„Legends”: sezon 1, odcinek 7 – recenzja
W 7. odcinku Legends mamy powrót do nowej samodzielnej historii z jednoczesnym zawieszeniem głównego wątku sezonu. I to się nawet sprawdza.
W 7. odcinku Legends mamy powrót do nowej samodzielnej historii z jednoczesnym zawieszeniem głównego wątku sezonu. I to się nawet sprawdza.
Legends na początku sprawiało niezłe wrażenie - samodzielne historie intrygowały i pomimo kilku banałów dostarczały solidnej rozrywki. Tego samego nie mogłem powiedzieć, gdy skupiono się w pełni na Martinie (Sean Bean) i głównym wątku sezonu. Dlatego też teraz, gdy powracamy do niby zwyczajnej sprawy, Legends pokazuje, że może być całkiem znośnym serialem.
W 7. odcinku dostajemy ciekawą sprawę zamachu na saudyjskiego księcia, która ma w sobie intrygującą tajemnicę, jakiej w tym serialu nie było (motyw przewodni sezonu jest tak banalny, że do "tajemnic" go nawet nie zaliczam). Przede wszystkim realizacja tego wątku jest umiejętna - dostajemy kilka tropów, które budują zupełnie inny wizerunek misji Martina, niż pierwotnie można było się spodziewać. To sprawdza się dobrze - są emocje, historia wciąga i potrafi zapewnić frajdę.
[video-browser playlist="633230" suggest=""]
Podobać się może też nowy partner Martina, którym staje się Tony Rice (Morris Chestnut), co oczywiście nie jest żadnym zaskoczeniem. Ot, kolejna klisza, jakich wiele w tym serialu, ale to nie jest tutaj istotne, bo ten duet całkiem nieźle się uzupełnia i sprawdza się w akcji. Wygląda to o wiele lepiej niż współpraca Martina z Crystal (Ali Larter). Szkoda tylko, że w tle nadal przewija się irytująca hakerka, która miała w tym serialu lepsze momenty.
Sukces tego odcinka spoczywa naturalnie na barkach Seana Beana, który tworzy kolejną fajną postać. Jego ekscentryczny dziennikarz jest oczywiście stereotypowy, ale w wykonaniu Beana całkiem interesujący (mógłbym nawet rzec, że wyjątkowy). Dobrze, że tym razem nie wszystko zależało od Beana i trochę pomogła mu niezła historia.
Zobacz również: Widowiskowy trailer kolejnych odcinków serialu "Gotham"
Legends daleko do bycia serialem naprawdę udanym, który zachwycałby fabułą, tajemnicą i emocjami, ale nie można odmówić mu uroku. Ogląda się go naprawdę dobrze.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat