iZombie: sezon 4, odcinek 4 – recenzja
Romans, przyjaźni, intryga z dreszczykiem, doza fantastyki i szczypta problemów społecznych. Omawiany odcinek iZombie dostarcza miłośnikom serialu tradycyjną dawkę zombie standardów. Fani Olivii Moore będą zachwyceni. Pozostali mogą poczuć się lekko znużeni.
Romans, przyjaźni, intryga z dreszczykiem, doza fantastyki i szczypta problemów społecznych. Omawiany odcinek iZombie dostarcza miłośnikom serialu tradycyjną dawkę zombie standardów. Fani Olivii Moore będą zachwyceni. Pozostali mogą poczuć się lekko znużeni.
Bieżący epizod kontynuuje opowieść rozpoczętą w poprzedniej odsłonie. Bohaterowie są wciąż na tropie handlarza mózgami, a protagonistka nadal jest pod wpływem umysłu niepoprawnej romantyczki. Ten dobrze zapowiadający się wątek kryminalny, bardzo szybko jednak rozmienia się na drobne. Przez cały odcinek fabuła skupia się na motywach pobocznych, traktując śledztwo po macoszemu. Finalnie bohaterowie rozwiązują zagadkę w niezwykle prosty, wręcz prostacki sposób. Kryminalistą nie okazuje się przebiegły mistrz zła, a pospolity, chciwy rzezimieszek. Wątek ten nie ma w sobie nic, czego nie widzieliśmy w dziesiątkach poprzednich epizodów iZombie.
Na szczęście dużo ciekawsze wydarzenia mają miejsce w wątkach pobocznych. Przede wszystkim bardzo ładnie rozwija się historia związana z tłem społecznym iZombie. Chłopiec przemieniony w nieumarłego przez jednostkę Majora staje się kluczową postacią w kwestii równowagi między ludźmi a zombie w Seattle. Miło śledzić tak dobrze zasklepiające się wątki. Można przypuszczać, w którą stronę historia będzie zmierzać. Prorok, radykalizujący zombie społeczność, stanie do walki z pilnującą porządki korporacją, która wcale nie ma czystych rąk.
Takie podejście do budowania świata to żadne novum w iZombie. Serial, mimo że korzysta z lekkiej konwencji, stara się na każdym kroku skrupulatnie podchodzić do worldbuildingu. Po tym można poznać wartościową opowieść z gatunku szeroko pojętej fantastyki. iZombie robi to właściwie, dzięki czemu serial z każdym sezonem się rozrasta. W najnowszej serii ponownie dostajemy kilka potężnych ośrodków oddziałujących na rzeczywistość, w której główni bohaterowie przeżywają swoje przygody. Nie ma w tym nic skomplikowanego, ale też nie można mówić o pójściu na łatwiznę.
W tym całym zamieszaniu każdy z głównych bohaterów odgrywa konkretną rolę. Jak na razie najciekawszy wątek osobisty posiada Blane. W najnowszym epizodzie ten najbardziej charakterystyczny bohater serialu kontynuuje swoje prywatne śledztwo, dostarczając przy okazji wiele okazji do śmiechu. Szczery do bólu właściciel restauracji jest tak samo zabawny jako Major po zjedzeniu mózgu profesjonalnego zapaśnika. Twórcy nadal potrafią w dowcipny sposób przedstawić skutki zjedzenia mózgu należącego do specyficznej osoby. Dobrze, że obserwujemy już nie tylko Olivię w różnych rolach. Pozostali także radzą sobie nie najgorzej w tym segmencie.
Idąc tym tropem - dobrze, że romantyczny epizod Olivii właśnie się zakończył. Dziewczyna, zabójczo zakochana w tajemniczym nieznajomym, przegląda na oczy, gdy okazuje się, że jej obiekt westchnień reprezentuje drugą stronę konfliktu i jest radykalnym oszołomem. Bohaterka zamiast niego, wybiera przyjaciół, dając przy okazji przykład międzygatunkowej (jeśli tak można powiedzieć) przyjaźni. Olivia w swojej romantycznej wersji była niezwykle zabawna w poprzednim odcinku, teraz żarty z zakochanej młodej damy były nieco drugiej świeżości. Dlatego też dobrze, że bohaterka wychodzi z butów tej postaci i definitywnie kończy egzaltowany epizod w swoim życiu.
iZombie to wciąż sympatyczny procedural, który momentami stara się być czymś więcej. Aby osiągnąć na tym polu pełen sukces, trzeba jednak porzucić odgrywane co tydzień sztampy i poświęcić więcej czasu temu, co w serialu jest wyjątkowe. Na tę chwile wychodzi to połowicznie, ale nie ma mowy o jakimkolwiek zawodzie.
Poznaj recenzenta
Wiktor FiszDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat