W nowym odcinku Lokiego Panna Minutka od razu wyjawiła sekret, o którym wspomniała w poprzednim tygodniu. Renslayer dowiedziała się, że to właśnie ona razem z Tym, Który Trwa stworzyła Agencję, co pozwala sądzić, że łączyło ich coś więcej. To dość zaskakująca informacja, choć nie trudna do przewidzenia, gdy weźmie się pod uwagę to, że Victor Timely wykazywał zainteresowanie Ravonną. Wydaje się, że to pewnego rodzaju wzorzec wśród jego wariantów. Przez to trochę dziwi, że ta scena nie trafiła do poprzedniego epizodu, który mógł się dzięki temu zakończyć z przytupem. Twórcy podjęli inną decyzję, więc w efekcie bieżący odcinek wypełniło więcej ciekawej treści, co też warto docenić. Można było poczuć, że naszym bohaterom kończy się czas, a Agencja jest bliska rozpadowi, co podkreślały wstrząsy i migające światła. Mimo wszystko pośpiech bohaterów nie sprawił, że akcja w pierwszej połowie odcinka trzymała w napięciu – na pewno nie tak, jak w pierwszej odsłonie tego sezonu. Nawet Sylvie starała się przemówić pozostałym do rozsądku i podkreślić powagę sytuacji, ale ciągle coś pod tym względem zgrzytało. Trudno powiedzieć, czy Mobius chcący zjeść placek to zabieg komediowy, który niespecjalnie wyszedł, czy powód do zwrócenia uwagi na jego podejrzane zachowanie. W każdym razie nie ma wątpliwości co do humoru towarzyszącemu spotkaniu Uroborosa i Victora oraz paradoksu czasowego. Ta scena była rzeczywiście zabawna. 
fot. Disney+
Wątek Lokiego również zatoczył koło – bohater trafił na samego siebie z przeszłości przy windzie. Od pewnego momentu wszystkie elementy zaczęły składać się w całość, więc można było się domyślić, w którą stronę zmierza ta pogoń. Tajemniczy telefon okazał się też humorystyczną wstawką, choć na taki się nie zapowiadał w pierwszym odcinku. Do śmiechu na pewno nie było Dox oraz uwięzionym pracownikom Agencji, którzy postanowili nie pomagać Renslayer i upiornej Pannie Minutce kosztem własnego życia. Była to bardzo brutalna śmierć, którą na Disney+ nie można było pokazać ze względu na drastyczne obrazki, ale wystarczyły wyrazy twarzy Brada oraz B-15 na widok tego horroru. Emocji w tej scenie nie zabrakło, podobnie jak w ostatniej części odcinka, gdy Ravonnę spotkał zasłużony los. Końcówka emocjonowała, bo sytuacja w Tkalni pogarszała się z każdą chwilą. Trochę dziwiło, że Timely postanowił ubrać się w specjalny kombinezon i ruszyć w stronę Wrzeciona, aby uratować wszechświaty i czas – przecież chwilę wcześniej fascynował się zwykłą maszyną do kakao. Jest to absurdalne, ale zdaje się, że twórcy chcieli uwidocznić ten kontrast. Szokiem było to, że Victor szybko zginął, a cały plan rozpadł się w pył. Wraz z bezradnymi bohaterami oglądaliśmy, jak dokonywała się destrukcja. Zakończenie sugeruje, że ponieśli klęskę. Tym razem cliffhanger naprawdę się udał, bo pozostawił widzów w osłupieniu i z mnóstwem pytań. Nawet nie dostaliśmy żadnej sceny po napisach.
fot. Disney+
+1 więcej
Mimo kilku drobnych zgrzytów czwarty odcinek Lokiego był bardzo dobry. Znalazło się  w nim miejsce na krótką, uczuciową rozmowę między tytułowym bohaterem a Sylvie, w której nawiązano do przemiany Thora. Jednak to końcówka może najbardziej rozemocjonować widzów i wprawić ich w osłupienie. Mogłaby nawet oznaczać zakończenie serialu i MCU, jakie znamy. Nikt raczej nie spodziewa się takiego szalonego scenariusza. Jestem bardzo ciekawa, co się wydarzy i jak fabularnie rozegrają to twórcy. Niecierpliwe czekam na kolejny odcinek, który – mam nadzieję! – będzie równie ekscytujący.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj