Mass Effect - recenzja gry planszowej
Data premiery w Polsce: 17 września 2025Przenoszenie gier komputerowych na plansze jest coraz popularniejsze, ale nie zawsze się udaje. Czy osoby odpowiedzialne za Mass Effect podołały temu wyzwaniu?

Trzy części komputerowego Mass Effecta to już klasyka, nadal mająca liczne grono fanów. Ten potencjał zdecydował się wykorzystać popularny projektant gier Eric Lang i wraz z zespołem przeniósł bohaterów gry na planszę i zaserwował nam krótką, kilkuetapową kampanię.
Komandor Shepard wraz ze swoją drużyną (oprócz samego Sheparda w wersji męskiej lub żeńskiej mamy też cztery postacie znane z gier wideo – Liarę, Tali, Garrusa i Wrexa) musi spenetrować rozbity krążownik Cerberusa na odległej planecie Hagalaz. Gracze decydują, którędy wejść do wraku, jakie będą ich priorytety, a to zdefiniuje, jakie będą kolejne dwie misje. Do tego w czasie kampanii można wykonać do dwóch misji pobocznych, każda koncentruje się na którymś z towarzyszy.
Sama rozgrywka polega na rzucie kośćmi, wybraniu symboli pasujących do możliwych u danego bohatera akcji i ich wykonaniu. Następnie jest tura przeciwników – w zależności od wyciągniętej karty i położenia na planszy mogą atakować, podchodzić, namnażać się itp. Mogą też np. strzelać rozmieszczone na planszy wieżyczki. Cele scenariuszy są zróżnicowane, mają dwie ścieżki zwycięstwa i nie zawsze chodzi o zabicie bossa – często też trzeba coś zrobić w różnych miejscach na planszy, co wymusza lawirowanie między wrogami a przeszkodami. Oczywiście można też się zdecydować na brutalną siłę.

Gra jest dynamiczna – sytuacja na planszy dość szybko się zmienia. Trzeba jednak przyznać, że nie jest trudna. Po ogarnięciu mechaniki, zdobyciu rozwinięć postaci i nauce korzystania z ich umiejętności scenariusze stanowią umiarkowane wyzwanie, chociaż zdarza się, że dojdzie do nieprzewidzianych zwrotów akcji i jakaś postać padnie pod natłokiem nagle wyrojonych wrogów. Na szczęście to nie koniec – można ją zawsze postawić na nogi. Wyjątkiem jest Shepard – jego powalenie kończy rozgrywkę niepowodzeniem.
Co istotne, postacie są wybitnie asymetryczne i wymagana przy nich taktyka znacząco się różni. Na przykład Wrex to brutalna siła, Tali wraz ze swoim dronem potrafi wpływać na przeciwników i wieżyczki, a Shepard jest postacią zbilansowaną, ale też nastawioną na wsparcie sojuszników. Nie każdy zestaw umiejętności tak samo dobrze sprawdza się w każdym scenariuszu, ale ogólnie całość jest prawidłowo zbilansowana.
Zaliczenie każdego dostępnego scenariusza to kwestia trzech przejść kampanii, czyli kilka dłuższych wieczorów. Zawsze wykorzystuje się cztery postacie, chociaż skład drużyny można zmieniać – ale sprawia to, że po tylu przejściach nie będzie ona już skrywać nic nowego. Tak, Mass Effect: Gra Planszowa oferuje pewną zmienność, daje to urozmaicenie, ale ma ono swoje granice.
Kilka słów o komponentach. Figurki wyglądają całkiem fajnie, przeciwnicy są w formie żetonów (co także wynika z mechaniki ich losowania), standardowe talie kart sterują ich poczynaniami. Mamy też książeczkę z paragrafami do czytania w trakcie przygód, a także drugą ze scenariuszami. Jeśli natomiast chodzi o planszetki, to zdecydowano się na cieniutkie, ale za to z możliwością ścierania z nich zaznaczonych informacji – tak, w trakcie rozwoju postaci i postępu kampanii zaznaczamy na nich odblokowane umiejętności czy zdobyte punkty, a po zakończeniu wycieramy do czysta i można zacząć grę od nowa. To sensowne rozwiązanie, ograniczające liczbę znaczników, usprawniające składanie gry i niewymagające dodatkowych sposobów zapisu postępów.
No dobrze, a jak ma się wersja planszowa do komputerowej? Przyzwoicie. Jest trochę mrugnięć okiem do fanów, są nawiązania w sprzęcie, umiejętnościach czy oddaniu charakterystyki postaci. To, czego jest naprawdę za mało, to lepiej rozbudowanej linii fabularnej. Aż się prosi, by wprowadzenia, wypowiedzi postaci itp. były trochę dłuższe, co pozwoliłoby lepiej oddać klimat. Tu są przebłyski, ale chciałoby się, żeby było tego znacznie więcej.
Finalnie planszowy Mass Effect to niezła gra, ale raczej przeznaczona dla miłośników gry komputerowej lub osób preferujących prostsze i krótsze kampanie. Jest dobrze zbilansowana, nie za trudna i przykuwająca uwagę. Będzie się sprawdzała jako rozrywka od czasu do czasu, ale ci, którzy lubią rozbudowane, długie i bogate w narracje gry kampanijne, raczej powinni gdzie indziej skierować swój wzrok.
Poznaj recenzenta
Tymoteusz Wronka


naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1986, kończy 39 lat
ur. 1962, kończy 63 lat
ur. 1969, kończy 56 lat
ur. 1990, kończy 35 lat
ur. 1961, kończy 64 lat

