No Tomorrow: sezon 1, odcinek 2 i 3 – recenzja
No Tomorrow w dwóch kolejnych odcinkach potwierdza swoją dobrą formę, oferując nieoczywiste przesłania i przyjemny humor.
No Tomorrow w dwóch kolejnych odcinkach potwierdza swoją dobrą formę, oferując nieoczywiste przesłania i przyjemny humor.
Już wiemy, jakich wątków możemy spodziewać się w No Tomorrow. Na pewno istotną rolę będzie odgrywała praca Evie, w której mogą wystąpić pewne problemy. Z nią wiąże się także zadanie związania szefowej z przyjacielem. Poza tym twórcy wciąż mają pomysły na kolejne wyzwania z listy i na razie nie czuć nimi żadnego zmęczenia. Xavier nadal chce uświadomić innych o nadchodzącym końcu, co oczywiście sprawia mu dużo trudności, ponieważ nikt nie wierzy w jego doniesienia. Evie natomiast zastanawia się, czy mężczyzna czasem nie oszalał, a jej niedoszły narzeczony pragnie ją odzyskać.
Te wątki sprawują naprawdę dobrze. Podczas oglądania odcinka nie może być mowy o nudzie, zwłaszcza że nie do końca wiadomo, co zobaczymy w następnych scenach albo jak zostaną rozwiązane poruszone kwestie. Długość epizodów (trwają ponad czterdzieści minut) również okazuje się zaletą serialu. Nie występuje w tym formacie żadne przeciąganie, a do tego możemy dłużej nacieszyć się sympatyczną atmosferą serialu. Pojawia się w niej niewielki romantyzm, lecz dramatyzmu w ogóle nie ma - i słusznie.
No Tomorrow jest specyficzną produkcją, w której przejdzie wiele dość szalonych scen. W innym serialu można byłoby narzekać, że bohaterowie zachowują się trochę dziecinnie, lecz w ich postępowaniu jest niesamowita swoboda i zaraźliwa radość - to zasługa w szczególności dwójki głównych aktorów, ponieważ Joshua Sasse i Tori Anderson tworzą zgrany duet. Moment, gdy postacie tańczą w otoczeniu piany, wypada bardzo pozytywnie, a jednocześnie towarzyszy mu typowo rozrywkowa muzyka. Dobór odpowiedniej ścieżki dźwiękowej, przyprawiającej o ekscytację, to też zaleta, o czym przekonujemy się w odcinku No Doubt.
Humor bywa jednak momentami głupkowaty, co wynika z przerysowanych postaci. W zdecydowanej większości oparty na nich komizm potrafi cieszyć, ale bywa tak, że wydaje się naciągany. W No Tomorrow nie brakuje także przesłań, z których najważniejszy stanowi cieszenie się życiem. Trafiają się również pomniejsze morały, które potrafią mile zaskoczyć swoją trafnością i przynajmniej dla mnie niekoniecznie były na wskroś oczywiste. Serial CW dostarcza więc przyjemnej i mądrej rozrywki. Twórcy dobrze maskują jej niedoskonałości (np. czasem nie najlepsze żarty), dzięki czemu w kolejnych tygodniach chętnie powraca się do świata bohaterów.
Źródło: fot. CW
Poznaj recenzenta
Krzysztof LewandowskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1966, kończy 58 lat
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1966, kończy 58 lat
ur. 1959, kończy 65 lat