Marco Polo: sezon 2 – recenzja
Marco Polo w pierwszym sezonie zawiesił wysoko poprzeczkę. Z drugim można było więc wiązać duże nadzieje – czy zostały spełnione? Moje na pewno tak. Otrzymaliśmy pełną intryg historię ze świetnie rozwijanymi postaciami.
Marco Polo w pierwszym sezonie zawiesił wysoko poprzeczkę. Z drugim można było więc wiązać duże nadzieje – czy zostały spełnione? Moje na pewno tak. Otrzymaliśmy pełną intryg historię ze świetnie rozwijanymi postaciami.
Trudno mi powiedzieć, czy nowa seria przebiła poprzednią, ale jestem przekonany, że widzowie powinni być nią zadowoleni. Twórcy kontynuują rozpoczęty wcześniej wątek planu Ahmada, który ma doprowadzić do śmierci Kubilaj-chana. Występujące tu intrygi robią wrażenie, a sama postać spiskowca przykuwa uwagę wyrachowaniem, manipulacją i inteligencją. Oglądanie sposobu, w jaki łączy wrogów chana we wspólnym celu, jest interesujące. Brakowało tylko poznania przyczyny, dlaczego Ahmad zdecydował się zwrócić przeciwko swojemu panu i ojcu, ale i na to przyszedł odpowiedni moment w retrospekcjach.
Początkowo nic nie skazywało na to, że zobaczymy coś szokującego, choć zastanawiające było, jak wielką miłością darzył Ahmad swoich przybranych rodziców. Można było się domyślać, że za chwilę się to zmieni. Podejrzewałem raczej proste powody – być może Kubilajowi nie spodoba się wybranka syna albo postanowi siłą skłonić go do powrotu do pałacu. Tymczasem powody, z jakich bohater zapragnął zemsty, są inne i bardziej zdumiewające. Kto by się spodziewał, iż niezobowiązujący seks okaże się kazirodczym stosunkiem? Zwłaszcza że na nic takiego się nie zapowiadało. Cała scena wypadła wyśmienicie, nawet nie padło wprost stwierdzenie o łączących postacie więzach. Zamiast tego delikatnie zasugerowano to piosenką, a potem potwierdzono domysły. Zmiana, jaka zaszła w Ahmedzie – który zdał sobie sprawę, komu służy i co ten ktoś mu zrobił, częściowo nieumyślnie – jest doskonale widoczna i realistyczna. Ten człowiek, najpierw zabrany od rodziny i wychowany przez obcych ludzi, dokonał straszliwego grzechu, który mocno nim wstrząsnął, doprowadzając też do matkobójstwa. Warto zauważyć, że Ahmed wcześniej był inny – radosny i przyjacielski.
Retrospekcje nie tylko pozwalają na zrozumienie tej postaci, ale także stawiają w złym świetle Kubilaja. Niewątpliwie jest złożonym bohaterem o silnej osobowości, co czyni go istotną częścią serialu, jednak analizując jego zachowanie na przestrzeni drugiego sezonu, mam o nim coraz gorsze zdanie. Zamordował niewinne dziecko, opierając się na zdaniu przybranego syna, gdy przeciwne stanowisko prezentował następca tronu, żona i cieszący się zaufaniem obcokrajowiec. Swojego przeciwnika, Kajdu, początkowo najchętniej by zabił (wysyła mu zresztą parę głów). Od Marco odwraca się, bo ten nie zabił własnego ojca, zupełnie nie dostrzegając poświęcenia bohatera. Do tego dochodzi traktowanie Mei Lin, której główną winą jest chronienie córki – nawet za cenę życia innych. Nie twierdzę, że Kubilaj to postać jednoznacznie zła. Uważam popełniane przez niego błędy, okrutne czyny i nieraz uparty charakter za cechy dobrze oddające chana mongolskiego. Tylko podczas oglądania w pewnym momencie wolałem zobaczyć zwycięstwo Kajdu i żałowałem, że twórców ogranicza historia, dlatego do takiego zwrotu akcji dojść nie mogło.
Za to udało się trochę zmienić nastawienie do oponenta Kubilaja, który w pierwszych odcinkach był dobrym i uczciwym człowiekiem. Z czasem Kajdu – za sprawą swojej niecnej matki – przechodzi metamorfozę zmieniającą postrzeganie go przez widza. Szkoda, że polega to na jakichś szamańskich rytuałach, po których ukazuje się inna osoba, ale to uproszczenie nie jest zbyt rażące. Sam konflikt obu przywódców rozwijał się ciekawie, szczególnie z uwagi na późniejszą zmianę zasad gry – gdy Kajdu zaczął grać nieczysto. Podobała mi się również końcowa scena. Obawiałem się, że chan rozprawi się ze swoim wrogiem w banalny i oczywisty sposób, czyli za pomocą trucizny. Na szczęście sytuacja okazała się bardziej zaskakująca i dynamiczna.
Cenię Marco Polo za azjatycki klimat, który w drugim sezonie jest równie wyraźnie odczuwalny co poprzednio. Kostiumy, scenografia czy muzyka – to wszystko tworzy wspaniałą atmosferę, a w świat serialu wsiąka się z łatwością. Wydaje mi się, że tym razem więcej ukazano naturalnych przestrzeni – czystej przyrody. W pierwszym odcinku przechodzimy przez dżunglę, dalej mamy do czynienia z górskimi krajobrazami, występują też polowania w lasach... Na mnie to działa przyciągająco, bo dzisiaj w takich sytuacjach najczęściej spotykam CGI, a tutaj nie jest ono stosowane nachalnie i powszechnie. Nawet krótka scena w Wenecji oraz momenty w środowisku papieża wypadły bardzo dobrze. Walki stoją na podobnym poziomie jak ostatnio – są emocjonujące i zarazem efektowne. Przyjemnie się ogląda te mało realistyczne starcia, chociaż muszę przyznać, że czasami mogły rozegrać się inaczej. Bywają chwile, gdy bohaterowie zbyt łatwo dają sobie radę mimo przewagi liczebnej przeciwnika.
Przykładowo - w walce z chrześcijanami (po sprytnym zagraniu Kubilaja z płonącymi końmi – czapki z głów) prawie każda imienna postać sieka wrogów na lewo i prawo. Wojna z papieżem, obawiającym się natarcia Mongołów, to właściwie jeden z mniej ciekawych wątków, ale to dlatego, że jest w niewielkim stopniu zgłębiany. Mnie dużo bardziej interesowali pozostali wrogowie chana, Kajdu i przede wszystkim Ahmad. Jednak sądzę, że twórcy nadrobią to w trzecim sezonie, który już budzi moje zaintrygowanie jednym pytaniem: kto przewodzi tajemniczej armii pokazanej w ostatnich scenach? Przy okazji liczę na bolesny cios wymierzony w Kubilaja, bo na razie wychodzi zwycięsko wraz ze swoją rodziną.
W pierwszym sezonie nie przekonywała mnie postać Kokachin, ale tym razem jej wątek okazał się jednym z najlepszych. Chociaż zaświtała mi w głowie myśl, że dziewczyna może mieć halucynacje, to ją zignorowałem. Poza tym zaskakująco wypadły inne wiążące się z tym wyjaśnienia – dotyczące oślepiania klaczy. Bohaterka oszalała, do czego doprowadziło poczucie winy, strach związany z możliwością wyjścia na jaw sekretów oraz osamotnienie. Nie dość, że musiała udawać Błękitną Księżniczkę, to przyczyniła się do śmierci stajennego. Tutaj dodam, iż uzyskanie potomka tym sposobem dowodzi, jak okrutny i bezlitosny jest świat Marco Polo. W każdym razie to wszystko doprowadziło do dramatycznego końca kobiety, pasującego do jej nieszczęśliwego życia. Pytanie, czy teraz Marco znajdzie nową miłość. Aktualnie poprzestano na krótkiej przygodzie z Shoreh, co zaowocowało pikantnymi scenami (moim zdaniem to miłe urozmaicenie akcji).
Niewiele otrzymaliśmy momentów z Tysiącem Oczu. Szczerze mówiąc, już myślałem, że przyjdzie mu umrzeć, ale to jeszcze nie ten czas (choć jego ukochana może jeszcze namieszać i przyczynić się do jego śmierci). Zwłaszcza brakowało mi więcej scen przedstawiających jego relację z protagonistą, bo miałem wrażenie, że między nimi wytworzyła się przyjaźń. Poza tym drugi sezon potwierdził, jak istotny jest specjalny odcinek poświęcony tej postaci, choć osobiście mi się niezbyt podobał.
Marco Polo powrócił po długiej – półtorarocznej – nieobecności, nie zawodząc moich oczekiwań. To wciąż znakomita przygodowo-historyczna produkcja, która zachwyca wykonaniem, intrygami i skomplikowanymi bohaterami. W paru miejscach można było bardziej zdynamizować akcję, bo może sprawiać wrażenie nieco rozwleczonej, jednak tak czy inaczej dziesięć odcinków serialu oglądałem z entuzjazmem i zachwytem. Raczej też nie chciałbym, aby ukazało się ich mniej, a sam już wyglądam trzeciej serii – oby pojawiła się jak najszybciej.
Źródło: Zdjęcie główne: Netflix
Poznaj recenzenta
Krzysztof LewandowskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1961, kończy 63 lat