Potrzeba tego ruchu jest szczególnie nagląca w obliczu niebezpiecznej gry, jaką prowadzą jego podwładni z panem Bossem. Jednego można być pewnym – ten ostatni z pewnością nie przepuści finału sezonu, w którym tak wspaniale zadebiutował jako przyprawiający o ciarki antagonista.
Obecnie na szali leży przede wszystkim los Majora. Jego wątek będzie tematem przewodnim wielkiego zakończenia i od niego będą się rozgałęziać kolejne, jak np. powrót Drake’a czy sprowadzenie na du Clarke’a jakiegokolwiek rodzaju sprawiedliwości (prawdopodobnie zgubny cios nadejdzie ze strony Rity). Rozgrywka pomiędzy panem Bossem a Blaine'em również upomni się o uwagę, jednak los byłego zombie w tym starciu jak na razie jest bardzo niepewny. Postać Clive’a również urosła do rangi przysłowiowego słonia w pokoju. Jego odejście z policji może być świetnym tematem dla trzeciego sezonu. Potencjalnie otwiera to drogę dla sporej liczby możliwości, jest to jednak ryzykowny krok, na który serial niekoniecznie jest gotowy. Twórcy niebagatelnie stawiają sprawy na ostrzu noża. Nielicznym uda się dotrwać do ostatnich minut iZombie bez szwanku.
zdjęcie główne: materiały prasowe / The CW
Poznaj recenzenta
Agnieszka SudołDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat