Jak wytresować smoka – recenzja filmu
Data premiery w Polsce: 13 czerwca 2025Uniwersum Jak wytresować smoka jest dość rozległe. Składa się już z kilku filmów i seriali. Czy dołączający do tego grona aktorski film wnosi do serii coś nowego? Sprawdzamy.
Uniwersum Jak wytresować smoka jest dość rozległe. Składa się już z kilku filmów i seriali. Czy dołączający do tego grona aktorski film wnosi do serii coś nowego? Sprawdzamy.

Od zarania dziejów wikingowie z wioski Berk polowali na smoki, które niszczyły ich osady. Wydaje się, że sytuacja nigdy nie ulegnie zmianie, a jedyny sposób jej rozwiązania to zabicie wszystkich przedstawicieli latającego gatunku. Podczas jednego z takich „nalotów” poznajemy młodego i niezdarnego Czkawkę (Mason Thames), syna wodza Stoicka (Gerard Butler). Nie odziedziczył on po ojcu żadnych fizycznych cech – jest chudy, wątły i nie przepada za walką (nie nakręca go ona do zostania herosem). Chłopak jest pacyfistą i ma inne spojrzenie na świat. Nie potrafi odebrać życia nawet smokowi. Gdy więc spotyka zranione zwierzę, nie dobija go. Wręcz przeciwnie – otacza opieką i staje się jego największym przyjacielem. Tak powstaje ikoniczny duet Czkawki i Szczerbatka. Bohaterowie zdają sobie sprawę, że życie w symbiozie jest możliwe. Wystarczy odpowiednie podejście.
Jak wytresować smoka jest jednym z tych dziwnych przypadków, w których niemal wierne odwzorowanie animacji w wersji aktorskiej działa zaskakująco dobrze. Zazwyczaj jestem przeciwnikiem takich zabiegów, ale tym razem mi to nie przeszkadzało. Reżyser Dean DeBlois, który pracował przy wszystkich trzech animowanych filmach z tej serii, dokładnie wie, jak uchwycić tę magię w prawdziwym świecie. Wyciągnął z historii jej esencję i udowodnił, że jeśli ktoś dobrze zna materiał źródłowy, to jest w stanie odtworzyć taki sam klimat w aktorskich remake'ach. Nie wiem, jak on to zrobił, ale na seansie nowej wersji nie czułem się tak, jakby ktoś zaserwował mi odgrzewanego kotleta z nowymi przyprawami. Obudziły się we mnie emocje, które targały mną podczas oglądania oryginału 15 lat temu. Duża w tym zasługa znakomitej pracy działu odpowiedzialnego za smoki, które w dużej mierze wyglądają jak w poprzednim filmie, ale są bardziej realistyczne. Dzięki temu nie mamy problemu, żeby uwierzyć w więź łączącą Czkawkę i Szczerbatka.
Jeśli chodzi o aktorstwo, jestem mile zaskoczony. Mason Thames idealnie sprawdza się jako Czkawka. Udaje mu się wiarygodnie uchwycić wszystkie jego cechy. Podobnie jest z Gerardem Butlerem i Nickiem Frostem, którzy dokładają swoje cegiełki do tego, byśmy poczuli klimat wioski wikingów. Fajnie także wypada Nico Parker jako zadziorna Astrid. Wiem, że część widzów może kręcić nosem, że nie jest blondynką jak w pierwowzorze, ale kompletnie mi to nie przeszkadzało.
W filmie wprowadzono kilka kosmetycznych zmian. Pewne wątki zostają minimalnie rozbudowane, by trochę pogłębić psychologię postaci. Nagle pojawia się relacja z kolegą Czkawki i jego tatą czy też kobieta pełniąca funkcję wieszczki. Nie odbiega to mocno od oryginału i ciekawie się na to patrzy. Zmiany nie są wymuszone, choć nie wszystkie mi się podobają. Moim zdaniem niepotrzebnie zrezygnowano z fizycznego podobieństwa pomiędzy bliźniakami. Przez to stracili oni swoje charaktery i stali się kompletnie innymi bohaterami. Można było podjąć lepszą decyzję na castingu niż postawienie na niepodobnych do siebie pod żadnym względem Harry’ego Trevaldwyna i Bronwyn James.
Trudno uznać to za zarzut, ale Jak wytresować smoka cierpi na te same problemy, co animowany oryginał, a to oznacza, że finałowy akt jest po prostu nudny. Zagrożenie, które dotyka całą wioskę, wydaje się wymuszone i nie wprowadza żadnych emocji w finale. DeBlois nie próbuje nic naprawić. Może i dobrze, bo rozochocony zmianami mógłby przeszarżować jak twórcy Śnieżki.
Jestem przekonany, że produkcja DreamWorks zadowoli wielu fanów i zdobędzie też nowych widzów, bo to dobrze nakręcony film dla całej rodziny. Ma ciekawych bohaterów, sporo humoru, świetnie rozbudowany świat i – co najważniejsze – smoki, które oczarowują swoim wyglądem. Ta fantastyczna historia wciąga i sprawia, że możemy się poczuć jej częścią. Gdyby wszystkie wersje aktorskie prezentowały taki poziom, nikt by nie marudził. Choć nie jest źle – w ostatnich miesiącach to już druga, po Lilo i Stitchu, produkcja, którą możemy uznać za udaną.
Poznaj recenzenta
Dawid Muszyński


naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1985, kończy 40 lat
ur. 1987, kończy 38 lat
ur. 1978, kończy 47 lat
ur. 1986, kończy 39 lat
ur. 1979, kończy 46 lat

