fot. Apple TV+
Jedyna to serial, który opowiada o najbardziej nieszczęśliwej kobiecie na Ziemi, która musi uratować świat przed szczęściem. To prawdziwy ewenement we współczesnym świecie – poza krótkim opisem i niejednoznacznym zwiastunem, który niczego nie ujawniał, nie sposób było przewidzieć, czego się spodziewać. To pozwoliło stworzyć najbardziej tajemniczy serial ostatnich lat, który okazuje się zaskakującą historią osadzoną w stylistyce science fiction.
Cała recenzja zawiera spoilery na temat podstawy fabularnej serialu Jedyna (Pluribus), o której nie wiedzieliśmy przed premierą!
Pierwszy odcinek bez reszty wciąga nas w historię. W nim główna bohaterka (Rhea Seehorn) ma przez długi czas zdziwioną minę i często powtarza niecenzuralną wersję stwierdzenia: "Co tu, u licha, się dzieje?". Zabawne, jak bardzo przekłada się to na reakcje widzów – nasze zdziwienie, zaskoczenie, a czasem szczery śmiech wobec tego, co niespodziewane. W produkcji dochodzi do odkrycia tajemniczej wiadomości spoza Ziemi. Zostaje ona wykorzystana do stworzenia czegoś w rodzaju biologicznego wirusa, który następnie przemienia ludzkość w coś na kształt radosnej wspólnoty. Zmienia wszystkich z wyjątkiem głównej bohaterki, czyli tytułowej jedynej (oraz 12 innych osób!). Vince Gilligan – twórca, scenarzysta i reżyser pierwszych dwóch odcinków – doskonale wie, jak prowadzić kamerę i kiedy zrobić długie ujęcie bez cięć dla piorunującego efektu. Jedyna to serial wyjątkowy, jakościowo wybitny i tak szalenie interesujący, że trudno opisać to słowami.
Jeśli po tych spoilerowych podstawach fabularnych myślicie, że wiecie dokładnie, co się wydarzy i w jakim kierunku ta historia podąży (a mogą się pojawić skojarzenia z klasykiem Inwazja porywaczy ciał), to powiem bez ogródek – nic nie wiecie! Z każdym kolejnym odcinkiem Vince Gilligan idzie na przekór oczekiwaniom, spekulacjom, przewidywaniom. Twórca lubi serwować twisty. To niesamowite, bo nawet jeśli spodziewasz się czegoś dobrego, Jedyna i tak potrafi zaskoczyć czymś jeszcze ciekawszym i lepszym. Przemyślana kampania promocyjna sprawiła, że nie mamy oczekiwań, a jak wiemy, one często wpływają na odbiór produkcji. Twórca wykorzystał potencjał historii w 110%.
Konwencja serialu jest dziwna. To słowo można odmieniać tutaj przez wszystkie przypadki, bo na ekranie – począwszy od kapitalnego pierwszego odcinka – dzieją się cudaczne rzeczy i w tym aspekcie serial nigdy nie zwalnia. Nawet gdy już jesteśmy obeznani z konwencją i z działaniem ludzkości po tajemniczej transformacji, scenariusz potrafi zaskoczyć. To jest wspaniałe, bo specyficzność serialu jest zaledwie częścią jego wybitnej jakości, ale jednocześnie buduje charakter, klimat i całą rozrywkę. Wszystko jest tu doskonale przemyślane, dopracowane i wykorzystuje każdą szansę, którą widz szybko dostrzeże. Nawet nie przeszkadza, że nie jest to serial dynamiczny, w którym non stop wiele się dzieje. Gilligan, którego styl wszyscy znają z Breaking Bad, nigdzie się nie spieszy, ale w każdym z siedmiu odcinków dzieją się rzeczy pobudzające ciekawość. Co się stało? Czy można uratować świat? Jedyna potrafi rozśmieszyć absurdalnością sytuacji i zachowaniami ludzi po transformacji. Humor jest specyficzny, ale trafny, mądrze wykorzystujący konwencję do tego, by świadomie pośmiać się z takiej rzeczywistości.
Zaskakujące jest to, że przez większość czasu śledzimy jedynie losy głównej bohaterki mierzącej się ze światem po osobliwej apokalipsie. Nie jest to jednak serial jednoosobowy – dołącza do niej między innymi polska aktorka Karolina Wydra, odgrywająca istotną i rozbudowaną rolę. To jednak nie zmienia faktu, że Jedyna to Rhea Seehorn. To jej serial, a kapitalna, warta uznania i pochwał kreacja nadaje temu wszystkiemu sens i jakość. To dzięki jej ludzkim reakcjom na sytuacje, z którymi łatwo się utożsamić, oglądamy to z ogromnym zainteresowaniem. A fakt, jak ważne dla losów świata są jej emocje, jest jednym z dziwniejszych i najbardziej intrygujących wątków tego serialu – na pewno Was zaskoczy, gdy poznacie szczegóły. Zapewniam, nawet jeśli macie jakieś swoje teorie, serial pokaże zupełnie coś innego! Dodam jeszcze, że Seehorn daje tu prawdopodobnie jedną z najlepszych kreacji aktorskich tego roku. Przypomina, jak ważne jest doskonałe obsadzenie głównej roli, by widz za jej sprawą wszedł w ten świat i akceptował wszelką jego specyficzność. Jest po prostu doskonała – nawet jeśli na początku może wydawać się, delikatnie mówiąc, totalnie antypatyczna.
Po obejrzeniu siedmiu z dziewięciu odcinków produkcji science fiction Jedyna wiem, że zobaczyłem jeden z najlepszych seriali ostatnich lat. Vince Gilligan udowodnił, że Breaking Bad i Zadzwoń do Saula to nie przypadki. To wybitny twórca, który dopracowuje swoje projekty z zadziwiającą skrupulatnością. Ten serial trzeba zobaczyć – nie będziecie żałowali!
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można mnie znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/