Mistrz kija: sezon 1, odcinki 5 - recenzja
Piąty odcinek Mistrza kija to emocjonalna jazda bez trzymanki. Produkcja po raz kolejny udowadnia, że idealnie potrafi łączyć ze sobą wątki humorystyczne i te niezwykle poważne, poruszające tematy traum i kruchości ludzkiej psychiki. To jak do tej pory najlepszy odcinek tego serialu.
Piąty odcinek Mistrza kija to emocjonalna jazda bez trzymanki. Produkcja po raz kolejny udowadnia, że idealnie potrafi łączyć ze sobą wątki humorystyczne i te niezwykle poważne, poruszające tematy traum i kruchości ludzkiej psychiki. To jak do tej pory najlepszy odcinek tego serialu.

Piąty odcinek Mistrza kija z Owenem Wilsonem udowadnia, że ten serial może być jeszcze lepszy niż dotychczas i że wciąż drzemią w nim rezerwy. Przez te pół godziny miało miejsce naprawdę wiele zróżnicowanych scen. Absolutnym, niekwestionowanym MVP tego epizodu był Mitts. Na początek zaprezentował swoją typową twarz zgryźliwego, sarkastycznego tetryka. Każde wypowiedziane przez niego zdanie to mały majstersztyk, pełne ironii, ale i niezwykłej głębi. Później, kiedy wchodzi na poważne tony, także kradnie całe show. Jego rozmowa z Owenem Wilsonem o trudnościach z radzeniem sobie z traumą, utracie dziecka czy przyjaźni jest niezwykle poruszająca. Wreszcie widać całość obrazka, motywy, jakimi główny bohater podświadomie kierował się przy podejmowaniu decyzji o objęciu roli trenera. Choćby dla tej jednej sceny warto było włączyć ten serial.
Drugim ważnym elementem odcinka obok popisów Mittsa była relacja na linii Zero – reszta ekipy. Do tej pory było wiadomo, jak wygląda sprawa przyjaźni dziewczyny z Santim. Tym razem jednak do akcji wkracza Pryce oraz mama chłopaka. Ten pierwszy traktuje Zero bardzo przedmiotowo – jak środek do osiągnięcia celu. Widzi w niej osobę umiejącą manipulować jego podopiecznym i nakierowuje ją, by robiła to pod jego czujnym okiem. Przy okazji dowiadujemy się co nieco o technikaliach gry w golfa, rodzajach kijów i ich zastosowaniu. Widzimy, jak to wygląda w praktyce. To ciekawa lekcja sportu. Z kolei matka Santiego próbuje nawiązać z dziewczyną kontakt bardziej prywatny, chce się czegoś o niej dowiedzieć. Dochodzi do ciekawego, fajnie poprowadzonego dialogu, w którym Zero delikatnie się odkrywa, jednak robi to na swój specyficzny, nieco arogancki i bezkompromisowy sposób.
Gra w golfa w tym odcinku jest ważna, ale chyba nie najważniejsza. Oczywiście jest kilka efektownych scen z zaliczaniem kolejnych dołków, jednak o wiele więcej dzieje się poza polem. Zapamiętam migawki z campera, gdzie obcy sobie ludzie nagle tworzą coś na wzór dysfunkcyjnej, ale dobrze czującej się ze sobą rodziny. Mittsa śpiącego w fotelu pasażera z wtulonym w niego pieskiem, Santiego grającego w jakąś dziwną karcianą grę z Prycem. A na koniec mamy jeszcze wątek romantyczny. Nieoceniony Mitts, baczny obserwator rzeczywistości, wpada na pewien pomysł, który prowadzi do wcale nie tak bardzo zaskakującego finału.
W odcinku piątym nie zabrakło absolutnie niczego. W sposób bardzo rozsądny i poukładany rozwinięto postać Zero, z niczym się tutaj nie śpieszono. Ukazano ją z kilku perspektyw, oczami każdego z bohaterów. Zaprezentowano jej wewnętrzne rozterki i ostateczną uległość wobec racjonalnych argumentów. Każda scena była po coś – od początkowej rozmowy o kijach, przez nocne ćwiczenia, aż po oglądanie gwiazd. Wszystko znalazło się na swoim miejscu i zostało idealnie skondensowane w półgodzinnym seansie.
Jeśli do tej pory nie byliście przekonani do serialu Mistrz kija, ten odcinek powinien być ostatecznym argumentem na to, że to kawał świetnie napisanej i doskonale odegranej historii, w której można znaleźć wysokiej klasy humor, kilka oryginalnych przesłań, niebanalnych bohaterów, niewielkie zwroty akcji oraz sportowe emocje. A najlepsze przecież wciąż przed nami. Czekam na zderzenie Pryce'a z jego nemezis sprzed lat. Czekam na pierwsze poważniejsze załamanie u Santiego, na jego pierwsze porażki oraz kolejne wymyślne manipulacje w wykonaniu głównego bohatera.
Poznaj recenzenta
Jakub Jabłoński


naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1967, kończy 58 lat
ur. 1989, kończy 36 lat
ur. 1973, kończy 52 lat
ur. 1986, kończy 39 lat
ur. 1961, kończy 64 lat

