Nie mogę narzekać na lekkość humoru Killjoys, który prezentuje świetne wyczucie i często trafia idealnie w punkt. Co ciekawe, głównie opiera się to na zabawnych interakcjach pomiędzy postaciami, które stają się motorem napędowym fabuły. Nawet dobrze działa w tym aspekcie nowa relacja starego nerda z jego następczynią. Takie momenty dobrze rozluźniają atmosferę i współgrają z tymi ciut poważniejszymi wydarzeniami.
Cieszy też fakt, że fabuła nie stoi w miejscu. Cały czas rozwija się, a nawet wydarzenia na pierwszy rzut oka mało znaczące mają wpływ na fabułę. Weźmy przykład z trzeciego odcinka i sektą, która służyła czarnym charakterom do uczenia się ludzkich zachowań. Wątek opowiedziany ciekawe, pomysłowo i z istotną wartością dla historii. Nowa nerd mogła się wykazać, dojrzeć i nauczyć na swoich błędach. A to zarazem też zacieśnia relację w grupie także z resztą postaci. A fakt, że to właśnie ta kobieta odgrywa ważną rolę w wątku statków nieprzyjaciół jest pozytywny, bo czuć, że nie została wprowadzona na siłę.
Dobrze wygląda też historia z czwartegoodcinka, gdzie Johnny jest ścigany za zabójstwo wysoko postawionej kobiety, która teraz jest częścią armii Hulenów. W tym miejscu twórcy odcinają się od głównego wątku wysyłając Dutch i Johnny'ego razem z szefem baru na wyprawę. W zasadzie niewiele było wiadomo o tym barmanie, który był postacią wręcz epizodyczną. Dlatego też duży plus dla scenarzystów za to, jak tym odcinkiem rozwijają tego bohatera czyniąc z niego ważnego gracza w tej fabule. Fakt, że należy on do słynnej grupy najemników jest zaskakujący. Chociaż dążenie do zrobienia z nich sojuszników jest przewidywalne i oczywiste, to i tak można zaliczyć je do udanych historii, bo rozwijają fabułę w dobry sposób. Także mają wpływ na bohaterów, gdzie Dutch oraz Johnny dzięki próbom, jakim są poddawani, otwierają się i wyjawiają istotne prawdy o sobie. Takie sceny zawsze procentują potem w rozwoju postaci.
Swoje 5 minut ma też Aneela, która dowiaduje się, że jej ojciec nie żyje. Wydaje się, że ta scena brutalnego wybuchu i masakry jest bardziej istotna, niż można sądzić. Coś przełamało się w tej postaci i wydaje się, że w kolejnych odcinkach może podejmować bardziej drastyczne decyzje. Ciekawa jest też scena z D'Avinem, które jako jedyna widzi podczas tej dziwacznej wizji. To intryguje, bo trudno do końca powiedzieć, jak i dlaczego tak się dzieje. Jest wiele pytań, na które trzeba podać odpowiedź.
Killjoys dobrze bawi, wciąga, a historia ma sens, spójność i niezłe pomysły. Przyjemny serial science fiction, który dobrze się ogląda.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można mnie znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/