Legends na początku sprawiało niezłe wrażenie - samodzielne historie intrygowały i pomimo kilku banałów dostarczały solidnej rozrywki. Tego samego nie mogłem powiedzieć, gdy skupiono się w pełni na Martinie (Sean Bean) i głównym wątku sezonu. Dlatego też teraz, gdy powracamy do niby zwyczajnej sprawy, Legends pokazuje, że może być całkiem znośnym serialem.
W 7. odcinku dostajemy ciekawą sprawę zamachu na saudyjskiego księcia, która ma w sobie intrygującą tajemnicę, jakiej w tym serialu nie było (motyw przewodni sezonu jest tak banalny, że do "tajemnic" go nawet nie zaliczam). Przede wszystkim realizacja tego wątku jest umiejętna - dostajemy kilka tropów, które budują zupełnie inny wizerunek misji Martina, niż pierwotnie można było się spodziewać. To sprawdza się dobrze - są emocje, historia wciąga i potrafi zapewnić frajdę.
[video-browser playlist="633230" suggest=""]
Podobać się może też nowy partner Martina, którym staje się Tony Rice (Morris Chestnut), co oczywiście nie jest żadnym zaskoczeniem. Ot, kolejna klisza, jakich wiele w tym serialu, ale to nie jest tutaj istotne, bo ten duet całkiem nieźle się uzupełnia i sprawdza się w akcji. Wygląda to o wiele lepiej niż współpraca Martina z Crystal (Ali Larter). Szkoda tylko, że w tle nadal przewija się irytująca hakerka, która miała w tym serialu lepsze momenty.
Sukces tego odcinka spoczywa naturalnie na barkach Seana Beana, który tworzy kolejną fajną postać. Jego ekscentryczny dziennikarz jest oczywiście stereotypowy, ale w wykonaniu Beana całkiem interesujący (mógłbym nawet rzec, że wyjątkowy). Dobrze, że tym razem nie wszystko zależało od Beana i trochę pomogła mu niezła historia.
Zobacz również: Widowiskowy trailer kolejnych odcinków serialu "Gotham"
Legends daleko do bycia serialem naprawdę udanym, który zachwycałby fabułą, tajemnicą i emocjami, ale nie można odmówić mu uroku. Ogląda się go naprawdę dobrze.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można mnie znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/