Poczucie bezradności jednostki wobec systemu jest dominujące podczas seansu Lokatorki, nowego filmu Michała Otłowskiego. Historia zainspirowana tragiczną śmiercią Jolanty Brzeskiej pokazuje szerzej kulisy działalności mafii reprywatyzacyjnej, działającej w skorumpowanym systemie i nazywanej często "czyścicielami kamienic". Otłowski zabiera nas do jednej z warszawskich kamienic na Mokotowie, która przejęta została przez nowego właściciela, zmuszającego kolejne rodziny do wyprowadzki. Do samego końca pozostaje jednak uparta, ale odważna Janina Markowska (Sławomira Łozińska), która w niewyjaśnionych okolicznościach zostaje zamordowana. Policja bada sprawę, ale nie udaje się odnaleźć sprawców. Ambitna oficer - Anna Szerucka (Irena Melcer), walczy o prawdę z taką siłą, z jaką Janina Markowska walczyła o losy swojej kamienicy.

Gdy obywatel staje do walki z systemem, lukami w prawie i grupą bezwzględnych osób, trudno o inne emocje niż sprzeciw, gniew i bezradność. Choć film Otłowskiego zapewnia wszystkie te emocje w trakcie seansu, to jednak ostatecznie mamy do czynienia z filmem jedynie przyzwoitym, którego największą wartością jest to, że w ogóle się pojawił.
materiały prasowe
Kino społecznie zaangażowane ma w Polsce coraz więcej przedstawicieli. Nie musimy polegać wyłącznie na Wojciechu Smarzowskim, bo także Jan Komasa, Piotr Domalewski czy Małgorzata Szumowska chętnie biorą na tapet kwestie dotyczące nie tylko Polaków, ale też licznych uniwersalnych spraw. Mało jest za to takich obrazów jak Lokatorka, rozprawiających się ze wciąż aktualnym tematem, często pomijanym przez media głównego nurtu i niedostatecznie obecnym w świadomości Polaków. Misyjność reżysera i scenarzystów jest więc godna pochwały i oklasków, bo udało się wskazać na wszystkie dramatyczne kwestie związane ze sprawą Jolanty Brzeskiej, nawet jeśli sam film jest realizacyjnie i scenariuszowo przeciętny. Michał Otłowski na konferencji prasowej Festiwalu Filmowego w Gdyni zdradził, że jedną z inspiracji, jeśli chodzi o sposób opowiadania historii, był film Trzy billboardy za Ebbing, Missouri. To dobry kierunek, a przynajmniej na papierze. Otrzymujemy bowiem dość patetyczny dramat, którego struktura nie została dobrze wyważona z wątkami kryminalnymi.  W pierwszym akcie obserwujemy losy Janiny Markowskiej. Dzięki grze aktorów wczuwamy się powoli w dramat jednostki. Gdy jednak bohaterka zostaje w niewyjaśniony sposób zamordowana, kamera skupia się na pracy Anny Szeruckiej, zaś sam film skręca w stronę kina gatunkowego, co wypada niestety słabo. Postać policjantki jest nieciekawa. I niezbyt przekonuje mnie stwierdzenie, że ma być swoistym głosem pokolenia, które nie poddaje się w walce o naprawianie świata. Scenariusz nie daje aktorce szansy wyjścia poza klisze, a ponieważ samo śledztwo również nie jest prowadzone w szczególnie ciekawy sposób, trudno o pełne zaangażowanie się w film.  Lokatorkę cechuje narracyjny chaos i chociaż porusza bardzo ważny temat, to jednak nie zawsze umiejętnie sprzedaje emocje, pozbawiając widza większego napięcia. Kino misyjne, dotykające zagadnień społecznych powinno według mnie zawierać większy ładunek emocjonalny wynikający z historii dziejącej się na ekranie, a potem dopiero odniesień do sytuacji w prawdziwym życiu. Tutaj dzieje się na odwrót ze względu na oszczędną formę, która kieruje naszą empatię jedynie w stronę prawdziwych lokatorów, nie tych wykreowanych na ekranie.  Recenzja została pierwotnie opublikowana 21 września 2021 roku.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj