Kroniki Metaliczne. Chaos - recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 18 września 2019Kolejny album Moebiusa wydany przez Egmont nie jest stricte komiksem. To w zasadzie przegląd ilustracji artysty wykonanych na przestrzeni co najmniej dwudziestu lat. I to właśnie ten album stanowi najdobitniejsze świadectwo talentu i geniuszu komiksowego klasyka.
Kolejny album Moebiusa wydany przez Egmont nie jest stricte komiksem. To w zasadzie przegląd ilustracji artysty wykonanych na przestrzeni co najmniej dwudziestu lat. I to właśnie ten album stanowi najdobitniejsze świadectwo talentu i geniuszu komiksowego klasyka.
Prawdziwy talent przez całe życie musi się rozwijać. Często bywa tak, że niektórzy wielcy artyści po latach osiadają na laurach i przestają tworzyć dzieła, które pasjonują ich odbiorców. W przypadku Moebiusa widać coś przeciwnego - nieustanne twórcze poszukiwania, zmiany stylu rysowania oraz ciągła ciekawość świata, czy nawet wszechświata. Tego rzeczywistego i tego rodzącego się w wyobraźni artysty. Świadczy o tym zestaw ilustracji zawartych w Kronikach metalicznych. Chaosie. Ich bogactwo - i nie chodzi tu jedynie o liczbę, choć ta też robi wrażenie - po prostu zachwyca.
Zanim jednak przejdziemy do uzasadniania tego zachwytu, warto pochylić się nad zamieszczoną w albumie przedmową Daniela Pizzoliego. Generalnie, ten dosyć długi wstęp powinni przeczytać wszyscy, którzy parają się recenzowaniem komiksów, bo w postaci tego tekstu będą mieli wzorzec tego, jak powinno się pisać o sztuce graficznej. To wybitna analiza i interpretacja prac artysty, próbująca zebrać w jedno wszystkie najważniejsze aspekty dzieł Moebiusa. Inspiracje, opisy poszczególnych technik graficznych, interpretacje wielu reprezentatywnych ilustracji i opis ścieżki rozwoju. Czyta się tę przedmowę z rodzajem zazdrości i podziwu dla Pizzoliego, który perfekcyjnie ubiera w słowa to, co każdy wrażliwy odbiorca powinien czerpać z dzieł artysty.
Po tym słowie wstępu czas już jednak na pełne czerpanie przyjemności z oglądania ilustracji dzieł mistrza europejskiego komiksu. Na kartach albumu, który w zasadzie można nazwać artbookiem, znajdziemy setki prac Moebiusa. Inaczej niż w przypadku autorskich komiksów autora, nie musimy tu podążać za historią, tylko skoncentrować się na kontemplacji przeróżnych obrazów. Są tutaj ilustracje z archiwum artysty, ale też prace wykorzystane w reklamach lub ilustracjach książkowych klasyki science-fiction. To szczególnie przy tych reklamowych i książkowych pracach od razu widać, że Moebius nie był odtwórcą, nie był zwykłym rzemieślnikiem. W każdym z obrazów starał się dodać coś od siebie, starał się zaintrygować odbiorców, starał się za każdym razem poszukiwać czegoś nowego korzystając z nowych środków wyrazu. I przede wszystkim, w formie pojedynczych obrazów (choć w albumie znajdziemy też trochę mini komiksów) starał się opowiedzieć konkretną historię.
Tu chyba tkwi tajemnica sukcesu Moebiusa. Nie tylko w nieustannym rozwijaniu swojej twórczości i wykorzystywaniu nowych technik, ale właśnie w umiejętności opowiadania niezwykłych historii nawet na pojedynczych obrazkach. Forma artbooka pozwala na dłuższe zatrzymanie się przy wielu z nich i wniknięciu w tę opowieść, którą artysta roztacza przed naszymi oczyma. Pizzolli we wstępie zwraca uwagę na przeróżne szczegóły, które mogą mieć wpływ na odmienny od początkowego wrażenia sens danej ilustracji. Przeróżne szczegóły rozbudowują tu w niezwykły sposób świat przedstawiony, który równie dobrze może ulec rozbudowie w naszej wyobraźni. Interpretacja rodzi się z wielu pytań. Co zawiera butelka na ilustracji? O czym mogą rozmawiać bohaterowie? Na co patrzą? Co robią ( z reguły dosyć dziwnie zachowujący się) bohaterowie drugiego planu? Oto mnogość tajemnic i mnogość prawdopodobnych na nie odpowiedzi. Moebius kreuje przed nami często zadziwiające światy, które po prostu zapraszają do pełnego w nich zanurzenia się. A to świadczy o ogromnej i wpływającej na odbiorcę wyobraźni artysty. Dlatego też Egmontowi należą się szczególne słowa uznania za wydanie tego albumu - powinien mieć go w kolekcji każdy miłośnik sztuki komiksowej.
Źródło: fot. Egmont
Poznaj recenzenta
Tomasz MiecznikowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat