Mroczne drogi - recenzja książki
Data premiery w Polsce: 9 kwietnia 2025Czy Mroczne drogi Adama Przechrzty rozwijają uniwersum Mons Viridis Magicus i przynoszą nam nowe, niezwykłe przygody Janusza Magnuszewskiego? Z całą pewnością!
Czy Mroczne drogi Adama Przechrzty rozwijają uniwersum Mons Viridis Magicus i przynoszą nam nowe, niezwykłe przygody Janusza Magnuszewskiego? Z całą pewnością!

Mroczne drogi cierpią na syndrom drugiego tomu trylogii – są trochę o wszystkim i o niczym, starają się zapełnić czas w oczekiwaniu na ostatnią część. Główny bohater przemierza różne lokalizacje jak wytrawny gracz. To traci magię, to odzyskuje ją na innym, rzecz jasna, wyższym poziomie, co jakiś czas tęskni za żoną, a jednak przez większość czasu świetnie sobie radzi bez jej towarzystwa przy boku. Trzeba jednak przyznać, że akcja toczy się wartko i ani przez chwilę nie można się nudzić, przemierzając z Januszem Magnuszewskim (Ianusem) ulice Miasta Tysiąca Luster w Głębokim Świecie czy pełne niebezpieczeństw dzikie pola, a nawet mierząc się z problemami na własnym podwórku – w magicznej Zielonej Górze.
W drugiej części cyklu uniwersum się rozwija. Bardzo ładnie splata motywy rodem ze starożytnego Rzymu, jakby średniowiecznej Wenecji (Miasto Tysiąca Luster bardzo mi się z Wenecją kojarzyło), Dalekiego Wschodu, magii bojowej i demonicznej, a także zwykłego życia antykwariusza Janusza. Cóż, w sumie zwykłego życia w Mrocznych drogach pozostało już niewiele, ponieważ bohater – chyba jak zwykle u Adama Przechrzty – rozwija się tak dynamicznie. Czytelnik ledwo mrugnie, a bohater już wstępuje do legionów, nabywa kroplę demonicznej krwi, otrzymuje niezwykły artefakt obronny, powołuje do życia nowy Dom (w większości złożony z byłych gladiatorów) oraz zyskuje dozgonne oddanie Srebrnej Szpilki Zoe, z wdziękiem łączącej zalety wiernej, choć pyskatej niewolnicy i adeptki sztuk walk wszelakich. Na miejscu żony Janusza, Venetii, poczułabym się nieco zazdrosna.

Wielkim atutem drugiej części Mons Viridis Magicus pozostają – również charakterystyczne dla autora – opisy intryg, knowań i niecnych (lub zacnych) planów, w które wikła się główny bohater. Zaiste, wielkie rody i liczni nieprzyjaciele potrafią tak mącić, że można się w tym pogubić, ale dzięki temu tworzy się przedni klimat powieści.
Podsumowując – akcji i intryg w Mrocznych drogach nie brakuje, natomiast pewnym minusem wydaje się mnogość postaci i wątków pobocznych oraz lekko chaotycznie poprowadzona fabuła. Wszystkiego jest jakby troszeczkę za dużo, jakby autor chciał połączyć ze sobą zbyt wiele wątków. Poza tym sytuacja eskaluje. Nie dosyć nam było zamachowców, armii Trupiarzy i demonów. Okazuje się, że być może mamy do czynienia z czymś więcej, a mianowicie z wojną bogów, z których część, mimo posępnej aury – jak Pani Dobrej Śmierci i jej siostra Gwiaździstooka – zdaje się całkiem sympatyczna. Czy aby na pewno są prawi? To okaże się w trzecim tomie cyklu, na który z pewnością warto poczekać. Również dla ilustracji Pawła Zaręby, świetnie współgrających z tekstem.
Poznaj recenzenta
Monika Kubiak


naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1992, kończy 33 lat
ur. 1980, kończy 45 lat
ur. 1971, kończy 54 lat
ur. 1969, kończy 56 lat
ur. 1974, kończy 51 lat

