Layers of Fear: Legacy – recenzja gry
Gra od krakowskiego studia Bloober Team trafiła na kolejną platformę. Jak mroczny horror sprawdza się na konsoli Nintendo?
Gra od krakowskiego studia Bloober Team trafiła na kolejną platformę. Jak mroczny horror sprawdza się na konsoli Nintendo?
Layers of Fear zadebiutowało na początku 2016 roku i okazało się całkiem przyjemną produkcją, która łączyła ciekawy klimat z elementami horroru oraz „symulatorem chodzenia”. Podstawą rozgrywki było tutaj zwiedzanie skąpanego w mroku domostwa i odkrywanie kolejnych strzępków całkiem interesującej opowieści. Teraz, po dwóch latach od premiery, gra trafiła na konsolę Nintendo Switch. Warto przy tym zaznaczyć, że mamy tutaj do czynienia z tą samą produkcją, co na pozostałych platformach. Nie jest to jakaś uproszczona wersja, nie wycięto tutaj żadnej zawartości – dostajemy dokładnie to samo, w co wcześniej mogli grać posiadacze pecetów, PlayStation 4 i Xboksa One.
W paszczy szaleństwa
W grze poznajemy historię malarza, który zmaga się z problemami psychicznymi i jednocześnie stara się stworzyć swoje magnum opus. Oczywiście, cała historia jest tu zdecydowanie bardziej skomplikowana i wraz z upływem godzin zanurzamy się coraz głębiej w szaleństwie głównego bohatera i dowiadujemy się kolejnych szczegółów z jego życia. Sama gra nie jest jednak przesadnie długa i możemy skończyć ją w około 5 godzin, niezbyt się przy tym śpiesząc.
Symulator spacerów i szczypta strachu
Rozgrywka opiera się tu na eksploracji kolejnych pomieszczeń i odnajdywaniu kolejnych przedmiotów, dzięki którym poznajemy całą opowieść. Oczywiście, jak na horror przystało, nie brakuje tutaj różnego rodzaju scen, które mają wywołać u nas gęsią skórkę. Layers of Fear straszy jednak w sposób dość specyficzny – nie ma tutaj zbyt wielu momentów, w których podskakujemy po zobaczeniu potwora, który pojawia się nagle na ekranie i bierze nas z zaskoczenia. Większą robotę robi tutaj mroczny, posępny klimat, a także wizualne anomalie - znikające drzwi, zmieniające się korytarze czy postacie, które zerkają na nas z obrazów. Poczucie strachu potęguje również całkiem niezłe udźwiękowienie. Uczucie niepokoju opuszcza nas jednak stosunkowo szybko, bo po pierwszych kilkudziesięciu minutach przyzwyczajamy się do sztuczek przygotowanych przez deweloperów i nie robią one na nas takiego wrażenia. Mimo tego zwiedzanie całkiem nieźle wyglądającego domostwa przez cały czas może się podobać – o ile oczywiście lubimy gry nastawione na tego typu zabawę.
Wersja na konsole Nintendo to pełen zestaw i w cenie gry otrzymujemy również dodatek o nazwie Inheritance, który pozwala poznać historię z nieco innej perspektywy. Próżno oczekiwać tutaj jakichkolwiek zmian w zakresie samej zabawy – to po prostu jeszcze więcej (około godzina) tego samego. Jeśli więc nie będziecie dobrze bawić się w podstawowej wersji gry, to i dodatek Was nie usatysfakcjonuje.
Na Switchu nie zabrakło również innych nowości w postaci wykorzystania możliwości sterowania na ekranie dotykowym oraz wibracji HD Rumble. Obie te rzeczy są miłym dodatkiem, jednak trudno traktować je jako coś, co mogłoby przekonać do zabawy osoby, które nie przepadają za horrorami lub ograły produkcję Bloober Team na innych platformach. Ot, jest to coś z czego można skorzystać, ale nie jest to nic specjalnego.
Więc chodź, pomaluj mój świat...
Pochwalić trzeba jednak samą jakość portu. Szczególnie dobre wrażenie robi oprawa graficzna, która wygląda bardzo przyzwoicie, zarówno na ekranie telewizora, jak i w trybie przenośnym. Przez zdecydowaną większość czasu nie natkniemy się na problemy techniczne. Czasem przytrafiają się drobne spadki płynności, jednak nie są one zbyt uporczywe, szczególnie biorąc pod uwagę dość spokojny charakter rozgrywki.
Layers of Fear: Legacy to całkiem udany port gry i dodatku na tę hybrydową konsolę. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji zapoznania się z tą produkcją, to śmiało możecie sięgać po tę wersję – szczególnie, że 80 zł wydaje się być rozsądną ceną za około 7-10 godzin dobrej zabawy. Trzeba być jednak świadomym dwóch rzeczy – to przedstawiciel specyficznego gatunku gier, który nie przemówi do każdego, a wydanie na Switcha nie oferuje w zasadzie niczego nowego.
Źródło: fot. Aspyr Media
Poznaj recenzenta
Paweł KrzystyniakDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat