Nikt nie idzie – recenzja książki
Data premiery w Polsce: 31 października 2018Jakub Małecki w Nikt nie idzie skonstruował fabułę wciągającą w labirynt biografii bohaterów, jednocześnie pozostawił całość twardo stąpającą po ziemi
Jakub Małecki w Nikt nie idzie skonstruował fabułę wciągającą w labirynt biografii bohaterów, jednocześnie pozostawił całość twardo stąpającą po ziemi
Są takie książki, które na pierwszy rzut oka nie opowiadają wielkiej historii. Są o sprawach przyziemnych, wybija się z nich codzienność i zwyczajność życia niezależnie od wyborów dokonanych przez bohaterów. Taką książką jest Nikt nie idzie Jakub Małecki i autor znów bierze na warsztat zwyczajne losy zwyczajnych, choć doświadczonych przez los ludzi. Przy czym nie ułatwia zadania czytelnikowi, plącze wątki i zmusza go do zabawy w detektywa.
Fabuła skupia się na losach trzech osób – Olga, cukiernik z powołania, niegdyś uznana pracownica korpo, Igor, makler, dawniej doktoryzujący się z poezji japońskiej, oraz Klemens, tajemniczy młody mężczyzna, który nie mówi i sprawia wrażenie żyjącego we własnym świecie. Obserwujemy jak drogi tych osób się schodzą i rozchodzą, jaki mają na siebie wpływ i co sprawia, że w kulminacyjnym momencie są w tym a nie innym miejscu w życiu. Olga i Igor zdają się być najbardziej banalnymi ludźmi w roli głównych bohaterów powieści – dowiadujemy się o ich znajomości, edukacji, karierach, o tym jak bardzo szli przez życie z prądem, łapiąc bezrefleksyjnie przede wszystkim te okazje, które same im się trafiają. Jednak kiedy są razem, coś w ich relacji sprawia, że są w stanie złapać magię chwil – i te właśnie drobne momenty wychwytuje i uwypukla Małecki, jakby przekonując czytelnika, że wspólnie są w stanie dać sobie nawzajem coś więcej niż romantyczne uczucie. Klemens z kolei jest największą niewiadomą i z początku niewiele zapowiada jego rolę w historii. Osierocony przez ojca, z nieokreślonym problemem rozwojowym, niby tkwiący w swoim świecie, ale jednocześnie wychwytujący sygnały zagrożenia niemalże z wyprzedzeniem. Jego dzieciństwo poznajmy bardziej z punktu widzenia matki i to jej perspektywa służy nam za źródło informacji o chłopcu.
O ile jednak fabuła brzmi banalnie, to autor tanio skóry nie oddał i w efekcie dostajemy szereg krótkich rozdziałów skupionych na poszczególnych osobach w różnych momentach życiowych. Czytelnik ma za zadanie złożyć całą historię w całość i poznaje bohaterów, ich historie i motywacje, dostając kolejne elementy układanki. Wszelkie dziury w opowieści mają również swoje funkcje i są wypełnianie w takim momencie, by ich kluczowe informacje wywoływały lepszy efekt dramatyczny. Przy czym autor sprawia, że wytarta klisza ma większy ładunek emocjonalny niż prosta historia z linearnym biegiem.
Jakub Małecki wyraźnie nie wyszedł z wprawy w tworzeniu historii prostych, ale podanych niekonwencjonalnie, nawet jeśli jest to już jego znak rozpoznawczy. Lektura Nikt nie idzie jest o tyle satysfakcjonująca, że rozsypując puzzle ze scen i opisów, nie męczy zbytnim komplikowaniem wątków i daje poczucie samodzielnego rozsupłania węzła – koronkowa robota.
Źródło: fot. SQN
Poznaj recenzenta
Gabriela PiaseckaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat