Marvel’s Spider-man: sezon 1, odcinek 3 – recenzja
Trzeci odcinek nowych przygód pajączka buduje fundamenty pod większą opowieść i udowadnia, że z tej kreskówki może rozwinąć się coś dobrego.
Trzeci odcinek nowych przygód pajączka buduje fundamenty pod większą opowieść i udowadnia, że z tej kreskówki może rozwinąć się coś dobrego.
Epizod rozpoczyna się od przedstawienia kolejnego wroga Spider-mana – Jackala. Był to udany występ tego antagonisty. Nie tylko pozwolił na umieszczenie Petera Parkera w większym uniwersum (co było formalnością) za sprawą niewielkiego nawiązania do Tony'ego Starka, ale również przeciwnik nie dał się pokonać. Działa to dobrze na wiarygodność zdarzeń. Peter jest młody i niedoświadczony w ratowaniu ludzi, więc superzłoczyńcy powinni mieć nad nim przewagę. Jackal zresztą w końcówce odcinka ukazywany jest jako ktoś istotny dla fabuły sezonu.
Tak jak wspomniałem wcześniej, jedną z większych zalet serialu jest ukazanie początków Petera w roli swojego zamaskowanego alter ego. Dlatego pochwała należy się twórcom za całą sekwencję ratowania helikoptera. Działa też przedstawienie Gwen Stacy w tle tej sytuacji. Blondwłosa bohaterka dostała w Osborn Academy więcej kwestii niż Anya i Miles przez trzy epizody, ale z drugiej strony ona w mitologii pajączka jest o wiele istotniejszą postacią. Liczę jednak, że i wymieniona przeze mnie dwójka dostanie wkrótce swoje pięć minut.
Fabuła odcinka skupia się na szkole otwartej przez Normana Osborna (w tej roli nieźle spisujący się Josh Keaton, czyli Peter ze The Spectacular Spider-Man), która ma konkurować z Horizon High. Główni bohaterowie serii obserwują proces rekrutacyjny, dający też scenarzystom możliwość na krótkie przedstawienie paru znanych komiksowych postaci. Wśród nich na pierwszy plan wysunęli się młodzi wynalazcy: Herman Schultz oraz Clayton Cole, czyli Shocker oraz Clash. Nie podoba mi się tak duże odejście od komiksowych pierwowzorów, a sam pomysł walki tych dwóch postaci uważam za mocno naciągany nawet jak na kreskówkę. Reakcja przyglądających się bohaterów również nie zagrała. Max co prawda był zły na Normana, ale poza mówieniem nic innego nie zrobił.
Pod względem audiowizualnym nie ma zbytniej poprawy. Muzyka, gdy już się pojawia, to nie pasuje do klimatu produkcji. Za to nie wyłapałem żadnych rażących błędów rysowników. Jedyne, do czego mam wątpliwości, to pewna scena, gdy Spider-man znajduje się w zupełnie innym miejscu niż wcześniej, ale na upartego można to wytłumaczyć cięciami. Mimo wszystko znów miałem uczucie nienaturalności. Na korzyść sfery wizualnej nieznacznie podziałało ubranie Spider-mana w klasyczny strój. Jego ruchy wydają się naturalniejsze niż wcześniej.
Marvel’s Spider-Man ma szansę na stanie się przyjemną kreskówką o pajączku. Dobrze zadziałało nakreślenie większej historii oraz ograniczenie naukowego bełkotu Petera. Nadal czuć tę uczoność bohaterów, ale tym razem główny protagonista nie irytował. Wszystko to złożyło się na seans przyjemniejszy niż podczas premiery. Mam nadzieję, że taki stan się co najmniej utrzyma.
Poznaj recenzenta
Mateusz TutkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat