Nie z tego świata: sezon 15, odcinek 11 – recenzja
Data premiery w Polsce: 18 listopada 2024Fortuna kołem się toczy, czyli bracia Winchesterowie szukają straconego szczęścia, a my razem z nimi. Oceniamy nowy odcinek Nie z tego świata.
Fortuna kołem się toczy, czyli bracia Winchesterowie szukają straconego szczęścia, a my razem z nimi. Oceniamy nowy odcinek Nie z tego świata.
Poprzedni odcinek Nie z tego świata pozostawił nas ze smutnym przeświadczeniem, że bez błogosławieństwa Chucka, Sam i Dean stracili swoje „moce” łowieckie, w zamian zyskując troski życia codziennego do kwadratu, czyli totalnego, przerysowanego pecha. Tonący brzytwy się chwyta, więc za poradą Gartha, Winchesterowie udają się na Alaskę w poszukiwaniu magicznego miejsca, w którym ludzie mogą odzyskać swoje szczęście. Za odpowiednią „opłatą”, oczywiście, przy czym szczęścia się nie kupuje, a wygrywa w niekończącym się turnieju bilarda. Czy Winchesterowie są dobrzy w bilardzie? Jasne, przecież za młodu grywali za pieniądze, by „mieć co do garnka włożyć”, a Dean niejednokrotnie udowodnił, że nie należy go lekceważyć – zwłaszcza gdy udaje „pijanego”. Niemniej, rzucanie swego losu na szalę gry w momencie, kiedy właśnie prześladuje nas pech, wydaje się dosyć ryzykowne. Chociaż nie tym razem.
Opowieść o tajemniczym barze „Lurlene’s” w Utqiaġvik na Alasce została poprowadzona nader zręcznie, wprowadzając świetnie zaprezentowaną postać bogini Fortuny graną przez Lyndę Boyd (która pojawiła się już w Nie z tego świata w roli koronera/djinna w Pac-Man fever) i wiele, bardzo miłych dla oka scen z Winchesterami, wdzięcznie i z dużą dozą uroku osobistego pochylającymi się nad stołem bilardowym. Puenta zmagań z Fortuną okazała się urocza, przypominając, że Sam i Dean mają w sobie wiele empatii i altruizmu, co potrafiła docenić nawet bogini. Ergo, czasem opłaca się mieć serce na właściwym miejscu.
Wisienką na torcie było zamówienie w przydrożnej kafejce przez braci dwóch kaw i jednego kawałka ciasta, ale z dwoma widelczykami – bo na więcej nie starczyło im pieniędzy, czy porównanie Deana do lekkiej, wakacyjnej książki, podczas gdy on wolałby być Tołstojem.
A propos serca na właściwym miejscu, dużym zaskoczeniem był drugi wątek odcinka, a mianowicie Castiel na tropie zmartwychwstałego Jacka, ku jego i naszemu zaskoczeniu konsumującego serce, zdawałoby się – niewinnej ofiary. Nie tego się spodziewaliśmy po powrocie Jacka, prawda? Jednakże bez obaw, nie taki nefilim straszny, jak go monitoring namalował, wobec czego pod koniec odcinka nie zabrakło ratunku, uścisków i ponownego zjednoczenia się Team Free Will w poszerzonym składzie. Chuck powinien zacząć się bać…
Ogółem, w Gamblers powiało starym, dobrym Nie z tego świata, zarówno pod względem scenariusza pióra Meredith Glynn i Davy’ego Pereza, wyrazistych postaci drugoplanowych (choćby sprzedawczyni w przydrożnej kafejce, Evie - barmanka z „Lurlene’s”, Pax – syn Fortuny, czy kowboj o ksywce Joey Six), muzyki (jakże adekwatnie wykorzystane „North to Alaska” Johnny’ego Nortona), jak i pięknych ujęć, dobrego operowania kamerą i klimatycznego oświetlenia. Chciałoby się więcej takich odcinków, gdy tymczasem do końca finałowego sezonu zostało ich raptem… 9, a przed nami ponad miesięczna przerwa w nadawaniu. Szykujmy chusteczki…
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Monika KubiakKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1987, kończy 37 lat
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1982, kończy 42 lat