Killjoys: sezon 3, odcinek 3 i 4 – recenzja
Killjoys nadal trzyma poziom w nowym sezonie, oferując dużo świetnego humoru, lekkości i należytego rozwoju fabuły. Nawet coś, co wygląda na zapychacz, daje frajdę i ma znaczenie.
Killjoys nadal trzyma poziom w nowym sezonie, oferując dużo świetnego humoru, lekkości i należytego rozwoju fabuły. Nawet coś, co wygląda na zapychacz, daje frajdę i ma znaczenie.
Nie mogę narzekać na lekkość humoru Killjoys, który prezentuje świetne wyczucie i często trafia idealnie w punkt. Co ciekawe, głównie opiera się to na zabawnych interakcjach pomiędzy postaciami, które stają się motorem napędowym fabuły. Nawet dobrze działa w tym aspekcie nowa relacja starego nerda z jego następczynią. Takie momenty dobrze rozluźniają atmosferę i współgrają z tymi ciut poważniejszymi wydarzeniami.
Cieszy też fakt, że fabuła nie stoi w miejscu. Cały czas rozwija się, a nawet wydarzenia na pierwszy rzut oka mało znaczące mają wpływ na fabułę. Weźmy przykład z trzeciego odcinka i sektą, która służyła czarnym charakterom do uczenia się ludzkich zachowań. Wątek opowiedziany ciekawe, pomysłowo i z istotną wartością dla historii. Nowa nerd mogła się wykazać, dojrzeć i nauczyć na swoich błędach. A to zarazem też zacieśnia relację w grupie także z resztą postaci. A fakt, że to właśnie ta kobieta odgrywa ważną rolę w wątku statków nieprzyjaciół jest pozytywny, bo czuć, że nie została wprowadzona na siłę.
Dobrze wygląda też historia z czwartegoodcinka, gdzie Johnny jest ścigany za zabójstwo wysoko postawionej kobiety, która teraz jest częścią armii Hulenów. W tym miejscu twórcy odcinają się od głównego wątku wysyłając Dutch i Johnny'ego razem z szefem baru na wyprawę. W zasadzie niewiele było wiadomo o tym barmanie, który był postacią wręcz epizodyczną. Dlatego też duży plus dla scenarzystów za to, jak tym odcinkiem rozwijają tego bohatera czyniąc z niego ważnego gracza w tej fabule. Fakt, że należy on do słynnej grupy najemników jest zaskakujący. Chociaż dążenie do zrobienia z nich sojuszników jest przewidywalne i oczywiste, to i tak można zaliczyć je do udanych historii, bo rozwijają fabułę w dobry sposób. Także mają wpływ na bohaterów, gdzie Dutch oraz Johnny dzięki próbom, jakim są poddawani, otwierają się i wyjawiają istotne prawdy o sobie. Takie sceny zawsze procentują potem w rozwoju postaci.
Swoje 5 minut ma też Aneela, która dowiaduje się, że jej ojciec nie żyje. Wydaje się, że ta scena brutalnego wybuchu i masakry jest bardziej istotna, niż można sądzić. Coś przełamało się w tej postaci i wydaje się, że w kolejnych odcinkach może podejmować bardziej drastyczne decyzje. Ciekawa jest też scena z D'Avinem, które jako jedyna widzi podczas tej dziwacznej wizji. To intryguje, bo trudno do końca powiedzieć, jak i dlaczego tak się dzieje. Jest wiele pytań, na które trzeba podać odpowiedź.
Killjoys dobrze bawi, wciąga, a historia ma sens, spójność i niezłe pomysły. Przyjemny serial science fiction, który dobrze się ogląda.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat