Książka: „Okręt flagowy”
"Starship" Mike`a Resnicka to bardzo ciekawa seria military sci-fi, która w moim odczuciu dużo lepiej wypada pod względem fabularnym niż popularny "Battlestar Galactica". Dlaczego? Powodów jest wiele, począwszy od takich jak dużo większa złożoność świata po bardziej rozwiniętą i co za tym idzie ciekawszą fabułę. Czytając książki z tej serii zawsze wyobrażałem sobie jakby każdy tytuł z osobna sfilmować, jednak po krótkim czasie doszedłem do wniosku że o wiele lepiej wypadłoby zamiast pojedynczych filmów zrobienie serialu. Dzięki temu cała opowieść, która jak wynika z ostatniego rozdziału tomu piątego zatytułowanego "Okręt flagowy" nie została jeszcze do końca opowiedziana, mogłaby zostać przeniesiona w pełni na ekran.
"Starship" Mike`a Resnicka to bardzo ciekawa seria military sci-fi, która w moim odczuciu dużo lepiej wypada pod względem fabularnym niż popularny "Battlestar Galactica". Dlaczego? Powodów jest wiele, począwszy od takich jak dużo większa złożoność świata po bardziej rozwiniętą i co za tym idzie ciekawszą fabułę. Czytając książki z tej serii zawsze wyobrażałem sobie jakby każdy tytuł z osobna sfilmować, jednak po krótkim czasie doszedłem do wniosku że o wiele lepiej wypadłoby zamiast pojedynczych filmów zrobienie serialu. Dzięki temu cała opowieść, która jak wynika z ostatniego rozdziału tomu piątego zatytułowanego "Okręt flagowy" nie została jeszcze do końca opowiedziana, mogłaby zostać przeniesiona w pełni na ekran.
Tom piąty dzieje się bezpośrednio po wydarzeniach z poprzedniej części przygód zbuntowanego kapitana Wilsona Cole'a, który po krwawej bitwie o Stację Singapur, postanawia ostatecznie obalić tyranię Republiki. Nie dysponując jednak dostatecznymi środkami oraz mocno uszczuploną po walkach o stację flotą, knuje bardzo podstępny plan. Wykorzystując napiętą sytuację na froncie wojny Republiki z Federacją Teroni, która trwa od niemal trzydziestu lat, zaczyna rozpowszechniać fałszywe pogłoski o zmasowanych atakach i dywersjach na terytorium systemów Republiki. Następnie daje dwudziestoczterogodzinne ultimatum admiralicji, w czasie którego mają podać się do dymisji, a na ich miejsce zostanie wyznaczona nowa rada, której celem będzie zakończenie wojny i przeprowadzenie reform wewnętrznych. Aby zaognić cała sytuację, Cole podszywa się pod okręty wojskowe Republiki i atakuje kilka jednostek. W ten sposób w szeregach floty zaczyna szerzyć się prawdziwy chaos, a Republika nie wiedząc gdzie ukrywają się rebelianci, zaczyna ostrzeliwać społeczności podejrzanych o konspirację planet. W ten sposób w krótkim czasie zaczyna dochodzić do medialnej jak i wojskowej rebelii, jednak Wilson Cole chcąc uniknąć niepotrzebnego rozlewu krwi, ma w zapasie plan równie śmiały co szalony.
Tak w ogólnym zarysie wygląda historia piątego i na razie ostatniego tomu serii "Starship'. W książce uświadczymy bardzo dużo dialogów, wręcz ich natłok. Przy jednoczesnym okrojeniu opisów oraz całkiem dużej czcionce sprawia, że książkę czyta się błyskawicznie. W zasadzie miejscami aż za szybko. Jednocześnie przejawia się to na plus, gdyż non-stop coś się dzieje, ani razu nie spotykamy się z zastojem akcji, spowolnieniem wydarzeń czy rozwlekłym przeciąganiem się jakiegoś epizodu. Jest to o tyle ciekawy zabieg, że w piątym tomie praktycznie nie występują potyczki czy walki okrętów kosmicznych. Jeśli już do nich dochodzi to w większości wypadków są przedstawione za pomocą składanych Wilsonowi Colowi raportów. Dzięki temu "Okręt flagowy" jest odskocznią od poprzedniego tomu "Buntownik", w którym walki było czasami aż nadto.
Kiedy czytałem piąty tom w myślach przede wszystkim wyobrażałem sobie zgrabnie wykreowany miniserial, gdzie na pierwszym planie pokazany byłby wewnętrzny konflikt zbuntowanego kapitana Republiki pomiędzy jego honorowym kodeksem a brutalnymi zasadami wojny. Aspekt ten jest bardzo mocno rozbudowany w książce i sądzę ze spokojnie można by go przenieść na ekran, prowadząc w taki sposób, aby nie zanudzić widza filozoficznymi dialogami. Dla równowagi warto wtedy zekranizować bitwy, o których czytelnik dowiaduje się z przedstawionych kapitanowi raportów. Wprowadziłoby to do serialu olbrzymią dawkę dynamizmu oraz stało się równowagą dla części obyczajowo-dramatycznej.
Inny pomysł to połączenie w serialu tomu czwartego i piątego w całość. W takim wypadku powstałby całkiem spory serial, a raczej osobny sezon liczący kilkanaście odcinków, w którym przez pierwszą połowę dominowałaby walka, potem zaś spokój i elementy obyczajowe prowadzące ostatecznie do 'wybuchowego' finału. Z pewnością taka opcja byłaby najciekawsza zarówno dla widzów jak i samej produkcji. Nie trzeba by wtedy bawić się w na siłę wciskane sceny wymyślone na poczekaniu przez scenarzystów, natomiast mogliby oni spokojnie zrealizować bez zmian całą fabułę z książek.
W obu wypadkach z pewnością olbrzymie pole do popisu mieliby spece od efektów specjalnych oraz charakteryzatorzy. Niezaprzeczalną perełką dla grafików komputerowych okazałoby się odtworzenie bitwy o stację Singapur z czwartego tomu powieści, która jest jedną z najbardziej widowiskowych literacko walk na jakie dotąd natrafiłem w literaturze science fiction. Wyobrażenie sobie gigantycznej stacji kosmicznej, wokoło której walczy trzysta potężnych jednostek Republiki z ponad dwoma tysiącami mniejszych okrętów buntowników, byłaby z pewnością wielkim widowiskiem. Zważywszy ze w tomie piątym, Wilson Cole w swoich rozmowach jak i rozmyślaniach bardzo często powraca do tego wydarzenia, można by później wykorzystać ponownie to widowisko w postaci wspomnień zbuntowanego kapitana, co nadałoby lekkiego dynamizmu i oderwania się od spokojniejszego tempa akcji, jaką mamy w "Okręcie flagowym". Drugą perłą dla grafików z pewnością okazałby się finał piątego tomu książki, rozgrywający się na najważniejszej planecie Republiki Delorusa VIII. Ukazanie samego już przepychu stolicy byłoby nie lada wyzwaniem, a co się tyczy samego finału... cóż, o tym nie będę pisać, aby nie zepsuć czytelnikom radości czytania.
Jeśli chodzi o charakteryzację to w domniemanej ekranizacji całej serii, byłoby naprawdę sporo pracy. Mamy tutaj bowiem do czynienia z menażerią tak samo bogatą i różnorodną jak choćby w „Gwiezdnych wojnach” czy komiksie „Armada”. Spotykamy tutaj gatunki będące idealnie przystosowanymi do bycia pół mechanicznymi pilotami dużych okrętów wojennych, kosmitów nie oddychających tlenem, wielkich i włochatych, małych i pokracznych oraz kilka rodzajów człekokształtnych istot. Każda z tych ras ma swoja kulturę, religię, architekturę, słowem cały świat. Przeniesienie tego wszystkiego na ekran oznaczałoby przede wszystkim masę pracy włożoną w kostiumy, maski, stroje, ubrania, kombinezony, broń itd. Dodajmy do tego miksowanie głosów, aby stworzyć odpowiednie dialekty czy jakiś fikcyjny język obcej nam rasy, a poziom różnorodności znacznie wzrasta przekładając się na korzyść dla całego serialu.
Niemniejsze wyzwanie dostaliby modelarze oraz graficy modeli, ponieważ w całej sadze "Starship" aż się roi od różnorodnych pod kątem wielkości i wyglądu statków kosmicznych. Mamy tutaj do czynienia zarówno z małymi oraz zwrotnymi myśliwcami, różnej wielkości frachtowcami czy fregatami, najróżniejszymi wahadłowcami oraz całą armią krążowników i pancerników wszelkich kształtów. Praktycznie seria przygód Wilsona Cole to wręcz wodospad barwnych pomysłów na ogromny, bardzo zróżnicowany świat, który spokojnie może konkurować z uniwersum znanym z „Gwiezdnych wojen”.
Osobiście polecam cały cykl "Starship" każdemu miłośnikowi kina sci-fi, a fanom twórczości Mike Resnicka chyba nie muszę mówić, że piąty tom serii jest świetny sam w sobie. Osobiście mam nadzieję że w przyszłości powstaną kolejne przygody kapitana Wilsona Cole i będą tak samo zwariowane, jak jego prywatna krucjata przeciw władzom Republiki. Co zaś się tyczy marzeń o ekranizacji tej sagi, to patrząc na to, co nam serwuje obecnie Hollywood, myślę, że z całą pewnością warto, aby spojrzeli na twórczość tego pisarza i wiernie ją przenieśli na szklany ekran telewizora.
Ocena: 8/10
Autor: Artur Tojza
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1979, kończy 45 lat
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1971, kończy 53 lat
ur. 1986, kończy 38 lat
ur. 1970, kończy 54 lat