Nie z tego świata: sezon 11, odcinek 19 – recenzja
Data premiery w Polsce: 24 listopada 2024Widzowie, którzy czekają na nieuchronnie zbliżający się finał sezonu, musieli nieco uzbroić się w cierpliwość i przeżyć kolejny filler, na szczęście odcinek The Chitters był dość sympatyczny, a potworek tygodnia - dziwaczny i całkiem interesujący.
Widzowie, którzy czekają na nieuchronnie zbliżający się finał sezonu, musieli nieco uzbroić się w cierpliwość i przeżyć kolejny filler, na szczęście odcinek The Chitters był dość sympatyczny, a potworek tygodnia - dziwaczny i całkiem interesujący.
Ocenianie odcinków niepowiązanych z głównym wątkiem jest o tyle proste, że nie trzeba wdawać się w spekulacje na temat znaczenia poszczególnych zdań czy ledwie wspominanych zdarzeń, mogących mieć w ostatecznym rozrachunku ogromny wpływ na finalne rozstrzygnięcia. Wystarczy obejrzeć epizod, przemyśleć to, co w nim pokazano, i napisać, co się podobało, a co nie. Zacznę od tego drugiego.
Tradycyjna scena na początku The Chitters rozgrywająca się w bunkrze jest niemal dokładnie taka jak w kilku odcinkach poprzednich. Mam wrażenie, że scenarzyści podkładają gotowe, skserowane kartki na początek skryptu, zmieniają dla niepoznaki rodzaj napoju popijanego przez Winchesterów i kolor kratki na koszulach. Rozumiem, że to 11. sezon Supernatural, ale odrobina oryginalności w tym względzie by nie zaszkodziła. Doskonale już wiemy, że Dean martwi się o Casa i o pokonanie Amary; wiemy też, że Sam zachowuje dobrą minę, aby nie dołować brata, i martwi się o niego. Nie ma potrzeby ciągle łopatologicznie tego wyjaśniać.
Jak w odcinku jest ładna pani szeryf, to jej rola ogranicza się do dwóch scen, z których niewiele wynika, a szkoda, bo dziewczyna jest naprawdę przyjemna dla oka i rozsądna. Gospodyni domowa w średnim wieku oczywiście musi podrywać któregoś z braci, inaczej wizyta u niej nie miałaby (w mniemaniu scenarzystów) „smaczku”, męska przyjaźń to dziwo, które jest passe, jak występuje w odcinku para łowców płci jednakowej, to koniecznie muszą być w związku – zdaje się, że nikt już nie pamięta, iż dwóch facetów może razem pracować i może się lubić bez seksualnych podtekstów. Radosne łażenie z latarkami po lesie w tę i z powrotem nigdy nie prowadzi do kłopotów, no bo jakże... Do tego dochodzi parę drobnych głupotek, które da się znieść - w sumie in minus to tyle.
Chittersy są fajne. Minimalnym nakładem środków udało się uzyskać upiorny efekt, a ów stwór z całkiem innej kultury wykorzystujący ludzkie ciała do rozmnażania może przestraszyć. Sama świadomość, że te jaja w końcu się wyklują, jest obrzydliwa. Brrr... A sceny przy murze w zaułku wyszły znakomicie.
Fajnie jest obserwować, jak zgodnie potrafią współpracować ze sobą łowcy, jak nabierają do siebie zaufania i wspólnie rozwiązują problemy. Cesar i Jesse to profesjonaliści, fajnie nakreślone postacie z dobrze opowiedzianą historią w tle. Sceny w kopalni nie sięgały co prawda klasą tych z odcinka Wendigo, ale były emocjonujące i miały w sobie wystarczającą dozę napięcia, aby zadowolić widza. Podobało mi się też to, że Winchesterowie ostatecznie nie zdecydowali się zaburzyć wizji „małego białego domku” swoim nowym przyjaciołom. W końcu swój bałagan należy posprzątać samemu.
Ogólnie odcinek był przeciętny, nie wciągał bez reszty, ale też nie był najgorszy. Koniec sezonu jest z reguły dość nerwowy, dlatego ostatni przed finałem epizod „od czapy” można potraktować z życzliwością mimo jego niedociągnięć i cieszyć się razem z braćmi z jeszcze jednej szczęśliwie rozwiązanej sprawy.
Źródło: zdjęcie główne: Katie Yu /The CW
Poznaj recenzenta
Beata ZawadzkaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1971, kończy 53 lat
ur. 1964, kończy 60 lat
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1974, kończy 50 lat