„Młodość”: Aż chce się żyć – recenzja
Data premiery w Polsce: 18 września 2015Jaka młodość jest, wszyscy wiedzą – piękna, radosna, świeża i intrygująca. A jaka jest "Młodość" ("Youth") w reżyserii Paolo Sorrentino?
Jaka młodość jest, wszyscy wiedzą – piękna, radosna, świeża i intrygująca. A jaka jest "Młodość" ("Youth") w reżyserii Paolo Sorrentino?
Mimo że Sorrentino ma na swoim koncie wiele filmów wartych uwagi, to jednak do najbardziej rozpoznawalnych produkcji, jakie wyszły spod jego ręki, należy „La grande bellezza”. Obraz z jednej strony jest wytrawną krytyką śmietanki intelektualnej uchylającą rąbka z życia bohemy, a jednocześnie jawi się jako pretensjonalny wywód na siłę nawiązujący do mistrzów kina, nadrabiając pięknymi kadrami autorstwa Luca Bigazzi. W tym zapisie nocnego mariażu starzejącego się dziennikarza uwydatniły się najbardziej charakterystyczne cechy włoskiego reżysera, takie jak: subtelne operowanie wizualnymi akcentami, doskonałe prowadzenie aktorów czy umiejętność uwieczniania metafizyki ludzkich relacji. „Youth” jest dziełem, w którym reżyser dochodzi niemalże do perfekcji w szlifowaniu swojego dotychczasowego stylu, jednocześnie kładąc nacisk na znacznie bardziej ponadczasowe aspekty.
Czym jest więc ta tytułowa „Youth”? Jest pasjonującą wycieczką przez najważniejsze etapy życia człowieka przedstawioną na przykładzie fascynujących i różnorodnych ludzi zamieszkujących ekskluzywny kurort u podnóży Alp. Historia na pozór opowiada o dwóch starszych mężczyznach – upartym, emerytowanym dyrygencie orkiestry (Michael Caine) oraz znanym reżyserze (Harvey Keitel), który wraz ze swoją ekipą scenarzystów pracuje nad scenariuszem mającym być jego „intelektualną spuścizną”. Fred i Mick to zdystansowani (lecz nie zgryźliwi czy chorobliwie cyniczni) staruszkowie przemierzający przestrzenie podnóży Alp, porozumiewający się ze sobą za pomocą bystrych uwag i trafnych spostrzeżeń, które są fundamentem ich wieloletniej przyjaźni. Mimo że wiele z ich rozmów dotyka tematów śmierci, przemijania lub po prostu czysto fizjologicznych rozterek typowych dla wieku starczego, to nie sprawiają wrażenia nieznośnych czy przemądrzałych. W kurorcie przebywają także: młody aktor z Los Angeles, który przygotowuje się do kolejnej roli, otyły celebryta łudząco podobny do Diego Maradony, świeżo upieczona Miss Universe oraz córka Freda przeżywająca kryzys małżeński. Ustami bohaterów Sorrentino snuje rozważania na temat miłości, młodości, starości, przemijania, ambicji i marzeń. Nie czyni tego jednak w pretensjonalny sposób, ponieważ zdaje się nad wyraz cenić siłę przekazu, który charakteryzuje się subtelnością oraz trafnym humorem.
[video-browser playlist="745339" suggest=""]
Jest taka scena, w której Fred siada na skraju lasu z pięknym widokiem na łąkę pełną kóz i krów. Bohater podziwia tę fascynującą scenerię, która aż tętni życiem, po czym nagle podnosi ręce i zaczyna dyrygować zwierzętami, a te zaczynają muczeć i wydawać z siebie dźwięki, które układają się w piękną, prostą symfonię. Taką postacią zdaje się być Sorrentino, który doskonale operuje warstwą wizualną i dźwiękową, przez co w „Youth” obraz, muzyka i fabuła harmonijnie ze sobą współgrają, tworząc dzieło kompletne i przede wszystkim unikalne. Reżyser przy tym z gracją baletmistrza miesza porządki, konwencje, klisze oraz bohaterów, czyniąc z na pozór prostej historii jeszcze prostszą historię, jednak nie pozbawioną głębszego znaczenia.
Kurort w Davos zamieszkuje tak wielu różnorodnych bohaterów, że można by pomyśleć, iż reżyser pragnie przeprowadzić jakiś eksperyment psychologiczny czy po prostu studium ludzkich zachowań. Na szczęście są to postacie krwiste i wiarygodne, które wzbudzają emocje, dzięki czemu podziwianie ich perypetii jest fantastyczną rozrywką – porównywalną do zgadywania co wieczór, czy obrażona na siebie para ze stolika z naprzeciwka wreszcie się do siebie odezwie. Luksusowe spa zamieszkuje wielu ciekawych bohaterów, dzięki czemu nawet najbardziej wymagający widzowie znajdą w tej barwnej galerii postacie, z którymi będą mogli się z przyjemnością utożsamić. Jednak najbardziej godny podziwu jest fakt, iż reżyserowi udało się znaleźć nowy pomysł na postacie stetryczałych intelektualistów, jakich w emploi Caine'a i Keitela jest na pęczki. Nie są oni zbyt patetyczni, zaś ich charaktery bardziej wskazują na ogromny dystans do świata, wyrobiony na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat. Doskonale w roli zmęczonego, acz niezmanierowanego aktora wypada Paul Dano, który zdaje się być godnym rozmówcą dla Freda i Micka. W córkę Freda wciela się Rachel Weisz, która po „The Lobster” Lanthimosa udowadnia, że najlepiej czuje się w skórze postaci skrzywdzonych i nieco wyautowanych. Jednak najbardziej brawurowe wydają się być epizodyczne występy Madaliny Ghenea w roli Miss Universe, która już samym swoim krokiem zniewoli męską część widowni, oraz Jane Fondy w roli nieznośnej aktorki, która czyni ironiczny ukłon w stronę swojej dotychczasowej kariery.
O ile to banalne, to jednak Sorrentino uchodzi na sucho – swoim najnowszym filmem udowadnia on, że życiem trzeba się cieszyć tu i teraz, bez nadmiernych komplikacji, które odbierałyby radość z przeżywanych chwil. „Youth” jawi się jako trafna i – co ważne – bezpretensjonalna instrukcja życia, co czynią ją jednym z najbardziej godnych uwagi autorskich filmów tego roku, z którego każdy wyniesie zapewne co innego. Co właśnie jest w tym najpiękniejsze.
Poznaj recenzenta
Jan StąporDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat