

Autorka, znana z wyjątkowego wyczucia w reinterpretowaniu znanych historii, po raz kolejny udowadnia, że klasyczne baśnie kryją w sobie o wiele więcej, niż się z pozoru wydaje. Tym razem bierze na warsztat opowieść o chłopcu, który nie chciał dorosnąć, i zdziera z niej warstwę dziecięcej beztroski. Pozostawia czytelnika z historią mroczną, do bólu realistyczną i poruszającą.
To już nie Nibylandia z bajki. To miejsce, gdzie dzieci nie tylko się bawią, ale muszą walczyć o przetrwanie. Gdzie noże, kamienie i brutalność zastępują niewinne zabawki. Gdzie rany są prawdziwe, a śmierć nie jest „na niby”. Tam nie ma dorosłych, ale nie dlatego, że dzieci są wolne. One po prostu nie mają się do kogo zwrócić. A Piotruś? Piotruś Pan jest królem tej wyspy. Bogiem. Słońcem, wokół którego kręci się świat. I zrobi wszystko, by ta iluzja trwała wiecznie.
Narratorem tej historii jest Kuba, pierwszy i ulubiony Zagubiony Chłopiec. To właśnie z jego perspektywy widzimy, jak z bajkowej przygody wyłania się koszmar. To on zaczyna dostrzegać pęknięcia w idealnym świecie Piotrusia. I jako pierwszy zadaje pytania. Zaczyna rozumieć, że Nibylandia to nie azyl, ale więzienie. Że Piotruś Pan nie jest zbawcą, tylko oprawcą. A każde dziecko sprowadzone na wyspę to kolejna ofiara.

Autorka prowadzi nas przez opowieść, która przypomina sen, ale nie ten miły, kolorowy, tylko ten, z którego chce się uciec z krzykiem. To historia o złamanym dzieciństwie, o manipulacji i władzy, która rodzi się z ego i potrzeby kontroli. Piotruś Pan nie zatrzymuje dzieci, by je chronić, ale by je posiadać. Władza nad ich wyobraźnią, wspomnieniami i lojalnością staje się jego jedynym celem.
To opowieść nie tylko o bólu i przemocy, ale też o przebudzeniu. O kimś, kto miał odwagę spojrzeć prawdzie w oczy i nazwać zło po imieniu. Kto zrozumiał, że czasem dorastanie to jedyny sposób, by ocalić siebie. Nawet jeśli oznacza to zdradę ideałów, w które wierzyliśmy przez całe dzieciństwo.
Jako czytelniczka, która zawsze szuka drugiego dna i z pasją śledzi pierwotne wersje bajek, muszę przyznać, że ten retelling poruszył mnie wyjątkowo mocno. Christina Henry nie tylko odważyła się rozbić mit, ona stworzyła z niego coś nowego, prawdziwszego. Pokazała, jak cienka jest granica między przyjacielem a oprawcą, beztroską a przemocą, iluzją a prawdą.
Powieść Koszmar w Nibylandii to coś więcej niż mroczna wersja klasyki. To przestroga. Gorzka bajka dla dorosłych. Opowieść o tym, że nie każdy uśmiech niesie ze sobą dobroć i że czasem to, co nas zachwycało jako dzieci, wcale nie było tak niewinne, jak myśleliśmy.
Poznaj recenzenta
Serafina Knych
