Missing: Zaginiony – 01×10
Finał Missing zaoferował to co cały sezon: piękne widoki, dużo szybkiej akcji i przewidywalną fabułę, która zakończyła się bez żadnego zaskoczenia. Jednak w tym wypadku, po prostu nie mogło być inaczej.
Finał Missing zaoferował to co cały sezon: piękne widoki, dużo szybkiej akcji i przewidywalną fabułę, która zakończyła się bez żadnego zaskoczenia. Jednak w tym wypadku, po prostu nie mogło być inaczej.
Finał obfitował w dużo akcji i zakończenie pewnego rozdziału w życiu bohaterów. Praktycznie nic nie zaskoczyło w fabule, gdyż twórcy dopuścili się zbyt wielu uproszczeń, co rzutowało ewidentnie na jakość serialu. Rozwiązanie całej historii również zostało pozbawione elementu zaskoczenia, bo wszak musiało się wszystko zakończyć happy endem. Natomiast ostatnia scena – chyba już ją gdzieś widzieliśmy. W sumie w całym finale warte zauważenia były dwie sceny. Pierwsza z nich to Becca w roli torturującej. W obliczu zaprezentowanych retrospekcji wypadła całkiem przyzwoicie i wiarygodnie. Jednak największe wrażenie zrobiła przedostatnia scena, kiedy to cała rodzina po latach się jednoczy. Powrót ojca, przyjecie Oksany – to wszystko okraszone świetną muzyką. Był to bardzo wzruszający moment, świetnie zrealizowany – taki jaki powinien być cały serial.
Po raz kolejny zachwycały widoki. Spośród dzisiejszych produkcji akcja rzadko której dzieje się poza obrębem USA (Los Angeles, Nowego Jorku), tym lepiej smakuje oglądanie Istambułu, czy też wcześniej Dubrovnika, Paryża, Rzymu. Tym niewątpliwie wyróżnia się Missing i jest to jedną z najmocniejszych stron serialu.
[image-browser playlist="602084" suggest=""]©2012 ABC Studios
Również poziom gry aktorskiej jest zwyczajnie przeciętny. Mimo znanych nazwisk w obsadzie, jak chociażby Sean Bean, nikt nie wybija się ponad przeciętność. Może z początku wrażenie mógł robić Martin Newman, ale w 10. odcinku z rzędu możemy przewidzieć każde jego zachowanie. A szkoda, bo aktora znanego z roli charyzmatycznego Franka Lundy’ego z Dextera stać na dużo więcej. Zresztą podobnie jak wcześniej wspomnianego Seana, czy Ashley Judd.
Jednak na finał można spojrzeć też w nieco inny sposób. Nie oceniając go wg zwykłych standardów, a potraktować serial jako niewymagającą produkcje do snu, która ma przede wszystkim przynosić niezobowiązującą rozrywkę. Co prawda, trzeba wtedy przymknąć oko na wiele niedoskonałości, wpadek i uproszczeń. Finałowi wypada wystawić więc dwie oceny: merytoryczną (4/10) i tą z dużym przymrużeniem oka (7/10). Jednak nie da się ukryć, że to nigdy nie był serial wysokich lotów, oparty na schemacie, co tylko potwierdza cliffhanger, który szokuje, ale swoją naiwnością.
Ocena: 5/10
Źródło: fot. ©2012 ABC Studios
Poznaj recenzenta
Łukasz AncyperowiczDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat